GOPR miał ręce pełne roboty. Ponad 100 interwencji na stokach narciarskich
W miniony weekend GOPR miał ręce pełne roboty. Ratownicy odnotowali ponad 100 interwencji na stokach narciarskich. Były też dwie wyprawy poszukiwawczo-ratownicze i dwie interwencje górskie.
Na szczęście w pierwszy noworoczny długi weekend nikt nie zginął. Beskidy przeżyły prawdziwy nalot narciarzy, niestety wielu z nich nie było przygotowanych do jazdy:
Mikołaj Pietras: Brak rozgrzewki, brak jakiegoś wcześniejszego treningu – myślę, że to jest główną przyczyną. No i często też prędkość na trasach. Dosyć spory jest ruch, więc trzeba uważać, a tych zdarzeń z narciarzami jest sporo. Kolana skręcone, kostki. Ludzie są stęsknieni za śniegiem, to spowodowane dużą ilością narciarzy w górach, stąd te liczby.
W minioną sobotę (08.01.) doszło też do dramatycznych scen w stacji narciarskiej Cieńków w Wiśle Malince, gdzie na stoku trwała reanimacja jednego z narciarzy. Doszło u niego do zatrzymania krążenia. Wezwany na miejsce śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował mężczyznę do Szpitala Śląskiego w Cieszynie.
Góry to nie tylko narty, to również piesze wędrówki. Mimo słonecznej pogody panują trudne warunki
– podkreśla Mikołaj Patras ratownik z grupy beskidzkiej GOPR:
Mikołaj Pietras: Ponieważ jest dosyć mała ilość śniegu, a jest cały czas mróz w górach, więc potoki wylewają i są bardzo oblodzone szlaki. Jest dużo poślizgnięć, potknięć. Czasem się zdarzają też zabłądzenia, które są spowodowane głównie późnym wyjściem w góry. Dzień mamy krótki, więc jak ktoś zaplanuje wyjście o 12 tak naprawdę ma 4 godzinki, żeby przed zmrokiem dojść do celu.
Góry zimą są piękne, ale GOPR apeluje do wszystkich ostrożność wybierając się nie tylko w Beskidy.
Czytaj także: