Karuzela śmiechu! Historie słuchaczy Radia 90
Dziecięca logika, rodzinne wpadki i szczerość najmłodszych, która rozbraja każdego – to wszystko znajdziesz w tym materiale. Od jedzenia plasteliny po hodowlę orła, który znosi jajka, czyli Karuzela śmiechu Radia 90!

Szacowany czas czytania: 05:10
Karuzela śmiechu, czyli historie naszych słuchaczy!
Łukasz z Żytnej:
Po pierwszej wygranej przez żużlowców ROW Rybnik ze Stalą Gorzów zabraliśmy z żoną naszego niespełna 3-letniego syna na lody do Focusa. Nasz syn dzielnie dopingował żużlowców na stadionie krzycząc ROW, ROW, ROW Rybnik! Kiedy wychodziliśmy z galerii w stronę rynku, mijaliśmy innych kibiców, którzy byli ubrani w barwy rybnickiego klubu i mieli przewieszone na szyi szaliki klubowe. Wtedy nasz syn znienacka i na cały głos zawołał: ROW, ROW, ROW Rybnik! Czym rozbawił nie tylko nas rodziców ale i kibiców którzy go mijali.
Ania z Rybnika:
To było dawno, dawno, temu. Jak mawia moja 11-latka: „teraz już głupot nie gada…”. W przedszkolu namalowała naprawdę piękny obrazek i pani pokazywała go innym dzieciom i rodzicom na spotkaniu z okazji dnia dziecka.
Po przyjściu do domu, młoda pyta: „i co i co mi teraz powiesz… No co?” „Pękasz z dupy? No powiedz pękasz?”
No więc pękłam z dupy i do dziś już tak zostało że jak jesteśmy dumni to „pękamy z dupy.”
Paweł z Rybnika:
Mój kochany syn z autyzmem i zespołem Aspergera ciągle namawiał mnie że chce hodować orła, pytał o to… Aby go trochę zniechęcić i żartobliwie go „ugryźć” powiedziałem mu że znalazłem ogłoszenie z orłem i zaraz mu pokaże i pojedziemy po niego:). Znalazłem zdjęcie kury i wołam syna: „Wiktor choć zobaczyć znalazłem orła”. Syn przychodzi i mówi: „Tato, to nie orzeł tylko kura, ale nic nie szkodzi mogę hodować kurę – przynajmniej jajka będzie znosić!” Zostałem bez słowa, a moja żona przez godzinę nie umiała się przestać ze mnie śmiać.
Beata z Wodzisławia:
Kiedyś stojąc w markecie w kolejce do kasy wnuczka rozmawiała ze swoim tatą, żeby kupili mięso na grilla. Pan stojący przed nimi odwrócił się do nich i powiedział, że on też chętnie zjadłby grilla. Wnuczka na to: „Ale grilla nie da się zjeść, można zjeść kiełbasę i mięso z grilla!”.
Moja córka mając 3 latka była bardzo ciekawa i zadawała bardzo dużo pytań. Któregoś dnia nastawiłam kociołek, aby wygotować pieluchy jej młodszego brata. Przyszła do kuchni i widząc taki duży garnek na piecu pyta: Co ja tam gotuje? Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że pieluchy. Córka na to bez namysłu odparła: „Ale ja tego jadła nie będę!”
Milena z Wodzisławia:
W dniu matki, synek przyniósł z przedszkola rysunek z życzeniami. Obrazek oczywiście przedstawiał mnie, ale tak szczerze myślałam, że narysował siebie. Pomyliłam się. Dziękując, mówię do niego: „Pięknie kochanie siebie namalowałeś. Masz taką radosną buzię. Loki na głowie. Nawet tak radośnie biegniesz… Ślicznie”. A on patrzy na mnie i mówi: „Przecież to jesteś TY! Nawet sukienkę Ci namalowałem”. Śmialiśmy się do łez.
Patrycja z Wodzisławia:
Mam dwójkę dzieci i każde jest oczywiście wyjątkowe. Moja córka, kiedy była mniejsza zjeżdżała z górki na „Trzech Wzgórzach” w Wodzisławiu Śląskim, powiedziałam jej, że ma tak daleko nie jechać, więc wyszła wyżej i się rozpędziła. Doszło do wypadku, potrzaskała się strasznie, krew się lała z kolan. Po powrocie do domu (15 minut później) zapytała się czy może już jeździć na rowerze. Natomiast mój sześcioletni syn to romantyk. Niedawno oznajmił mi: „Mamo wiesz, myślę, że Bóg stworzył mnie chyba po to, abym łamał serca dziewczynom”. I jak ich tu nie kochać?
Weronika z Głożyn:
Moi chłopcy i córka zawsze brali linijkę i mierzyli kto ma ile soczku nalanego w kubeczku albo batonika. Malwinka woła: „Mamo chłopy mają więcej, a ja znowu po stracie! No nie! Ja najmłodsza i nie bawię się z nimi!” Bracia już starsi, a Malwina w dzień dziecka ma urodziny. Właśnie wczoraj mówiła: „Dobrze, że bracia są starsi, bo oni muszą mi dać nie jeden, ale dwa prezenty! Jak to dobrze być młodsza siostrą”.
Małgorzata z Rydułtów:
Moja Emilka, kiedy miała trzy latka, będąc pod namiotami bawiła się plasteliną. Oczywiście jak każde 3-letnie dziecko musi wszystkiego skosztować, więc zaczęła się nią zajadać. Kiedy mój mąż zobaczył, że ona tą plastelinę podjada, zapytał: „Emilia co masz w buzi?” Ona na to: „Nic!” Po czy ponownie, troszkę innym tonem zapytał: „Emila co masz w buzi?!” I tu zabójcza odpowiedź, którą wspominamy do tej pory: „ZĘBY!”. Wszyscy wybuchli śmiechem razem z tatusiem.
Natalia z Rydułtów:
Wołam do córki: „Zuziu nie wolno ciągnąć za zasłony!” Zuzia na to odpowiada: „Bawię się w strażaka, a poza tym jak potargam zasłony to babcia Ci poszyje, więc spoko”. Dziecko lat niecałe 3.
Bawimy się w „kuku aha”. Pytam córkę: „Zuziu, gdzie jesteś?” Na to córka odpowiada: „Twoja księżniczka siedzi za tobą!”
Jan z Rydułtów:
Pewnego letniego dnia byli u mnie synowie mojej chrześnicy: Eryk lat 5, Wiktor lat 7 i mój wnuk Igor- lat 3, ja kosiłem trawę a oni mi pomagali wynosić skoszoną trawę do przyczepki, po skończonej pracy mówię do Eryka – Eryk teraz przydałyby się tu wasz basen to byśmy się wykąpali, bo strasznie gorąco a Eryk mi odpowiada: „Wujek jak chcesz to ja mogę ci sprzedać ten basen”, więc pytam go: „Ile chcesz za niego?”, a Eryk opowiada, że 1000 zł. „Ty cwaniaku za stary basen chcesz od wujka 1000 zł ?” … Eryk myśli i po chwili mi mówi: „Dobra wujek sprzedam ci go za 700 zł ale basen zostaje u mnie a ty się przyjeżdżasz kąpać”. Eryk biznesmen….
Czytaj także: