Dyrektor SP3 w Rydułtowach: W maseczkach chodzą tylko ci, którzy chcą, u nas nie ma takiego obowiązku
"W maseczkach chodzą tylko ci którzy chcą, u nas nie ma takiego obowiązku" - mówi Joanna Skowron dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Rydułtowach. To jedna z niewielu szkół, która zdecydowała się na taki krok.

Szacowany czas czytania: 02:31
Dziś maseczka w szkole to zalecenie, a nie obowiązek nałożony przez Ministra Edukacji Narodowej. Placówkę odwiedził z mikrofonem Arkadiusz Żabka:
Radio 90: Widziałem uczniów na przerwie, nikt nie miał maseczki i Pani to toleruje. Dlaczego?
Joanna Skowron: To może nie toleruje, tylko takie są u nas zasady i takie są możliwości. Maseczek u nas w szkole nie ma, to nie znaczy, że nikt w nich nie chodzi. Mogą w nich chodzić uczniowie, jeżeli czują taką potrzebę, jeżeli czują się w maseczce bezpiecznie. Na początku roku miałam duże problemy z rodzicami, że jeden rodzic chciał maseczkę i powoływał się na te same akty prawne, co Ci, którzy maseczek nie chcieli. Zrobiliśmy sondaż wśród rodziców. Wyszło, że 3/4 szkoły jest przeciwko maseczkom i sprawa się wyjaśniła.
Jak mówi dyrektor Joanna Skowron nie ma problemów z Kuratorium Oświaty czy władzami miasta Rydułtowy:
Joanna Skowron: Rozmawiał ze mną na ten temat burmistrz i pani wiceburmistrz, dlaczego tak u nas jest i wytłumaczyłam sytuację i myślę, że nie ma problemu. Przepisy mówią o tym, że zależy to od dyrektora. Każdy ma swoje podejście do tego, ja mam może troszeczkę inne niż moje koleżanki, bo rzeczywiście w innych szkołach maseczki są obowiązkowe, dezynfekcja na wejściu do szkoły jest obowiązkowa. U mnie jest taka możliwość. Przy wejściu do szkoły jest stoliczek, można zdezynfekować ręce. Można nosić maseczki, nikt tego nie zabrania. Jesteśmy nastawieni na to, żeby dzieci częściej myły ręce mydłem i wodą.

Zdaniem dyrektor rydułtowskiej szkoły, uczniowie często nie radzili sobie z prawidłowym używaniem maseczek:
Joanna Skowron: Maseczka w szkole jest tylko w częściach wspólnych, więc tylko w tej chwili przerwy. Przez cały wrzesień chodziliśmy na podwórko, więc ta maseczka była potrzebna przez 20 sekund wyjścia. Zupełny bezsens. Wśród małych dzieci obserwowaliśmy pożyczanie maseczek, podnoszenie maseczek z podłogi, dzieci wracały z nie swoją maseczką do domu.
Nauczyciel ma być pedagogiem, a nie policjantem, a maseczka burzy relacje
– uważa dyrektor Skowron:
Joanna Skowron: Nauczyciel stawał się policjantem, który pilnował maseczek, a nie zastanawiał się nad tym jak zbudować relację z uczniem. Myślę, że więcej szkody niż pożytku przynosiły maseczki.
Póki co, Szkoła Podstawowa nr 3 w Rydułtowach jest jedną z niewielu, która zdecydowała się na zniesienie zalecenia noszenia maseczek w częściach wspólnych przez uczniów.
Czytaj także: