Czy gminy dostaną pieniądze na usuwanie niebezpiecznych odpadów?
Wielomilionowe potrzeby gmin na usuwanie trujących odpadów. Nie ma tygodnia bez informacji o płonących składowiskach śmieci. Ostatni pożar w Chybiu, gdzie z ogniem walczyło przez kilka godzin kilkuset strażaków pokazał, że gminy maja związane ręce jeśli chodzi o utylizację niebezpiecznych substancji.
Gminy usunąć odpady z prywatnych posesji mogą, ale muszą to zrobić najpierw na własny koszt, dopiero później mogą dochodzić w sądzie o zwrot należności. Czy są szanse na szybsze usuwanie odpadów?
Zgodnie z prawem obowiązek usunięcia odpadów z nielegalnego składowiska spoczywa na ich posiadaczu. Choć są wydawane decyzje administracyjne, właściciele nierzadko do nich się nie stosują a gmin po prostu nie stać na usuwanie niebezpiecznych odpadów z prywatnych posesji. Jak mówi wójt chybia Janusz Żydek, potrzebne są rozwiązania systemowe. Usunięcie odpadów w byłej cukrowni pochłonie niespełna milion złotych.
W skali całego kraju te problemy występują na wielu samorządach. Powinny być takie przepisy, takie procedury, że w momencie ujawnienia takich substancji niebezpiecznymi, powinniśmy mieć takie umocowanie w przepisach i w środkach zabezpieczonych przez państwo, które można uruchomić od razu.
I choć istnieje program wsparcia dla gmin w narodowym funduszu ochrony środowiska, na ten rok zarezerwowano nawet 300 milionów w skali całego kraju, to jednak jak mówią przedstawiciele funduszu – usunięcie odpadów nie może naruszać zasady „zanieczyszczający płaci”. Udzielanie gminom dofinansowania w formie bezzwrotnej może stanowić tylko zachętę do takiego procederu.
Tym samym gminy swoich pieniędzy dać nie będą chciały, a odpady jak leżały, tak dalej będą stanowić realne zagrożenie.
Szacunkowy koszt utylizacji odpadów w Chybiu, gdzie nie tak dawno doszło do groźnego pożaru, to koszt około 800 tysięcy złotych.