Akcja w Zofiówce: nie ma przełomu w sprawie poszukiwanych górników
To usłyszeliśmy na ostatniej konferencji prasowej w związku z akcją w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu- Zdroju. 900 metrów pod ziemią w bardzo trudnych warunkach prowadzona jest akcja ratunkowa. Nie pomogła na razie kamera endoskopowa oraz górniczy lokalizator.
Mówił Daniel Ozon, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej:
Pompujemy powietrze cały czas. Pierwszym zastępom, które tu jeszcze w aparatach doszły, udało się dotrzeć do tego skrzyżowania i poszli w górę chodnika, to jest odcinek około 30 metrów. Tutaj też tą anteną penetrowali ten obszar, jak pamiętacie to dodatkowe 25 metrów. W obszarze nie znaleziono żadnych nadajników radiowych. Ekipy ratowników prowadziły też penetrację tą anteną na odcinku ponad 100 metrów i też nie ma żadnego nadajnika radiowego na tym kawałku. To bardzo mozolna praca, wybieranie ręczne materiału i przenoszenie go do tylnej części tego chodnika.
W akcji biorą udział ratownicy z JSW oraz Polskiej Grupy Górniczej, ze stacji w Bytomiu i Wodzisławiu Śląskim. Wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Śledź podkreśla, że ratownicy mogą w obecnych warunkach pracować do 120 minut:
Jeżeli pracują w aparatach to najdłuższy czas to jest 120 minut, ten czas skraca się w zależności od warunków. Jeśli pracują w trudnych warunkach mikroklimatu, ten czas się skraca. Do tej pory- przy tych zmiennych warunkach- nasi ratownicy pracowali od 105 do 120 minut.
Jakie są szanse, że górnicy zostaną uratowani? Cały czas w to wierzymy – mówi prezes JSW:
W ciągu dwóch godzin ma zostać przeszukany chodnik do ściany. Równolegle prowadzone są prace poszukiwawcze na 200 metrowym odcinku, który jest najbardziej zniszczony sobotnim wstrząsem.