Radio 90 logo

MUZYKA WYBRANA DLA CIEBIE • Cieszyn 95.2 fm • Rybnik 90 fm Słuchaj Online Facebook YouTube Instagram

Film „Chleb i Sól”, współtwórcą którego jest wodzisławianin, z nagrodami na najważniejszych filmowych festiwalach Europy

Facebook Twitter

Tytuł tylko w ubiegłym roku zdobył nagrodę specjalną jury na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, nagrodę dziennikarzy na festiwalu w Gdyni, nagrodę specjalną za reżyserię na Festiwalu Filmów Wschodnioeuropejskich w Cottbus, nagrodę za najlepszą reżyserię w Antalyi. Ogłoszony został też najlepszym debiutem na festiwalu w Kairze.

Piotr Steczek

Fabułę opowiada Piotr Steczek, wodzisławianin, który w tej produkcji brał udział jako: reżyser castingu, kierownik planu i koproducent:

Piotr Steczek: To jest historia młodego człowieka, pianisty, który wraca do swojej rodzinnej miejscowości, który jest chłopakiem z blokowiska. Chłopak wraca na wakacje do miasta i spotyka się ze swoimi przyjaciółmi z młodości. Tak trochę spłycając i upraszczając, są to tacy zwykli, prości chłopcy, tzw. dresy z osiedla. I tutaj zaczyna się cała historia, zaczynają się perypetie. W filmie pojawia się pewnego rodzaju konflikt, natomiast nie chciałbym za dużo o tym mówić, żeby nie spoilerować dla osób, które filmu nie widziały. Damian Kocur, czyli reżyser filmu i autor scenariusza, zainspirował się historią, którą miała miejsce kilka, kilkanaście lat temu w Polsce. Doszło do pewnego rodzaju konfliktu w barze, w tzw. kebabie, barze z arabskim pożywieniem. Efektem tego konfliktu była dość duża tragedia, natomiast to była tylko inspiracja.

Co ciekawe film został zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami i zagrany przez naturszczyków:

Piotr Steczek: Nas interesuje nie tyle praca z aktorem, który odtwarza pewnego rodzaju emocje, ile prawdziwe, autentyczne emocje, więc np. szukając pianisty, Damian stwierdził, że będzie pracował z prawdziwym pianistą, czyli Tymoteuszem Biesem, który prywatnie nazywa się także Tymoteusz. Jest utalentowanym producentem muzycznym, pianistą. Czy też, chociażby nasi aktorzy drugoplanowi, czyli tzw. chłopcy z osiedla. To też byli chłopcy, których znaleźliśmy w ramach castingu. To akurat należało do mnie. Byłem odpowiedzialny za reżyserię castingów, dostałem prośbę od reżysera Damiana – „Piotr znajdź mi, proszę, chłopaków łobuzów”. I tak rozpoczęła się moja przygoda. Zacząłem szukać takich chłopaków. Chodziłem po różnego rodzaju skateparkach, imprezach. Jestem czterdziestoletnim facetem, wszedłem w środowisko młodszych ludzi. Musiałem się trochę z nimi zakolegować, wejść w ich klimat i musieli się do mnie przyzwyczaić, żeby sprawnie z nami pracować. Bo to nie są zawodowi aktorzy, bazowaliśmy na tym, co udało nam się wywołać z nimi przed kamerą, co Damianowi de facto udało się wywołać przed kamerą.

Taką metodą w Polsce pracuje teraz prawdopodobnie tylko Damian Kocur, reżyser filmu „Chleb i Sól”:

Piotr Steczek: Damian ma fajne oko dokumentalisty, który potrafi z bohaterów wyciągnąć fajne cechy. Te rzeczy, które mu są potrzebne. Idąc tym tropem, np. potrzebując bohatera, który ma być takim łobuzem, chuliganem z ulicy, nie będziemy nigdy zatrudniać aktora po PWST, bo to będzie zawsze chłopak, który to udaje. Natomiast takie typowe „dresy”, to są chłopcy, którzy jeżeli mają dobrą energię i są skorzy do współpracy, to to, co uda nam się zarejestrować kamerą, jest po prostu prawdziwe, autentyczne. To jest film fabularny. Są takie tropy, są takie interpretacje, ale staram się to prostować, żeby ludzie rozumieli naszą pracę we właściwy sposób, że nie myśleli, że jest to dokument.

„Uderza w nasze sumienia”; „Wielki debiut, błyskotliwa analiza polskiej współczesności”; „Kino przenikliwe i dojrzałe”, „Wspaniały film” – tak czytamy w recenzjach. Piotr Steczek nie ma wątpliwości, że to dlatego, że na ekranie są prawdziwe emocje:

Piotr Steczek: My pracując z naturszczykami i chcąc bazować na ich emocjach, wpuszczamy ich w pewnego rodzaju sytuacje. Reżyser Damian wpuszcza chłopaków i mówi np. „dobrze panowie, siedzicie w kebabie, jecie sobie kebaby, ktoś np. pyta, czy może wyciągnąć piwo, a właściciel mówi, że nie – i macie zrobić jakąś awanturę, tobie się to nie podoba i masz zareagować na to, że facet Ci nie pozwala wypić piwa”. Robimy dubel, drugiego, trzeciego i w pewnym momencie reżyser mówi „dobra chłopaki, mamy to, to są super emocje”. W dużej mierze improwizacja kontrolowana, bo np. jeden z aktorów okazało się, że zaczął się wygłupiać i zaczął super tańczyć do arabskiej muzyki, jakieś dziwne wygibasy. Stwierdziliśmy – dobrze – to musi wejść w film, bo to super wygląda. Czy też scena, w której jeden z bohaterów przed kamerą się rozpłakał, wspominając swoje relacje z ojcem. To była autentyczna wypowiedź i zostało to wykorzystane w filmie jako część historii.

Która z nagród dla twórców jest najważniejsza?

Piotr Steczek: Wszystkie są bardzo ważne, ale na tę chwilę wydaje mi się, że Wenecja jest jednak tą najbardziej prestiżową nagrodą. To też pootwierało nam ścieżki do innych miejsc, zwróciło na nas uwagę. To jest niewątpliwie sukces filmu, sukces Damiana. To jest niewątpliwie jeden z większych sukcesów filmowych ostatnimi czasy w tym kraju. 8 lutego film miał premierę w Stanach Zjednoczonych na festiwalu w Santa Barbara. Tam też wchodzi do kin, ale cała masa festiwali jeszcze przed nami. Myślę, że przez następny rok, półtora roku film będzie jeździł po festiwalach. Wiem, że widzowie po festiwalu np. w Kairze podchodzili do Damiana. Podszedł chłopak, który jest z tamtej kultury i mówi: „Damian, to jest film o nas, o mnie, o moich kolegach, wy tam inaczej wyglądacie, mówicie innym językiem, może słuchacie innej muzyki, ale generalnie emocje, kwestia podejścia do kogoś obcego, kwestia strachu przed kimś innym, przed kimś obcym, te mechanizmy wszędzie działają tak samo”. Mam nadzieję i chcę tak myśleć, że udało nam się zrobić uniwersalne kino.

Piotr Steczek jest absolwentem Technikum Budowlanego w Wodzisławiu. Pracuje w branży filmowej od ponad 20 lat, robi projekty komercyjne: kręci reklamy, wideoklipy, filmy dokumentalne, jest właścicielem firmy producenckiej. Czy przebić się z Wodzisławia do wielkiego świata kina jest trudno?

Piotr Steczek: Mając 18 lat, biegałem z kamerą VHS pożyczoną od pani Doroty Nowak, szefowej Teatru Wodzisławskiej Ulicy i wtedy zaczynały się moje początki z jakąkolwiek, nazwijmy to twórczością, aktywnością artystyczną. Zupełnie świadomie mieszkam na Śląsku, w Katowicach. Nie wyprowadziłem się nigdy do Warszawy, dużo czasu tam spędzam, robiąc różnego rodzaju projekty. Natomiast jestem Ślązakiem z krwi i kości, który chce tu po prostu mieszkać, bo mi jest tu dobrze, mam tu rodzinę, przyjaciół itd. Ja też nie uczestniczyłem w takim wyścigu szczurów. Nie wiem, czy jest trudno, czy łatwo. Ja robię konsekwentnie to, co robiłem i chcę wierzyć w to, że robię to na tyle dobrze, że ludzie, którzy robią to na odpowiednim poziomie, chcą ze mną pracować. Chyba trzeba konsekwentnie iść za marzeniami, robić swoje, nie obracać się, nie przejmować się porażkami. Finki to nie są zawody sportowe, to nie jest w żaden sposób mierzalne. Tutaj przede wszystkim chodzi o emocje.

Warto dodać, że dwóch pozostałych członków ekipy, czyli reżyser i operator to też chłopaki ze Śląska. Damian Kocur pochodzi z Łazisk, a Tomasz Woźniczka z Siemianowic Śląskich. Piotr Steczek i Damian Kocur są po zdjęciach do kolejnej produkcji: film był realizowany w Kijowie w styczniu, za 2- 3 miesiące powinien ujrzeć światło dzienne.

Zobaczcie zdjęcia z planu:

Zobaczcie Trailer:

Fot. novekino.pl

Wokół Ciebie dzieją się rzeczy ważne lub zabawne?
Nakręciłeś ciekawy film, zrobiłeś dobre zdjęcie?
Interesuje nas wszystko, co interesuje Ciebie i co dla Ciebie jest ważne.
Napisz do nas TUTAJ!

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj