Katastrofa budowlana w Gołkowicach. „Wylądowaliśmy na ulicy” [FOTO]
Zostaliśmy sami, bez pomocy, bez środków do życia - żalą się Radiu 90 Barbara i Marcin, którzy przeżyli katastrofę budowlaną. Przypomnijmy tydzień temu w poniedziałek (30.09) zawaliła się część dachu ich domu - mówiliśmy o tym w naszych wiadomościach.
Katastrofa budowlana w Gołkowicach – Barbara i Marcin są bez domu i środków do życia
Oni sami nie ucierpieli, ale budynek nie nadaje się do zamieszkania. Po interwencji władz gminy Godów, para znalazła swoje miejsce w jednym z lokali w Skrzyszowie, stamtąd po kilku dniach została przeniesiona do hotelu w Pszowie. Teraz, jak twierdzą, nakazano im opuścić to miejsce. Mówią poszkodowani w katastrofie budowlanej – Barbara i Marcin.
To była wielka tragedia, gmina pomogła w taki zakresie, w jakim tylko mogła. Nie zostawiliśmy mieszkańców bez dachu nad głową
– mówi zastępca wójta Godowa, Tomasz Kasperuk.
Tomasz Kasperuk: Już w wieczór zdarzenia, wszystkie służby, które pojawiły się tam na miejscu katastrofy, udzieliły pomocy. Nasz pracownik zarządzania kryzysowego zawiózł te osoby, pomógł im się zakwaterować. Niestety państwo z tamtego pokoju po kilku dniach sami zrezygnowali. Wyprowadzili się. Przyjechali tutaj do nas. Został im przydzielony kolejny pokój, tym razem w Pszowie. No i niestety znowu po kilku dniach jedna z osób została wydalona, a druga na własną prośbę opuściła. Z tego co wiem, to było tam po prostu niedostosowanie się do regulaminu panującego na tym ośrodku. Tutaj pojawia się problem alkoholu.
Para, z którą rozmawiał nasz reporter, zaprzecza, cały czas liczą na pomoc po tragedii, jaka ich spotkała.
Potrzebuję tylko tyle, żeby mi ktoś zapewnił przez tydzień, dwa tygodnie nocleg, jakikolwiek, dach nad głową, nic więcej (…)
Mam pracę, mam super szefa, tylko nie mam jak z Pszowa dojeżdzać do Gołkowic.(…)
Problemem jest to fakt, że tylko pani Barbara jest mieszkanką Gołkowic, jej partner nie był zameldowany w budynku, którego się część się zwaliła. Ostatni jego meldunek to Mikołów. Władze Godowa nadal deklarują pomoc parze.
Tomasz Kasperuk: Oczywiście pomożemy tym państwu, jeżeli będzie taka potrzeba. Tę pomoc dalej deklarujemy. Na własną rękę w zasadzie opuścili i nie mamy z nimi kontaktu. Jeżeli się zwrócą o pomoc, to my oczywiście tej pomocy udzielimy. Pomożemy nawet poszukać pracy. Jeżeli ktoś będzie chciał pracować, a ci państwo są zdrowi, pracować mogą i powinni, na pewno w tym temacie pomożemy i z naszej strony na pomoc mogą liczyć.
Jak dodaje wójt Kasperuk, gmina nie dysponuje na razie lokalem zastępczym, który mogłaby przekazać parze. Teraz dużo zależy od nich samych, czy otrząsną się po tragedii, jaka ich spotkała i wrócą do normalnego życia.
Czytaj także: