Koniec śledztwa w sprawie tragedii w Stonawie. Co ustaliła prokuratura z Polski i Czech?
Wstrząs na terenie kopalni spowodował wypływ metanu, to doprowadziło do tragicznego w skutkach zdarzenia. Polska i czeska prokuratura zakończyła postępowanie w sprawie tragedii w Stonawie. Śledczy sprawę umorzyli. 20 grudnia 2018 r. w czeskiej kopalni węgla kamiennego w Stonawie doszło do zapłonu metanu. W wyniku wybuchu śmierć poniosło 13 górników. Dwunastu z nich było Polakami.
Postępowanie prowadziła polska prokuratura wspólnie z jej czeskim odpowiednikiem. „Materiał dowodowy gromadziliśmy wspólnie, choć postępowanie i czynności procesowe również wykonywaliśmy sami” – mówi rzeczniczka prasowa prokuratury okręgowej w Gliwicach Joanna Smorczewska.
Joanna Smorczewska: Ustalono jednoznacznie, że przyczyną tego zdarzenia – taką pierwotną – było zdarzenie geomechaniczne. Doszło do lekkiego wstrząsu na terenie kopalni, który był połączony z wypływem metanu ze ściany W momencie, kiedy doszło do tego zdarzenia, oczywiście odbywały się prace na terenie tego chodnika, pracował tam również kombajn. Doszło do zaistnienia wybuchu z uwagi na to, że na kombajn nawinął się żebrowany pręt stalowy, doszło do iskrzenia. W momencie, kiedy metan uwolniony ze ściany przekraczał granicę wybuchowości – tak twierdzą biegli i na to się powołali – doszło do zainicjowania tego wybuchu.
Jak mówi rzeczniczka, po wybuchu metanu najprawdopodobniej doszło także do wybuchu pyłu węglowego. „Stąd tak duża liczba zmarłych i osób pokrzywdzonych”– dodaje Smorczewska. Zaznacza jednocześnie, że wykluczono błąd ludzki.
Joanna Smorczewska: Prokuratura przyjęła, że do tego zdarzenia nie przyczyniło się działanie osób, które mogły być odpowiedzialne za bezpieczeństwo i higienę pracy w zakładzie, dlatego, że to było zdarzenie naturalne i niemożliwe do przewidzenia. W przypadku prac na terenie kopalni, tego typu zdarzenia geomechaniczne, gazomechaniczne są niestety zjawiskami, z którymi trzeba się liczyć.
Według ekspertów, co podkreśla prokurator, nie było również nieprawidłowości, jeśli chodzi o odczyty wskaźników metanowych.
Joanna Smorczewska: Oczywiście my zdajemy sobie z tego sprawę, że takie były pierwsze informacje w tym śledztwie, że być może doszło do jakichś nieprawidłowości. Rzeczywiście ta okoliczność została bardzo jasno wyjaśniona. Wszelkie odczyty tuż przed zdarzeniem był prawidłowe, natomiast ten wypływ metanu był wynikiem wstrząsu i tak już wcześniej było mówione, ten wypływ metanu był tak silny, że doszło do wyparcia tlenu z atmosfery i 100% wysycenia tlenu w chodniku metanem.
Zarówno śledztwo czeskie, jak i polskie zostało umorzone. Zaraz po tragedii udało się ratownikom wydobyć tylko cztery ciała. Z powodu pożaru, miejsce musiało zostać odcięte specjalnymi tamami. W miejsce katastrofy udało się dotrzeć dopiero w kwietniu 2019 roku. Wydobyto wówczas ciała pięciu górników, cztery ostatnie na powierzchnię wyjechały w maju.
Czytaj także:
- Stonawa: Ratownicy zeszli do zamkniętego terenu kopalni [WIDEO]
- Stonawa: Ostatnie ciała górników wydobyte
- Polski górnik zginął w czeskiej kopalni