Czy tak postępują służby ratunkowe, które przyjeżdżają na miejsce wypadku?
Wątpliwości co do interwencji rybnickich policjantów mają mieszkańcy Dębieńska. Przypomnijmy, ponad tydzień temu (20.10.) pod kołami samochodu zginął 15-latek. Auto z nieustalonych na razie przyczyn zjechało na chodnik i uderzyło w prawidłowo idącego pieszego. Chłopak zginął na miejscu.
Mieszkańcy Dębieńska, którzy dzwonili do naszej redakcji nie kryli oburzenia. Ich zdaniem mundurowi nie osłonili ciała parawanem, nie zabezpieczyli miejsca zdarzenia taśmami, teren nie został należycie oświetlony tak, by dokładnie pozbierać szczątki 15-latka.
Policja nie wezwała od razu straży pożarnej, która zwykle w takich przypadkach oświetla miejsce wypadków. Jak ustalił nasz reporter, taki wóz pojawił się dopiero po czterech godzinach, by miejsce zdarzenia mógł zobaczyć prokurator.
Co najbardziej bulwersujące, szczątki zabitego nastolatka mieszkańcy Dębieńska znajdowali nawet następnego dnia. Zebrali ich tyle, że jak twierdzą, musieli wezwać ponownie przedstawiciela zakładu pogrzebowego, by je zabrał.
Czy tak postępuje policja w tego typu zdarzeniach? A może nie zachowano obwiązujących procedur? Czy ktoś poniesie za to konsekwencje? Te pytania zadaliśmy policji.
Wyjaśniamy tę sprawę – mówi rzecznik prasowy komendanta śląskiego policji, Aleksandra Nowara:
Aleksandra Nowara podkreśla, że interwencja w Dębieńsku była bardzo trudna:
Czynności wyjaśniające potrwają co najmniej miesiąc. Jeżeli okaże się, że policjanci nie dochowali obowiązujących w takich przypadkach procedur zostaną wobec nich wyciągnięte konsekwencje. O wynikach policyjnego dochodzenia na pewno poinformujemy w Radiu 90.