Radio 90 logo

MUZYKA WYBRANA DLA CIEBIE • Cieszyn 95.2 fm • Rybnik 90 fm Słuchaj Online Facebook YouTube Instagram

„Myśl, że to nie był wypadek, pojawiła się natychmiast po tragicznym pożarze”

Facebook Twitter

W Sądzie Okręgowym w Rybniku trwa kolejna rozprawa w procesie mężczyzny oskarżonego o celowe podpalenie swojego domu w Ruptawie. Zginęła żona i czworo dzieci. Szwagier oskarżonego Dariusza P. powiedział dziś, że natychmiast po pożarze zaczęły pojawiać się podejrzenia, że to nie był przypadek.

Krzysztof Ch. mówił w sądzie, że wspólnie z rodziną zaczęli analizować zdarzenia z ostatnich lat, jakie przydarzyły się Dariuszowi P. i jego rodzinie.

A to: napad rabunkowy jakiemu miał ulec Dariusz P., zginęły mu pieniądze. Kradzież saszetki z mieszkania ze sporą gotówką, włamanie do samochodu Dariusza P. i kolejna kradzież pieniędzy.

W końcu pierwszy pożar w jego domu. Wówczas nikt nie ucierpiał, ale rodzina otrzymała odszkodowanie. Te wszystkie zdarzenia musiały zdaniem szwagra budzić wątpliwości.

Jak powiedział dziś przed sądem, istotne w całej sprawie było także to, że po tragicznym pożarze, prezydent Jastrzębia nie zgodził się na przeprowadzenie zbiórki na rzecz Dariusza P. i jego syna.

Na dzisiejszą rozprawę sąd wezwał także 12 strażaków, którzy brali udział w akcji ratunkowej, kiedy w domu w Ruptawie wybuchł pożar.

Jako pierwszy zeznawał dowódca zmiany: Do domu, w którym wybuchł pożar ciężko było się dostać. Okna zasłonięte były roletami antywłamaniowymi. Trzeba było za pomocą sprzętu hydraulicznego wyważyć antywłamaniowe drzwi, które były zaryglowane.

Wyważenie drzwi zajęło nam 10 minut. Wojtka oraz jego siostrę ściągnęliśmy po drabinie, z okna na poddaszu. Przystąpiliśmy do ratowania dziewczyny, chłopak o własnych siłach opuścił dom. Po wejściu do domu zaczęliśmy gasić pożar szukać reszty rodziny. Po kolei głównym wejściem wyciągaliśmy rodzinę.

Wszystkie osoby były nieprzytomne, natychmiast strażacy udzielali im pierwszej pomocy.  Syn był przekonany, że w domu powinien być ojciec, ale gdy zadzwonił do niego okazało się, że jest on poza domem.

W domu, w którym wybuchł pożar przeważał dym, a nie ogień, pracowaliśmy w maskach tlenowych, przy praktycznie zerowej widoczności – mówił dowódca akcji.

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj