Gdzie jest drzewo z nielegalnej wycinki? Milion złotych kary i pytania bez odpowiedzi
Mieli wyciąć tylko samosiejki, a wycięli nielegalnie ponad 60 drzew: olszyn, dębów i jesionów. Mało tego, drwale wynajęci przez Służby Komunalne Miasta Wodzisław nie chcą powiedzieć, gdzie jest nielegalnie wycięte drzewo. Sprawę bada wodzisławska prokuratura.
Do wycinki doszło w ubiegłym roku. Pracownicy służb komunalnych na zlecenie Urzędu Miasta mieli wykarczować teren w okolicach ulicy Kolejowej. Pod topór miały iść samosiejki, czyli drzewka maksymalnie 10-letnie. Stało się jednak inaczej. Z nieznanych powodów drwale wycięli bez zezwolenia ponad 60 drzew:
Po kilku dniach pracy mieliśmy sygnał, że pilarze wycinają za dużo i rzeczywiście – kontrola, która się udała z Urzędu Miasta stwierdziła, że wyciętych zostało 60 drzew, które nie powinny zostać wycięte.
Radio 90: Kto za to odpowiada?
Czekamy na rozstrzygnięcie sprawy, która toczy się w prokuraturze. Chcemy dokładnie wiedzieć kto i dlaczego wyciął drzewa i co z tym drzewem się stało, ponieważ to jest klucz do całej sprawy – tego drzewa nie ma.
Pilarze, z którymi służby komunalne rozwiązały umowę twierdzą, że drzewa wycięli przez pomyłkę. Tymczasem Barbara Chrobok, rzecznik wodzisławskiego magistratu, z którą rozmawiał Arkadiusz Żabka, podkreśla, że o żadnej pomyłce nie może być mowy, bo drzewka przeznaczone do wycinki były specjalnie oznaczone. Wycięte drzewo zostało wywiezione – usłyszał reporter Radia 90 od okolicznych mieszkańców:
Gdzie zostało wywiezione drzewo – nikt nie wie. Od blisko dwóch miesięcy szuka go wodzisławska prokuratura. Do końca lutego sprawę chcemy wyjaśnić – twierdzi szef prokuratury w Wodzisławiu. Dodajmy, że za nielegalną wycinkę miasto musi zapłacić milion złotych kary, urzędnicy odwołali się od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.