Dyrekcja kopalni Pniówek w Pawłowicach odpiera zarzuty w sprawie akcji ratunkowej po wybuchach metanu
„To najlepsi specjaliści, oni szli po żywych kolegów, nikt nie wysyłał ich na śmierć”. Dyrekcja KWK Pniówek w Pawłowicach zdecydowani odpiera zarzuty, że osoby kierujące akcją ratowniczą, znając zagrożenie, jakie panuje w kopalni, kierowały tam zastępy ratowników.
Dzisiaj (24.05.) w kopalni odbyła się konferencja prasowa poświęcona pomocy osobom poszkodowany w tragedii, do jakiej doszło miesiąc temu. Jak podkreślał podczas spotkania z dziennikarzami Aleksander Szymura dyrektor pracy kopalni, nie zgadza się z zarzutami osób, które twierdzą, że ratownicy mieli zostać zatrzymani.
Aleksander Szymura: Nie ma takich osób, które by w sposób zdecydowany wzięły na siebie winę i wysłały ratowników na śmierć. Ja słyszałem górnika, który wołał o pomoc i ci ratownicy szli po żywego, bo dlatego zostali ratownikami. To elitarna grupa na kopalni, jak w wojsku GROM. Ratownicza Stacja Górnicza to wykwalifikowani specjaliści, fighterzy, jak kolega prosił o pomoc, oni szli po żywego kolegę.
Do tematów poruszonych na dzisiejszej (24.05.) konferencji będziemy jeszcze wracać w wiadomościach Radia 90 oraz na radio90.pl.
Przypomnijmy, że w środę (20.04.) kwadrans po północy w kopalni Pniówek doszło do dwóch zapłonów. Jeden został stwierdzony w czasie prowadzonej akcji ratowniczej i on był najbardziej niebezpieczny. W zagrożonym rejonie przebywało łącznie 42 pracowników. Na Pniówku zginęło 9 osób a 25 zostało rannych, 7 górników zostało pod ziemią.
Czytaj także: