Radio 90 logo

MUZYKA WYBRANA DLA CIEBIE • Cieszyn 95.2 fm • Rybnik 90 fm Słuchaj Online Facebook YouTube Instagram

Jak pandemia wpłynęła na zakłady bukmacherskie w Polsce? [materiał partnera]

Facebook Twitter

2020 rok miał być dla większości rekordowy. Tymczasem zamiast wielkich obrotów, przyszedł moment prawdy, a obronną ręką wyjdą tylko niektórzy. Tak w skrócie można opisać sytuację legalnych zakładów bukmacherskich.

Fot. shutterstock.com

Rosnące obroty, coraz większe wpływy do budżetu z podatku od gier, poszerzająca się liczba przyznawanych licencji. Na papierze i w teorii zakłady bukmacherskie w Polsce mają się dobrze albo nawet coraz lepiej. Ten rok dla starych wyjadaczy, jak i dla nowicjuszy, którzy w ostatnich kilku czy kilkunastu miesiącach otrzymali zgodę na legalną działalność w Polsce, miał być więcej niż udany. Wszyscy bowiem czekali z niecierpliwością na Mistrzostwa Europy w piłce nożnej i na Letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Oba te wydarzenia miały przyciągnąć tzw. niedzielnych graczy, miały sprawić, że ludzie jeszcze chętniej obstawialiby wyniki, zwłaszcza wydarzeń z udziałem Polaków. Plany jedno, a rzeczywistość drugie. Zamiast dwóch wielkich, światowych imprez nastąpiło prawie dwumiesięczne zamrożenie niemal wszystkich imprez sportowych. Od połowy marca do połowy maja sportu na żywo w wydaniu tradycyjnym nie było. Choć czerwiec i lipiec pod tym względem były już dużo lepszymi miesiącami, to wciąż sytuacja w branży jest niepewna i dotyczy to zdecydowanej większości firm.

Topniejąca oferta sportowa

Największym ciosem dla całej branży, dla wielkich i mniejszych firm, był brak wydarzeń sportowych do obstawiania. W połowie marca stanęły po kolei niemal wszystkie rozgrywki na świecie. W piłce nożnej kolejne ligi zaprzestały rozgrywania meczów na żywo. W pewnym momencie kibicom futbolu zostały do wyboru takie rozgrywki, jak liga białoruska, mecze w Tadżykistanie, czy Nikaragui. Jak można się domyślić, tylko prawdziwi fani tego sportu starali się śledzić wyniki tych lig. Część klientów branży bukmacherskiej przerzuciła się na inne sporty. Firmy walczyły alternatywnymi rozgrywkami, które jednak mają swoją specyfikę. Mamy na myśli esport, który cieszy się popularnością w najmłodszej grupie klientów. Oprócz niego można było obstawiać sporty wirtualne lub alternatywne rozgrywki. Kto jednak wolał tradycyjny sport musiał „zaprzyjaźnić się” np. z sumo, futbolem australijskim, czy szachami. Umówmy się, dla firm było to jedynie zmniejszanie strat, a nie przekierowanie ruchu. Obroty w najgorszym momencie tego roku spadły o ok. 40-60%.

Liczą się tylko najwięksi

A sytuacja w polskiej branży bukmacherskiej jest specyficzna. Pozwolenia na prowadzenie działalności wydaje ministerstwo finansów. Obecnie licencje posiada niemal 20 podmiotów. Aby rozkręcić ten biznes, trzeba włożyć bardzo dużo środków, bo zaplecze techniczne i nie tylko, kosztuje sporo. 12% podatek od każdego zakładu mocno ogranicza zyski. Nie da się szybko wyjść na zero, o zarabianiu już nie wspominając. Dlatego najlepiej radzą sobie najwięksi gracze, którzy na rynku legalnych zakładów bukmacherskich funkcjonują od wielu lat. – Nad kreską są tylko dwie firmy – STS i Fortuna. Reszta traci po 5-7 mln zł, nawet do 30 mln zł rocznie. Rynek jest bardzo wysoko opodatkowany. Można na nim zarabiać tylko wtedy, kiedy ma się duży udział w rynku. Mając 50 proc. udziałów w rynku, mamy 70 proc. zysków z tego rynku – mówił prezes STS Mateusz Juroszek w rozmowie z portalem spidersweb.pl.

Sucha stopa lidera branży

Skoro finansową „poduszkę” posiadają tylko czołowe firmy w branży, to dla reszty ten rok jest niezwykle trudny, a efekty kryzysu mogą być widoczne za niedługo lub w następnym roku. Pierwszą „ofiarą” ogłoszono zakłady bukmacherskie Milenium. Firma ta najpierw zamknęła lokale naziemne, by w kwietniu zawiesić możliwość obstawiania wyników online. To jak na razie wyjątek, bo wielu bukmacherów liczy na odbicie podczas największych wydarzeń sportowych, które zostały przeniesione na 2021 rok. Taka strategia może być ryzykowna, bo wciąż nie wiadomo, jak będzie wyglądała sytuacja na świecie jesienią i zimą 2020 oraz wiosną 2021. Te zmartwienia nie do końca dotyczą lidera rynku – STS. Firma, która swoje siedziby ma w Katowicach, Warszawie i na Malcie w tym trudnym czasie mocno inwestuje w swoje produkty. Być może nie tylko wyjdzie z kryzysu obronną ręką, ale i zyska na słabości konkurencji. – Ruch zaczął się odbudowywać. W czerwcu mamy większe przychody niż rok wcześniej o tej porze. To dzięki temu, że rozgrywki się przesunęły. Może się zresztą okazać, że także lipiec i sierpień będą lepsze niż planowaliśmy – mówi prezes Juroszek. Cała branża ostrożnie jednak patrzy w przyszłość i w to, co może się wydarzy. Dziś nikt nie zaryzykuje rysowania scenariusza, jak będzie wyglądał sport za kilka miesięcy…
Udział w nielegalnych grach hazardowych jest karany. STS S.A. (dawniej Star-Typ Sport Zakłady Wzajemne Spółka z o.o.) posiada zezwolenie wydane przez Ministra ds. Finansów Publicznych na urządzanie zakładów wzajemnych. Hazard związany jest z ryzykiem.

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj

Jak mija dzień? Sprawdź najważniejsze wiadomości z 28 marca 2024