Boże Narodzenie z archiwum. Historia pewnych pocztówek
W 2006 roku przed Bożym Narodzeniem w Radiu 90 mówiliśmy o wyjątkowych pocztówkach, które wróciły do nadawcy po ponad 60 latach. W cyklu "Boże Narodzenie z archiwum" przypominamy te historię.
Napisał, że Boże Narodzenie było smutne, bo jest daleko od rodziny, życzył przyjaciołom wszystkiego najlepszego. Henryk Stasiowski z Wodzisławia otrzymał list, a w kopercie znalazł pocztówki, które wysłał 62 lata wcześniej.
Nadał je w Ameryce, do której trafił jako jeniec wojenny. Opowiedział Radiu 90 tę historię:
Zostałem wcielony do armii Wehrmachtu, zaangażowany na terenie Francji i później nas pojmali Amerykanie i wywieźli nas do Ameryki, z Londynu do Bostonu. W Bostonie przywieźli nas do lagru, gdzie byli jeńcy. Tam byliśmy przez cały rok. Pracowałem tam w lesie przy wyrębie drzewa. Amerykanie nas traktowali bardzo dobrze i byliśmy zadowoleni, mogliśmy korespondować z rodziną.
Henryk Stasiowski nie miał pojęcia, że pocztówki nie doszły do adresatów. Wrócił do Polski w 1946 roku, rok później ożenił się i na stałe zamieszkał w Wodzisławiu Śląskim. Do emerytury pracował na kolei.
Po 62 latach od wysłania, kartki wróciły do niego w kopercie.
Obie pocztówki były napisane w języku niemieckim. Przybite na nich stemple pocztowe z wizerunkiem swastyki wyraźnie świadczą, że kartki dotarły ze Stanów do Niemiec jeszcze przed zakończeniem wojny.
– mówiliśmy w Radiu 90 w programie „Opowieści o regionie” w 2006 roku. Co działo się z pocztówkami dalej, jaką pokonały drogę, by dotrzeć do nadawcy w Wodzisławiu, do dziś nie wiadomo.