Radio 90 logo

MUZYKA WYBRANA DLA CIEBIE • Cieszyn 95.2 fm • Rybnik 90 fm Słuchaj Online Facebook YouTube Instagram

„Było mnóstwo poważnych akcji, ale staram się do nich nie wracać i trzymam je w zamkniętym pudełku”. Bartłomiej Sępiak w Radiu 90

Facebook Twitter

Jest ratownikiem medycznym, strażakiem i szkoleniowcem, do tego prowadzi swój fanpage w mediach społecznościowych. Bartłomiej Sępiak z Jastrzębia-Zdroju od 10 lat pracuje i pomaga innym. Dlaczego to robi? W naszym cyklu "Ludzie z pasją" spotkaliśmy się z kimś, kto swoje życie poświęcił, aby wszystkim dookoła żyło się lepiej.

Fot. Bartłomiej Sępiak

Radio 90: Wolisz być strażakiem czy ratownikiem medycznym?

Bartłomiej Sępiak: I tym, i tym. Ciężko jest wybrać, dlatego realizuję się w obydwu pracach.

Radio 90: Obie te profesje są ściśle związane z pomaganiem drugiemu człowiekowi. Miałeś to na uwadze przy wyborze zawodu?

Bartłomiej Sępiak: Oczywiście, przed pójściem na studia z zakresu ratownictw medycznego pomagałem innym ludziom, lubiłem to robić.

Radio 90: Od czasów młodego chłopca chciałeś być strażakiem, ratownikiem?

Bartłomiej Sępiak: Nie, tak nie było. Miłość do zwierząt zaszczepił we mnie ojciec, myślałem, że będę weterynarzem. Byłem dość ruchliwym dzieckiem, potem nastolatkiem. Tę cechę wykorzystałem i postanowiłem zostać ratownikiem. Zawsze w moim domu były psy, mieliśmy nawet jeża. Wpadł do kanału i tata go potem ratował.

Fot. Bartłomiej Sępiak

Radio 90: Kiedy podjąłeś decyzję, że zostaniesz ratownikiem?

Bartłomiej Sępiak: To było jakoś w drugiej klasie liceum. Duży wpływ na to miała moja nauczycielka PO, pani Bożena Araszczuk- z tego miejsca serdecznie ją pozdrawiam. Zachęciła nas do udziału w zawodach z zakresu pierwszej pomocy, to były zawody międzyszkolne. Zajęliśmy pierwsze miejsce i od tej pory jakoś tak chętniej patrzyłem na lekcje związane z tą tematyką.

Radio 90: Nie przeraziłeś się na początku? To nie jest łatwy zawód i nie jest dla każdego.

Bartłomiej Sępiak: Na początku nie zdawałem sobie sprawy, z czym to się wiąże. Sam proces kształcenia był dla mnie bardzo ciekawy. Mam to szczęście, że jestem absolwentem Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Zabrzu, tam studiowałem try lata, mieszkałem w akademiku. Miałem okazję uczestniczenia w ciekawych zajęciach na wydziale lekarskim.

Radio 90: Po szkole rozpocząłeś pracę, zaczęły się pierwsze wyjazdy. Pomyślałeś, że to jednak nie są żarty?

Bartłomiej Sępiak: Haha, że to nie jest film. Mierzymy się z wieloma trudnościami, których w filmach nie ma, to bardzo życiowy zawód. Pamiętam jak dziś swój pierwszy wyjazd w straży pożarnej. Jechaliśmy z interwencją do zaskrońca, przebywał na klatce schodowej jednego z bloków na osiedlu Zofiówka.

Fot. Bartłomiej Sępiak

Radio 90: Jak na początek zostałeś przez ten zawód łagodnie potraktowany.

Bartłomiej Sępiak: Haha, bardzo łagodnie, mogło być o wiele gorzej. Potem były jakieś zadymienia na klatkach schodowych. Pierwszy mój pożar to była paląca się altanka działkowa, w której spłonął pies i króliki. To było takie już poważniejsze wejście w to środowisko. Właściciel bardzo ubolewał nad tym psem, był widocznie z nim zżyty. Do wypadków i pożarów jeżdżę na porządku dziennym, czasem zdarza się, że w trakcie jednego dnia jedziemy do wypadku, pożaru mieszkania i jeszcze kilku innych bardziej błahych spraw.

Radio 90: Po 10 latach ten zawód na pewno Cię w jakiś sposób ukształtował. Pamiętasz akcję, w której trakcie drżały Ci ręce?

Bartłomiej Sępiak: Każda akcja jest inna i każda przynosi dreszczyk emocji. Było mnóstwo poważnych akcji, ale staram się do nich nie wracać i trzymać je w zamkniętym pudełku.

Radio 90: Masz sny związane z akcjami, w jakich brałeś udział?

Bartłomiej Sępiak: Na szczęście nie, na szczęście też nie pamiętam twarzy osób tragicznie zmarłych na moich oczach, które próbowałem reanimować. Nie pamiętam też zapachów.

Radio 90: Jaki aktualnie masz stopień w straży pożarnej?

Bartłomiej Sępiak: Jestem młodszym aspirantem.

Fot. Bartłomiej Sępiak

Radio 90: Kiedyś byłem świadkiem złego zdarzenia. W trakcie jazdy pociągiem młoda dziewczyna wychylała się przez okno i się wygłupiała, machała rękami. Jedną z rąk uderzyła w słup w odwrotną stronę do zgięcia łokcia. To było otwarte złamanie. Kiedy to zobaczyłem- zwymiotowałem.

Bartłomiej Sępiak: No mi nie wypada wymiotować w takich okolicznościach, (śmiech), ale nie ukrywam, że parę razy było ciężko. Pamiętam, jak kobieta zakrztusiła się obiadem, to była całkowita niedrożność dróg oddechowych, było blisko do całkowitego zatrzymania krążenia. Musiałem wszystko wyjmować z jej ust, ale się udało. Udało się w pełni odzyskać jej przytomność, także pełen sukces.

Radio 90: Bywasz wyczerpany po dniu intensywnej pracy?

Bartłomiej Sępiak: No tak, jednak daję z siebie wszystko, angażuję się w pracy. Jeżeli walczymy o ludzkie życie, to nie może być inaczej. Każdy chciałby, żeby do jego rodziny z pomocą przyjechał ktoś, kto się poświęci. Przyjeżdżamy do jednostki zmęczeni, ale mamy też miejsce do odpoczynku, mamy też kuchnie gdzie możemy zrobić sobie posiłek.

Radio 90: Codziennie pomagasz ludziom. Myślisz sobie czasem, że świat jest niesprawiedliwy?

Bartłomiej Sępiak: Czasami można się nie zgodzić z pewnymi sytuacjami, zwłaszcza kiedy umiera dziecko, młoda osoba albo kiedy widzi się osobę z tzw. patologii, która niszczy swoje życie, a mogłaby spokojnie żyć i dawać swój wkład w ten nasz świat.

Fot. Bartłomiej Sępiak

Radio 90: W trakcie 10-letniej służby na pewno sporo ludzi już uratowałeś.

Bartłomiej Sępiak: Nie liczyłem tego nigdy, ale zawsze się staram, żeby czyjeś życie uratować. Myślę, że już się uzbierała spora liczba osób.

Radio 90: Uważasz, że dzięki pracy, jaką wykonujesz, Twoje życie ma sens?

Bartłomiej Sępiak: Na pewno, to kierunkuje. Trzeba też pamiętać, że to ważna praca, ale praca piekarza też jest ważna, bo jeżeli ja nie zjem jego bułek, to będę tak głodny, że nie pojadę na akcję ratowniczą. Na pewno, jeżeli kogoś się uratuje, to człowiekowi rosną skrzydła. Jest to niesamowite uczucie i na pewno godne tego, żeby się poświęcać. Zacytuję klasyki hip-hopu: „Unoszę się 20 cm ponad chodnikami”. (Paktofonika, przyp. redakcja).

Radio 90: Byłeś świadkiem zdarzenia, w którym z Twoich kolegów czy koleżanek zginął na służbie?

Bartłomiej Sępiak: Na służbie nie, ale uległ wypadkowi. To ciężka sytuacja i trzeba sobie to poukładać w głowie.

Radio 90: Uprawiasz zawód, który jest bardzo wartościowy, ale można stwierdzić, że wynagrodzenie nie jest wprost proporcjonalne do wartości tego zawodu. Nie denerwuje Cię to?

Bartłomiej Sępiak: Tutaj pojawia się ta potrzeba misji. Wiele moich koleżanek i kolegów po prostu kocha swoją robotę. Człowiek jest tak skonstruowany, że ciągle chce więcej, trzeba podejść do tego ostrożnie i z rozwagą.

Fot. Bartłomiej Sępiak

Radio 90: Masz rodzeństwo?

Bartłomiej Sępiak: Nie, jestem jedynakiem.

Radio 90: Czyli łamiesz mit, że jedynacy myślą tylko o sobie.

Bartłomiej Sępiak: Tak, u mnie jest odwrotnie.

Radio 90: Jesteś strażakiem, ratownikiem medycznym, ale także szkolisz.

Bartłomiej Sępiak: Tak, szkolę różne grupy zawodowe. Ostatnio szkoliłem nauczycieli z zakresu pierwszej pomocy. Byłem zdziwiony, ponieważ ta grupa zawodowa wymaga od uczniów ciszy i spokoju a sami potrafią dokazywać podczas takiej lekcji. (śmiech) Poradziłem sobie chyba dobrze i myślę, że są zadowoleni.

Radio 90: W jakich jednostkach miałeś okazję pracować?

Bartłomiej Sępiak: Zaczynałem w Wojewódzkim Pogotowiu Ratunkowym w Katowicach w stacji w Jastrzębiu-Zdroju. Pracowałem w Pszczynie, Cieszynie, jeździłem też w Istebnej. Potem po półtora roku dostałem się do straży pożarnej i podjąłem pracę w jednostce Jastrzębiu-Zdroju.

Radio 90: Jakie trzeba mieć cechy charakteru, żeby wykonywać ten zawód?

Bartłomiej Sępiak: Na pewno chęć pomocy innym, spryt, trzeba być zdrowym i dbać o siebie. Trzeba też się ciągle dokształcać.

Fot. Bartłomiej Sępiak

Radio 90: Dużo się mówi o szkoleniach z zakresu pierwszej pomocy. Na jakim jesteśmy etapie jako społeczeństwo i czy jesteśmy wystarczająco uświadomieni?

Bartłomiej Sępiak: Jest coraz lepiej, coraz młodsze osoby też są świadome. Tutaj w Jastrzębiu- Zdroju miałem sytuację, że leżał pan w kałuży krwi z rozciętą głową. Pomoc wezwały dzieci i ułożyły się w taki łańcuch, stanęli na każdym zakręcie, żeby nas dobrze doprowadzić do miejsca zdarzenia. Dzieci stały i pokazywały nam drogę – byłem tym wszystkim zachwycony. Coraz częściej też w domach ludzie podejmują reanimację członka rodziny, a to jest bardzo ważne. Przypomnę, że mózg człowieka umiera od 3 do 6 minut, jeżeli jest zatrzymane krążenie, a osoba nie jest reanimowana. Podjęcie resuscytacji do momentu naszego przyjazdu jest kluczowe. Jeżeli my przyjedziemy po 8 minutach i krążenie ruszy, to ta osoba będzie żyła, ale już nigdy się nie obudzi, ponieważ jej kora mózgowa już obumarła.

Radio 90: Popularyzujesz także swoją profesję w mediach społecznościowych, prowadzisz fanpejdż RatujemySepiak. Dzięki dotarciu do szerszego grona odbiorców uświadamiasz i kształcisz.

Bartłomiej Sępiak: Tak, pokazuję to, co mogę. W pierwszej kolejności moim obowiązkiem jest ratowanie, kiedy mogę, to także coś nagram.

Radio 90: Rozmawiając z Tobą, czuję, że mam do czynienia z osobą, która odnalazła pasję w swoim życiu.

Bartłomiej Sępiak: Dziękuję, właśnie tak jest.

Fot. Bartłomiej Sępiak

Radio 90: Chcesz rozwijać też działania związane z internetem i mediami społecznościowymi?

Bartłomiej Sępiak: Tak, chcę to połączyć z podróżami. Zamierzam odwiedzać różne jednostki pożarnicze na świecie i przedstawiać je szerszej społeczności. Ostatnio też byłem w muzeum pożarnictwa w Mysłowicach, to bardzo ciekawe miejsce i każdemu je polecam.

Radio 90: To ciekawe. Jednostki pożarnicze różnią się w zależności od danego państwa, bo występujące w nich pożary są po prostu inne.

Bartłomiej Sępiak: Dokładnie, są inne zagrożenia. Każdy z nas widzi czerwony samochód i kojarzy go ze strażą pożarną. Ubiór strażaka jest podobny, ale może już różnić się od siebie. Zasadnicze różnice pojawiają się, kiedy się głębiej wejdzie w temat, choćby rozmiary węży do gaszenia są różne.

Radio 90: Muszę też zahaczyć o temat koronawirusa i pandemii, z jaką się zmagamy. Co o tym wszystkim sądzisz?

Bartłomiej Sępiak: Sądzę to, co widzę.

Radio 90: Jesteś zaszczepiony?

Bartłomiej Sępiak: Tak, jestem zaszczepiony. To jest rodzaj wojny, z jaką musimy się zmierzyć w dzisiejszych czasach.

Radio 90: Jeździłeś w pogotowiu ratunkowym w trakcie trwania pandemii?

Bartłomiej Sępiak: Tak, przez trzy fale jeździłem jako ratownik w karetce tzw. covidowej. Początki były ciężkie, od strony organizacyjnej również, ale nie można mieć do tego pretensji, bo tak było w każdym państwie.

Radio 90: Byłeś świadkiem faktycznych przypadków, które się różnią od grypy czy zapalenia płuc?

Bartłomiej Sępiak: Tak, namacalnie mogę to potwierdzić, widziałem śmierć z powodu tego wirusa. Z mieszkania zabierałem osobę, która w wieku 40 lat była niewydolna oddechowo z powodu covida. Nie chcę się z nikim kłócić, dla mnie to nie jest żadna ściema ani teoria spiskowa.

Radio 90: Jak możesz zachęcić młodych ludzi do tego, żeby uprawiali tak szlachetny zawód.

Bartłomiej Sępiak: Przede wszystkim cieszymy się dużym zaufaniem społecznym. Choćby Twoja wizyta tutaj świadczy o tym, że szanujesz naszą pracę. Po prostu warto w takich jednostkach pracować.

Fot. Bartłomiej Sępiak

Radio 90: Jakie masz plany zawodowe najbliższą przyszłość?

Bartłomiej Sępiak: Jeżeli tylko zdrowie pozwoli, mam zamiar pracować w straży pożarnej, myślę, że wrócę też do medycyny. Chciałbym też rozwinąć działalność szkoleniową, to bardzo wdzięczne zajęcie. Widzę, że ludzie są zadowoleni po takich szkoleniach, kiedy także czują, że pozyskali jakąś kolejną umiejętność.

Radio 90: Życzysz sobie mniej pracy?

Bartłomiej Sępiak: Pod tym względem, że będzie mniej krzywdy ludzkiej, to tak.

Radio 90: Dziękuję za rozmowę.

Bartłomiej Sępiak: Dziękuję.

Więcej w mediach społecznościowych pod hasłem: RatujemySepiak. Rozmawiał Przemek Niedźwiecki.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez STRAŻAKRATOWNIKINSTRUKTOR (@ratujemy.sepiak)

Czytaj także:

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj