Chciał popełnić samobójstwo. W efekcie spłonęły dwa domy, a sprawca jest nieuchwytny. Wyjechał do USA
Do połowy marca przedłużono śledztwo w sprawie podpaleń dwóch domów przy ulicy Skłodowskiej w Raciborzu. Przypomnijmy, do zdarzenia doszło pod koniec października ubiegłego roku. Teoretycznie sprawca jest znany śledczym, ale nawet nie został przesłuchany i nikt jeszcze nikomu nie postawił zarzutu.
W Prokuraturze Rejonowej wciąż czekają na uzupełnienie opinii przez biegłego, która ma pomóc w ustaleniu kwalifikacji czynu. Może być jednak kłopot z postawieniem zarzutu podejrzanemu. Prokuratorzy są pewni, że podłożenie ognia było umyślne: pod koniec października ubiegłego roku w dwóch domach jednorodzinnych rozlana została benzyna, która następnie została podpalona.
W jednym z budynków znaleziono mężczyznę, wtedy w wieku 74 lat. To on od początku był podejrzany o spowodowanie pożaru, mówiono, że chciał popełnić samobójstwo.
Z nieoficjalnych informacji, do jakich dotarła nasza reporterka, wynika, że mężczyzna w trakcie trwania śledztwa wyjechał poza granice naszego kraju, prawdopodobnie do Stanów Zjednoczonych. Wcześniej nie został nawet przesłuchany.
Prowadzący sprawę nie zakazał mu wyjazdów, nie zastosowano w stosunku do niego żadnego nadzoru. Zanim podpalił domy, zabezpieczył swoje dokumenty, w tym paszport. Ponoć ma obywatelstwo amerykańskie.
W tym czasie prokuratorzy czekali na opinię biegłego z zakresu pożarnictwa i wstrzymywali się z postawieniem 74-latkowi jakiegokolwiek zarzutu, bo chcieli najpierw ustalić czy wystąpiło zagrożenie dla sąsiednich budynków i jaka ostatecznie jest wartość strat. Tyle tylko, że teraz nie ma już komu przedstawić zarzutów, bo żeby to zrobić, trzeba spotkać się z podejrzanym.
Czy obecnie 75-latek wróci do kraju, by odpowiedzieć za zniszczenie mienia? To wątpliwe. W połowie marca w prokuraturze zdecydują co dalej. Jak usłyszała Monika Sokołowska od zastępcy Prokuratora Rejonowego, Franciszka Makulika, sprawa prawdopodobnie zostanie zawieszona do czasu ustalenia dokładnego adresu podejrzanego w Stanach.
By móc postawić mu zarzut, śledczy muszą się z nim spotkać osobiście. Co mogą zrobić? Mogą np. podjąć decyzję o wszczęciu poszukiwań i wydać nakaz aresztowania podejrzanego, jeśli ten dobrowolnie nie stawi się na wezwanie prokuratury.
A to oznacza jedynie, że sprawa może ciągnąć się przez kolejne długie miesiące. Na ile stronom starczy zapału? Na pewno to sprawdzimy.