Czołgi na ulicach, lała się krew… Dziś 43. rocznica wprowadzenia stanu wojennego
Mijają 43 lata od wprowadzenia stanu wojennego. W wielu, śląskich miastach - w tym także w Rybniku, Jastrzębiu, Raciborzu - działaczy związkowych, inteligencję - internowano. Na ulicach Śląskich miast pojawiło się wojsko, a w Jastrzębiu-Zdroju polała się krew. Dziś, przy okazji kolejnej rocznicy tych wydarzeń, IPN zachęca do zapalenia w oknie świeczki, na znak pamięci o tych, którzy wówczas walczyli o wolną Polskę.

Dziś 43. rocznica wprowadzenia stanu wojennego
Zwracam się dziś do Was jako żołnierz i jako szef rządu polskiego. Zwracam się do Was w sprawach wagi najwyższej. Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią. Dorobek wielu pokoleń, wzniesiony z popiołów polski dom ulega ruinie. Struktury państwa przestają działać. Gasnącej gospodarce zadawane są codziennie nowe ciosy. Warunki życia przytłaczają ludzi coraz większym ciężarem. Przez każdy zakład pracy, przez wiele polskich domów, przebiegają linie bolesnych podziałów. (…) Strajki, gotowość strajkowa, akcje protestacyjne stały się normą. (…) Wielki jest ciężar odpowiedzialności, jaka spada na mnie w tym dramatycznym momencie polskiej historii. (…) Ogłaszam, że w dniu dzisiejszym ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Rada Państwa, w zgodzie z postanowieniami Konstytucji, wprowadziła dziś o północy stan wojenny na obszarze całego kraju.
Tymi słowami generał Jaruzelski, dokładnie 43 lata temu oznajmił Polkom i Polakom, iż w ojczyźnie wprowadzony został stan wojenny. W dniach poprzedzających to wydarzenie, w kraju panowała napięta atmosfera, atmosfera wyczekiwania. Wielu wiedziało, że coś może nadejść. Niektórzy przepowiadali, że wkrótce na ulicach polskich miast zobaczymy czołgi radzieckie… No i zobaczyliśmy, tyle że te z orzełkiem na pancerzu.
To była zimna noc i poranek w nowej rzeczywistości… 43. rocznica wprowadzenia stanu wojennego
To była mroźna niedziela, 43 lata temu. W wielu domach w regionie panował rozgardiasz. Dzieci piekliły się, bo po włączeniu telewizorów nie zobaczyły na ekranach uwielbianego wówczas „Teleranka”. W radiu brzmiał Chopin. W nocy czy nad ranem do pomieszczeń Solidarności na kopalniach, w hutach weszło ZOMO, pierwszych działaczy związkowych internowano. Rano na ulicach Rybnika, czy Raciborza pojawiły się pierwsze oddziały wojska, ale w regionie panował względy spokój.
Stan wojenny wprowadzało 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów, kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy SB. Wyposażono ich w 1396 czołgów oraz blisko 2 tys. transporterów opancerzonych. Już pierwszej nocy stanu wojennego internowano niemal 3 tys. osób, głównie działaczy „Solidarności” i innych niezależnych organizacji. Przeciwko cywilom państwo rzuciło wszystkie swoje siły.

Kolumna czołgów w Zabrzu / fot. M.Dworaczyk ŚCWiS, ipn.gov.pl
13 grudnia do godzin popołudniowych na Górnym Śląsku i w Zagłębiu funkcjonariusze SB i MO zatrzymali 472 osoby. Już w trakcie operacji „Jodła” podjęto decyzję o internowaniu kolejnych osób, nieujętych w pierwotnym wykazie. 1 stycznia 1982 r. w siedmiu ośrodkach odosobnienia przebywało 1041 osób z województwa katowickiego, w tym 10 członków KK NSZZ „Solidarność” i 35 członków Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność”. Do 18 grudnia podczas operacji „Klon” funkcjonariusze przeprowadzili 687 rozmów ostrzegawczych z osobami podejrzanymi o to, „że mogą podjąć wrogą działalność”.
Jak czytamy w publikacji IPN-u „Stan wojenny w Polsce 1981–1983” internowani z województwa katowickiego kierowani byli przede wszystkim do ośrodków odosobnienia w: Bytomiu-Miechowicach, Jastrzębiu-Szerokiej, Sosnowcu-Radosze, Strzelcach Opolskich i Zabrzu-Zaborzu, a z Podbeskidzia do Jastrzębia-Szerokiej i zakładu karnego w Cieszynie.
W regionie też pojawiło się wojsko. Czołgi zatrzymały się na rogatkach, do centrum Rybnika nie dojechały. W tym mieście pod szczególną „ochroną” bezpieki znalazła się elektrownia, jako zakład ważny, strategiczny. Milicja była na kopalniach, w okolicznych hutach, w Raciborzu na terenie Rafako. Internowano prawie dwudziestu raciborzan.

Posterunek milicji na ulicach Rybnika, rejon dzisiejszej ulicy Kotucza / fot. Zbiory Muzeum w Rybniku
Najtragiczniejszy przebieg wprowadzenie stanu wojennego miało w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie już dnia następnego, 14 grudnia, zawiązał się komitet strajkowy. W kopalni zabarykadowało się około 2 tys. protestujących. 15 grudnia 1981 r. od rana do górników docierały informacje o pacyfikacjach pobliskich kopalń „Jastrzębie” i „Moszczenica”. O godzinie 11 uzbrojone oddziały milicji, ZOMO i wojska, wyposażone w broń palną, pojazdy bojowe i czołgi, rozpoczęły szturm na „Manifest Lipcowy”. Po pierwszej, nieudanej próbie, przeprowadzano kolejne, używając pałek i gazu łzawiącego. O 11.45 strzały w stronę górników oddał Pluton Specjalny ZOMO. Rannych zostało czterech górników, a pracownika straży kopalnianej dotkliwie pobito. Kiedy górnicy zreflektowali się, że strzelano do nich ostrą amunicją, postanowili zakończyć strajk i po uzgodnieniu z dowództwem oddziałów pacyfikujących, opuścili kopalnię.
14 grudnia także załoga kopalni Anna w Pszowie nie podjęła pracy i na apel Przewodniczącego „Solidarności” podjęła strajk, gromadząc się w „nowej łaźni”. Do pierwszej zmiany dołączyła następnie druga i trzecia zmiana. Żądano natychmiastowego odwołania stanu wojennego i zwolnienia internowanych osób. We wtorek 15 grudnia do strajkujących dotarła wiadomość, że w kopalni „Jastrzębie” miała miejsce interwencja ZOMO, a następnie oddziały milicji miały się przemieszczać w rejon Pszowa, zapadła decyzja o tym, że strajkujący górnicy zjeżdżają na dół kopalni.
Relację z wydarzeń na dole na stronie internetowej NSZZ Solidarność Kopalni Rydułtowy spisali po latach: Zygmunt Krakowczyk, Eugeniusz Porwolik i Jerzy Lippa, uczestnicy strajku.
Strajkujący ulokowali się w wyrobiskach pokładów 705 i 707 w partii rydułtowskiej na poziomie 700 metrów. Ta część kopalni była niedostępna. W pozostałych częściach prowadzono wydobycie. Z każdym dniem liczba strajkujących na dole malała. Metaniarze kontrolujący rejon objęty strajkiem zgłaszali nieprawidłowości wentylacyjne i przeciwpożarowe spowodowane przez strajkujących. Stwarzało to zagrożenie dla zdrowia i życia zarówno dla strajkujących jak i dla reszty kopalni. Na wiadomość o zagrożeniu Dyrektor polecił przeprowadzić rozeznanie przez zespół fachowców.
Dnia 18 grudnia do tego rejonu udali się: Jerzy Lippa, Eugeniusz Porwolik i Zygmunt Krakowczyk. Po przyjściu do chodnika głównego w pokładzie 705 na poziomie 700 metrów straż strajkujących odcięła nam powrót i doszliśmy do miejsca spotkania. Miejsce to było oflagowane i oświetlone. Na nasze pytanie, kto jest przewodniczącym strajku, otrzymaliśmy odpowiedź, że wszyscy są przewodniczącymi. Wobec tego chcieliśmy porozmawiać ze sztygarem Kazimierzem Górnym o drogach ucieczkowych, systemie przewietrzania, o zabezpieczeniach przeciwpożarowych, zasilania energią elektryczną itp. Zanim doszło do spotkania ze sztygarem Górnym musieliśmy wspólnie ze strajkującymi odśpiewać hymn narodowy – wszystkie zwrotki. Było nam głupio, bo pamiętaliśmy tylko dwie zwrotki, a strajkujący wszystkie…

Śląskie ulice i uzbrojeni żołnierze / fot. M.Dworaczyk ŚCWiS, ipn.gov.pl
W niedzielę, 20 grudnia na naradę do Dyrektora i Komisarza dotarł list od księdza proboszcza Stanisława Holony adresowany do strajkujących. Po przekazaniu listu strajkującym oraz zapewnieniach o nietykalności po wyjeździe na powierzchnię, górnicy postanowili zakończyć strajk. Po wyjeździe uczestnicy strajku w liczbie około 80 osób zgromadzili się w cechowni przed obrazem św. Barbary, potem rozeszli się do domów. Milicja nie dała im jednak spokoju, bo część z nich – wbrew ustaleniom – została kilka dni później zatrzymana. Do domów z komisariatów zwolniono ich dopiero w Wigilię, 24 grudnia, około godziny 16. Represje wobec górników na tym jednak się nie zakończyły.
Choć telefony były głuche o wydarzeniach w Manifeście i w Annie wiedzieli wszyscy. Poczta pantoflowa działała bez zarzutu. W rybnickiej Bazylice, 16 grudnia odbyła się msza dla uczczenia rocznicy wydarzeń Gdańska A.D. 1970. Pierwotnie miała się odbyć na rynku, ale po prowadzeniu stanu wojennego, członkowie związku, zdecydowali się przenieść ją do kościoła. Tam też przebywali, gdy dotarła do nich informacja, że na kopalni Wujek w Katowicach padły strzały, polała się krew, a górnicy zginęli…
Dziś, przy okazji 43. rocznicy tych tragicznych także dla regionu wydarzeń, Instytut Pamięci Narodowej apeluje: zapal światło wolności – tym, którzy ucierpieli z powodu wprowadzenia w Polsce stanu wojennego.
IPN zachęca do niej również mieszkańców naszego regionu, gdzie istniał silny opór wobec PRL-owskiej władzy. W 43. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego zapalmy o godz. 19.30 świecę w oknie. Ma to być symbol poległych w starciach z milicją, śmiertelnie pobitych na komisariatach, internowanych, a także zmarłych w tym czasie osób z powodu braku opieki medycznej.
Czytaj także:
- Poranny gość Radia 90: Sylwia Brzezicka -Tesarczyk – dyrektor Centrum Zrównoważonej Gospodarki Miejskiej w Rybniku [WIDEO]
- „Córy węgla”. Historia kobiet pracujących w kopalniach. Jutro projekcja filmu w Pawłowicach