Radio 90 logo

MUZYKA WYBRANA DLA CIEBIE • Cieszyn 95.2 fm • Rybnik 90 fm Słuchaj Online Facebook YouTube Instagram

„Idziemy w góry bo szukamy emocji” – Krzysztof Wielicki wybitny himalaista gościem rybnickiej biblioteki

Facebook Twitter

"Alpinizm to nie góry, to człowiek ożywia materię. Idziemy w góry, bo szukamy emocji" - mówił wczoraj (09.05.) w rybnickiej bibliotece jeden z najwybitniejszych himalaistów świata Krzysztof Wielicki. Piąty człowiek na ziemi, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum był jednym z gości trwającego Tygodnia Bibliotek.

wielicki

Wielicki: Wiara i strach to podstawa

Jako pierwszy na świecie wraz z Leszkiem Cichym w 1980 roku zdobył zimą Mount Everest. Na spotkaniu był Arkadiusz Żabka:

Krzysztof Wielicki: Alpinizm opiera się też na strachu. Tylko na strachu kreatywnym, mówimy nie o lęku, tylko strachu. To moje pierwsze spotkanie, to może było takim lękiem, ale potem się zamieniło w normalny strach. Strach pobudza wyobraźnię, może być kreatywny. Jakby nie było strachu, to by nie było emocji. Jakby nie było emocji, nie byłoby alpinizmu. Alpinizm to nie góry. Człowiek ożywia materię i oczywiście góry są pięknym tłem, polem do działania, ale to wszystko się dzieje gdzieś w głowie, w sercu, w duszy. I do tego trzeba mieć strach. Trzeba mieć strach, bo przede wszystkim kreuje emocje. Bez emocji nie byłoby wspinania. Jeśli ktoś nie jest zachłanny na emocje, to nie idzie w góry.

Krzysztof Wielicki urodził się w Wielkopolsce, dlatego też w dzieciństwie w górach bywał tylko raz w roku. Jak mówił, zamiłowanie do biwakowania zaczęło się w harcerstwie. We wspinaniu po górach zakochał się na studiach – mówił naszemu reporterowi.

Krzysztof Wielicki: Studiowałem we Wrocławiu, więc bardzo blisko w Karkonosze. Właściwie każdy weekend byliśmy w górach. W każdy weekend byliśmy w górach, bo mieszkając w akademiku, nie było innej alternatywy. Przyszła sobota, niedziela to trzeba było w góry pojechać (…)

Krzysztof Wielicki

Do wszystkiego dochodziłem stopniowo

– podkreślał himalaista:

Krzysztof Wielicki: Dobrze, kiedy doświadczenia zdobywamy powoli, nie przeskakujemy etapów, nie chodzimy na skróty, co w tamtych czasach było wymuszone, kiedy ja zaczynałem. Nie można było sobie wziąć paszport i pojechać w Himalaje z kartą kredytową, tylko trzeba było przystąpić do klubu. W klubie były kursy, byli starsi koledzy, szkolenia, skałki, Tatry, dalej Dolomity, więc ta droga gwarantowała jednak większe bezpieczeństwo.

Nigdy nie kolekcjonowałem szczytów, zawsze szukaliśmy nowych, trudnych tras

– mówi Wielicki:

Krzysztof Wielicki: Ja bym nie powiedział, że ja pojechałem zdobywać Mount Everest zimą. Mnie Zawada dokooptował do ekipy, ja jechałem tam do roboty. Przecież tam byli starsi koledzy, bardziej doświadczeni niż ja. Ja jadąc na Everest, nie miałem żadnego 8-tysiecznego szczytu za sobą. Miałem kilka 7 tysięcznych szczytów. Była taka wyprawa, gdzie jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.To się już nie zdarzyło w moim życiu. To nie było ważne, kto wejdzie na szczyt na tej wyprawie.

Każdy oczywiście gdzieś tam pewnie marzył, ale generalnie wszyscy wiedzieli, że musimy razem pracować. Wystarczy, że jeden wejdzie, to już będzie sukces. No oczywiście się okazało rzeczywiście faktycznie, że mi się bardzo dobrze wspinał tam szybko, szybko byłem na czele, ciągle z przodu, ciągle z przodu i widziałem, że kondycyjnie byłem przygotowany do tego, żeby wchodzić potem. Ale to był sukces całego zespołu. Nie kolekcjonowałem szczytów to przypadek, wypadek przy pracy. (…)

Na spotkaniach takie jak to w Rybniku góry są pretekstem do mówienia o życiu. Jak radzić sobie z trudnościami:

Krzysztof Wielicki: Nie można się poddawać, trzeba zawsze do przodu. Trzeba być optymistą. Trzeba wierzyć w siebie, że człowiek w stanie jest coś zrobić. Bo jak człowiek się podda i przestaje wierzyć, to staje się molekułą. Natomiast też mówię o tym, że jestem prostym chłopcem, urodziłem się na wsi, nikt mi nigdy nic nie pomógł. Mama przysyłała tylko smalec do akademika.

Jeśli się bardzo chce i się ma tą determinację do tego, by coś osiągnąć, to osiąga. I szczególnie wśród młodych ludzi staram się im pokazywać, że coś jest w tym amerykańskim „I can do”. Które nie jest prawdziwe, bo często nie „can do”. (…) Oczywiście lepiej, że ta wiara jest osadzona w pewne doświadczenia, osiągnięcia, Wiara w to, że dam radę, prawda? No i ja podaje takie przykłady, że uwierzyłem niektóre wyzwania moje i zrobiłem je.

Spotkanie było także promocją biografii himalaisty „Piekło mnie nie chciało” autorstwa Dariusza Kortko. Wydarzeniu towarzyszył pokaz slajdów z wypraw himalaisty.

Czytaj także:

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj