Bratanica Czesława Miłosza gości w naszym regionie. To też poetka i pisarka
Joanna Miłosz-Piekarska przyjechała na zaproszenie przyjaciół z Radlina i będzie poznawać Górny Śląsk. Jest tu po raz pierwszy.

Szacowany czas czytania: 04:37
Bratanica Czesława Miłosza gości w naszym regionie. To też poetka i pisarka
A nasz region zaczęła poznawać od kuchni i to dosłownie:
Joanna Miłosz-Piekarska: Trzeba było zjeść obiad. Ja zamówiłam roladę i kluski śląskie. Wjechał ogromny talerz. Myślałam z przerażeniem, że w ogóle nie ma mowy, ja tego nie zjem i muszę ze wstydem pewnym przyznać, a jednocześnie z podziwem dla smaku, bo wsunęłam cały talerz i było to przepyszne. Kluski śląskie, one jakoś tak same wchodzą, tak łagodnie się wślizguje do gardła.
Joanna Miłosz-Piekarska mieszka od wielu lat w Australii, gdzie prowadzi renomowaną agencję aktorską. Polskę odwiedza co roku i lubi poznawać nowe miejsca:
Joanna Miłosz-Piekarska: I to jest takie moje postanowienie, że chcę poznać Polskę dokładniej, niż do tej pory ją znałam. I nagle zdałam sobie sprawę, że byłam w różnych rejonach Polski, a do tej pory nigdy nie byłam na Śląsku. Moje postanowienie, że muszę poznać dobrze Śląsk. Przyjeżdżam co prawda do Polski co roku, ale do tej pory były przyjazdy takie powiedzmy, na cztery do sześciu tygodni ze względu na pracę. A teraz troszeczkę sobie zwolniłam. Nie to, żebym przeszła na emeryturę, bo to słowo jakoś mi nie przechodzi przez gardło, ale już tak sobie ułożyłam swoją pracę, że mogę przyjeżdżać na dłużej i jesteśmy na trzy miesiące. I trochę jest tych wakacji i takich właśnie wakacji częściowo takiego miłego chodzenia starymi miejscami, które znam bardzo dobrze, ale też ten element poznawczy – nowych, dla mnie zupełnie nowych miejsc i przepięknych.
Bratanica Czesława Miłosza również pisze, ma na swoim koncie trzy tomiki poezji i książkę wspomnieniową „Wszystkie czasy przeszłe”. Jakie są jej wiersze?
Joanna Miłosz-Piekarska: To, co można by prosto nazwać poezją liryczną. Staram się oczywiście nie odjeżdżać za głęboko w lirykę. Mam takie trochę rodzinno-genetyczne poczucie humoru, więc ta liryka zawsze częsta. Może nie zawsze, ale ma taki zakręt z uśmiechem. Refleksja nad życiem. Mój ostatni tomik, ponieważ ja tak nagle zrobiłam się starsza i wtedy człowiek zaczyna się zastanawiać nad przemijaniem, nad odchodzeniem, nad upływem czasu. Także trochę inne takie spojrzenie na życie z punktu widzenia osoby, która już większy procent swojego życia ma za sobą.
W książce pojawiają się rodzinne historie i anegdoty, m.in. o stryju Czesławie Miłoszu czy Leopoldzie Tyrmandzie, który był ojcem chrzestnym Joanny Miłosz-Piekarskiej:
Joanna Miłosz-Piekarska: Jest takim spisem najróżniejszych wspomnień, jak również o mojej rodzinie, ale zarówno ze strony mojej mamy Hanki z domu Galiszewskiej, Miłosz po wyjściu za mąż, za mojego tatę i oczywiście po rodzinie mojego taty, stryja, związków między braćmi Czesławem Miłoszem, moim stryjem a Andrzejem Miłoszem, moim ojcem. Bo jest to temat dosyć rzadko poruszany, a ojciec przez wiele lat egzystował w cieniu wielkiego poety swojego brata. Była piękna relacja, bardzo ciepła. Oni się bardzo kochali. Czesław był starszym bratem mojego taty. To jednak taka relacja – o sześć lat starszy, więc to zawsze jest niezależnie od tego, czy ten starszy brat jest sławnym poetą, czy nie, to zawsze trochę ten młodszy brat jest wpatrzony w swojego starszego brata.
Joanna Miłosz-Piekarska pisała wierszyki już jako mała dziewczynka. Tradycje literackie ma we krwi:
Joanna Miłosz-Piekarska: Bo jak byłam mała i kiedyś usłyszałam, że ten mój wuj z Ameryki – bardzo byłem przejęta, że miałam wuja w Ameryce, bo w czasach PRLu to była wielka sprawa mieć wuja w Ameryce – a wuj z Ameryki jest poetą to bardzo mi to się spodobało, że on jest poetą i ja też piszę wiersze, ale to wtedy miałam lat 7-8. Jak się zrobiłam starsza i przeczytałam poezję mojego stryja, to oczywiście natychmiast zrozumiałam, że to, co ja piszę, to w ogóle nie powinno się nigdy ukazać i schowałam wszystko do szuflady, bo uznałam, że nie ma, co nie ma co startować, zwłaszcza posiadając to nazwisko. Zobowiązuje i trochę też powoduje taki lęk bycia ocenionym. Tutaj nawet nie chodziło o to, że ja chciałam w swojej poezji dorosnąć do wielkiego poety Czesława Miłosza, bo to byłoby właściwie niemożliwe. Tacy poeci razem się tylko raz na jakiś czas, rzadko. Natomiast bałam się, że będę oceniona, ponieważ jest rodziną Czesława Miłosza, to się pcha ze swoimi wierszami. Wiersze wylądowały w szufladzie na lat 50.
Przełom nastąpił około 10 lat temu, kiedy wiersze Joanny Miłosz-Piekarskiej przeczytała sekretarka Czesława Miłosza. Wtedy ukazał się pierwszy tom poezji. W regionie na pewno odwiedzi park cystersów w Rudach Raciborskich, Zabytkową Kopalnię Ignacy w Rybniku i Pałac Dietrichsteinów w Wodzisławiu Śląskim.
Czytaj także: