Final Four Ligi Mistrzów: Znamy pierwszego finalistę! [FOTO]
Na turnieju który odbywa się w Łodzi wczoraj (16.05) w pierwszym półfinale zmierzyły się zespoły z Włoch Sir Susa Vim Perugia oraz z Turcji, Halkbank Ankara. Mecz nie był wielkim widowiskiem ale lepiej poradzili sobie w nim faworyzowani Włosi, którzy wygrali 3:0.

Szacowany czas czytania: 03:59
W dwóch pierwszych setach zwyciężali do 23-ech w trzecim do 22-óch i awansowali do finału. W meczu nie zagrał jak się okazało kontuzjowany Kamil Semeniuk, broniący barw drużyny z Perugii. Spotkanie oglądał z kwadratu dla rezerwowych:
Kamil Semeniuk: Z kwadratu tragicznie się ogląda, wolałem zdecydowanie – zwłaszcza, że zagramy tutaj w Polsce, w Łodzi – być na parkiecie, no ale losy się potoczyły tak jak się potoczyły. Myślę, że dwa sety zagraliśmy nerwowo z naszej strony na zaciągniętym ręcznym i tak naprawdę w tym trzecim secie gdzieś poczuliśmy może po prostu taki większy luz i mogliśmy pokazać delikatnie to, co potrafimy, to co prezentowaliśmy przez większość sezonu i mam nadzieję, że w finale, niezależnie z kim będziemy musieli się zmierzyć, już zaczniemy od pierwszej piłki prezentować się tak, jak co najmniej właśnie w tym trzecim secie.

Czy Kamil Semeniuk podziela opinie, że jego drużyna jest faworytem Final Four Ligi Mistrzów?
Kamil Semeniuk: My jesteśmy faworytami? To ja to odwrócę i powiem, że to Jastrzębie jest faworytem. Czemu nie? Są najzdrowsi chyba pod tym względem, po tych wszystkich klubowych sezonach. Śmiejemy się, ale jeżeli nas uważają za faworytów to ok, my to gdzieś tam odstawiamy na bok. Naszym celem było zagranie w półfinale i przejść ten półfinał, bo to też jest wielki wyczyn dla naszego zespołu – być w finale – bo zawsze gdzieś ta przygoda dla Perugii kończyła się właśnie na etapie półfinałowym. Mamy już medal, ale oczywiście chcemy więcej i będziemy walczyć o to, aby zwyciężyć.

Dziś (17.05.) drugi półfinałowy mecz w którym zmierzą się dwa polskie zespoły JSW Jastrzębski Węgiel i Aluron CMC Warta Zawiercie. Z kim chciałby zagrać Kamil Semeniuk?
Kamil Semeniuk: Nie wiem. Myślę, że ktokolwiek wejdzie do tego finału z tej pary, to na pewno nie da łatwo się pokonać i musimy być nastawieni na ciężką walkę, więc zobaczymy. Na pewno będziemy oglądać. Będziemy później bardzo dobrze przygotowani taktycznie na naszego rywala. Z Jastrzębiem mieliśmy już okazję grać w tym sezonie na turnieju towarzyskim, więc mniej więcej wiemy, co potrafią zaprezentować. Też oglądaliśmy nieraz spotkania PlusLigowe, jak jeszcze graliśmy we Włoszech. także wiemy, jak te obydwie drużyny grają, na jaki potrafią poziom po prostu wskoczyć jeżeli grają swoją siatkówkę. Oczekujemy, że wejdą na to najwyższe trybiki i będą grali najlepszą siatkówkę, więc my też będziemy musieli przez to wejść na naszą najwyższą siatkówkę i grać najlepiej, jak tylko potrafimy.

Zespół z Perugii będzie miał jeden dzień więcej odpoczynku niż zwycięzca półfinałowej „polskiej pary”. Czy zdaniem reprezentacyjnego przyjmującego taki terminarz jest sprawiedliwy?
Kamil Semeniuk: Na chłopski rozum – nie, ale ktoś to tak zorganizował, że jest jak jest. Myślę, że jakby było w odwrotną stronę, że to drużyna z Zawiercia i Jastrzębia grała by dzisiaj, a my byśmy grali jutro i później następnego dnia. To myślę, że my byśmy pewnie narzekali z tego względu. Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego jest zorganizowane w 3 dni, gdzie zawsze, jeżeli już był ten system Final Four był dzień po dniu i myślę, że każda z drużyn jest też przyzwyczajona do takiego systemu, bo gra się tak puchary krajów i nie ma z tym żadnego problemu, bo dzień po dniu grać to myślę, że każdy z nas tutaj występujących w Final Four już miał okazję przeżyć na własnej skórze. Wie z czym to się wiąże. Zmęczenie odchodzi na dalsze tory. Tak turniej został zorganizowany, na pewno nie jest to sprawiedliwe dla każdej drużyny, ale co my możemy zrobić z tym faktem jako zawodnicy?
Mecz zespołów z Jastrzębia i Zawiercia w sobotę o godzinie 14.45 zwycięzca zagra w finale, przegrany w spotkaniu o trzecie miejsce. Te mecze zostaną rozegrane w Tauron Arenie w Łodzi w niedzielę (18.05).
Zdjęcia autorstwa Pawła Wengerskiego:
Czytaj także: