40 procent wyjazdów karetek pogotowia ratunkowego, to wyjazdy do zatruć alkoholowych
Spora ilość wyjazdów Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego. Na karetkę trzeba czekać nawet kilka godzin. Zdarza się, że po chorego przylatuje śmigłowiec Lotniczego pogotowia Ratunkowego lub Straż Pożarna.
To o tym, kto przyjeżdża do pacjenta, decyduje dyspozytor
– mówi Iwona Wronka rzecznik prasowy WPR w Katowicach:
Iwona Wronka: Bardzo często myśli się, że kiedy na miejsce zdarzenia wzywana jest straż pożarna albo Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, to wtedy dzieje się coś niedobrego i karetki stoją w kolejkach, oczekują na przyjęcie pacjentów. Nie zawsze tak jest. O tym, czy wezwać na miejsce zdarzenia LPR, bądź też straż pożarną decyduje dyspozytor, oceniając wezwanie, które musi rozpatrzeć. To są normalne sytuacje, które zdarzają się także, kiedy nie mamy epidemii.
Wzywajmy karetkę pogotowia w uzasadnionych przypadkach. To skróci czas przyjazdu ratowników. 40 procent wyjazdów karetek pogotowia ratunkowego, to wyjazdy do zatruć alkoholowych – przyznaje w rozmowie z Arkadiuszem Żabką Iwona Wronka:
Iwona Wronka: Bardzo często traktujemy karetkę jako przychodnię na kółkach. Niestety pracownicy są wzywani do bardzo błahych powodów na przykład skręconej kostki, poparzonego palca, albo bolącego brzucha z przejedzenia. Przykro to stwierdzić, ale niestety tak bywa. Około 40% wyjazdów są to wyjazdy do zatruć alkoholowych. Kolokwialnie powiem, że ludzie wzywają karetkę, kiedy po prostu mają kaca. Są też takie wyjazdy, gdzie osoby samotne wzywają karetkę tylko po to, żeby z kimś porozmawiać. Tutaj, zwłaszcza w epidemii możemy zaapelować, żeby dzwoniąc na 112 zastanowić się, czy rzeczywiście jest nam ta karetka potrzebna.
W szczycie zachorowań na Covid 19 WPR w Katowicach odnotowywał ponad 200 wyjazdów dziennie, obecnie to zwykle 150 wyjazdów w ciągu dnia.
Czytaj także:
