Radio 90 logo

MUZYKA WYBRANA DLA CIEBIE • Cieszyn 95.2 fm • Rybnik 90 fm Słuchaj Online Facebook YouTube Instagram

Konkurs rowerowy z Radiem 90 rozstrzygnięty! Jakie rowery dostały się do wielkiego finału? [FOTO]

Facebook Twitter

Karolina z Rybnika to zwyciężczyni naszego konkursu rowerowego, w którym do wygrania był rower o wartości 2 tys. zł.! Dostaliśmy od Was setki prac, wyłanialiśmy długo, bo wysoko podnieśliście poprzeczkę. Historie Waszych rowerów czasem zabawne a czasem wzruszające. Zobaczcie zdjęcia, które dostały się do wielkiego finału.

Adrian Ł. „Swój rower wygrzebał z piwnicy. Rocznik 1977, z tym modelem jak z winem: im starsze tym lepsze”:

Agnieszka napisała: „Co roku spędzamy rodzinne wakacje u babci na wsi. W zeszłym roku synek wyszperał w garażu starego „składaczka”, rower tak bardzo mu się spodobał, że jeździł na nim całe wakacje. Dla nas – rodziców ten rower to wspomnienie dzieciństwa, a dla niego to rower, jakiego nie ma nikt z jego kolegów. Za dwa tygodnie znów jedziemy do babci na wakacje, a synek już nie może się doczekać przejażdżek na „składaczku”. A składak prezentuję się tak”:

Andrzej pisze: „Na tym kole mój łojciec jeździł na zolyty do mamy w 1960 roku. Koło z Niemiec, wyprodukowane w latach 50. Dalej sprawne i jeździ i ani niy zgrzito”:

Natalia napisała: „Moja historia rymem opowiedziana: Gdy byłam mała, w gry na komputerze nie grałam! Po szkole torbę w kącie się zostawiło i na podwórko z radością pędziło! Trójkołowe w modzie były – to i taki rower rodzice mi kupili!

Potem nieco z niego wyrosłam, więc dostałam rower- czterokołowca! Dzielnie się nim jeździć uczyłam i w końcu 2 boczne kółka straciłam! Z dumą prezentowałam swą osobę, gdy na 2 kółkach jako 6-latka jechałam sobie! Kolano zdarte, łokieć krwawiący ? Nie istotna sprawa, bo dalej dumnie jechałam -ah jaka była to świetna zabawa! Potem na komunię większy rower dostałam i na nim pierwszy raz okolice zwiedzałam!

Gdy i z tego czerwonego „rumaka” wyrosłam, postanowiliśmy kupić większy, bo wycieczki rowerowe to świetna sprawa! Aktywnie spędzać czas z rodziną, super zabawa! W góry, na piknik latem na basen, rowerem „wcisnę się” w największe drogowe „zawijasy”! A, że bezpieczeństwo to podstawa, więc na głowę kask się obowiązkowo zakłada!

Nie ważne czy to droga polna, czy główna -my o bezpieczeństwo dbamy i na każdej drodze uważamy! Mój obecny rower jest dynamiczny i przy tym również ekologiczny! Spalin do środowiska nie wydziela, a mi się również zdrowie udziela! Podróżować rowerem fajna sprawa- z nim kondycja mi się wyrabia!

Do wszystkich zakątków samochodem nie dotrę, a rowerem to i owszem! Jazda! Dalej! Czasu na gry szkoda, kiedy czeka nas (w Rybniku) rowerowa przygoda! My do dzisiaj chętnie z rowerów korzystamy i samochód bez żalu w garażu zostawiamy! Więc rada nasza taka młodzi kochani!

Na komputer, gry, telefon szkoda zdrowia! Bierzcie z nas przykład i siadajcie na ekologiczne dwa koła!”

Wiesław napisał: „Mam taki oto rower, nie wiem, z którego jest roku, ale jest na chodzie i jest w nim oryginalna lampa firmy Bosch i dynamo. Rower ma nazwę R 26. Żona chce go przemalować i zrobić z niego kwietnik na działkę.”

Sebastian P napisał: „Heja hoła to jest konsek mego koła. Heja ho heja h,o to je szwarne koło. Trocha blachy i pendale jeżdżą na światową skale.”

Joanna napisała: „Takie oto cudo mam w mojej „stajni””:

Katarzyna S. zaprezentowała, jak jej rower komponuje się w ogrodzie: „Rower może i już niesprawny i nienadający się do jazdy, ale za to, jaką piękną ozdobą ogrodu jest.”

Ciekawa historia od Jadwigi: „Nasz trzykołowy rowerek mały już trochę odmalowany, bo 35 lat stary. Ciągle jeździ, wytrzymały !!! Już dwa pokolenia przejeździł i na następne czeka, żeby dalej służyć!”

Sebastian M napisał: „Stara powojenna damka chyba produkcji niemieckiej, ponieważ lampy są sygnowane logo bosch. W całości oryginalna i sprawna. Dynamo, oświetlenie ,dzwonek działa. Jeździ, skręca hamuje i świeci.”

Tomasz S prezentuje swoje Wigry 3:

Tak napisała słuchaczka Radia90: „W odpowiedzi na konkurs przesyłam mój rower w spoczynku i mój obecny rower odkupiony za cale 300 zł. Ponieważ jakieś 30 lat nie jeździłam na rowerze, w końcu po namowach dzieci postanowiłam to zmienić. Zakupiłam używany rower i ruszyłam na pierwsze wojarze. Oj, oj było ciężko, ale się nie poddaje. Jeśli tylko mam czas, jeżdżę sobie. Na razie krótkie trasy (około 10 km), ale będzie coraz lepiej i na pewno wyruszę w dalsze trasy. Przekonałam się, że świat z rowerowej perspektywy jest cudny (choć tyłek trochę boli), można wszędzie dotrzeć bez stania w korkach. Szybko, zdrowo i sportowo”.
Michał pisze: „Odbudowa roweru naszego taty, którego kupił za młodu.”

Mirek napisał: „Składak „Jubilat 2″ okazał się bardzo trafnym modelem, jest prosty w obsłudze, po złożeniu zajmuje mało miejsca w samochodzie. Służy nam dzielnie na Mazurach, zabieramy go na rejsy Mazurskie, po złożeniu mieści się na naszym jachcie w achterpiku. Ułatwia on nam robienie zakupów i zwiedzanie okolicy.”

Sławomir Ś. napisał: „35 lat po tragicznie zmarłym kuzynie, po którym odziedziczyłem rower, postanowiłem go doprowadzić do stanu używalności z małymi modernizacjami.”

Wojtek informuje: „Moplikem se jada na szychta. Moplikem se wracom z roboty.”

Krystyna opisała nam pewną historię: Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa są przejażdżki z moją Mamą. A ponieważ moja Mama nigdy nie posiadała prawa jazdy na samochód, wszędzie jeździła rowerem. A ja z nią :) Mama wsiadała na dokładnie taki sam rower jak na moim zdjęciu. A mnie wsadzała do dokładnie takiego samego koszyka na kierownicy jak na zdjęciu. I jeździłyśmy wszędzie. Do sklepu, po zakupy i moje szczęście było o tyle większe, gdy wśród tych zakupów znalazło się coś kupione dla mnie. Do lasu na grzyby i moje szczęście było o tyle większe, gdy spotykałyśmy tam jakieś zwierzątka jak, chociażby lisa czy wiewiórkę. Do rodziny lub znajomych i moje szczęście było o tyle większe, bo wiedziałam, że już za chwilę spotkam się z moimi kuzynkami lub koleżankami. A najbardziej lubiłam, gdy jeździliśmy na rowerze do mojej Babci. Ona zawsze miała dla mnie przygotowane coś smakowitego. Dzisiaj moja Mama już rzadko jeździ rowerem. Dlatego wpadłam na taki pomysł: wyczyściłam i pomalowałam na biało jej stary rower. Oczywiście w komplecie z koszykiem. Przystroiłam kwiatami, które tak kocha i postawiłam w ogródku. To był mój prezent niespodzianka na Dzień Matki. Prezent bardzo udany i trafiony. Mama była bardzo zaskoczona, szczęśliwa i wzruszona. Moja Mama ofiarowała mi w życiu dużo szczęścia i radości. Dlatego dzisiaj szczęście i radość w oczach mojej Mamy są dla mnie największym sukcesem.

Słuchacz Łukasz: „Z wielką przyjemnością prezentuję mój rower, który kiedyś należał do mojego ojca. Rower jest bardzo stary, nie wiem dokładnie, ile sobie liczy lat, ale z pewnością niemało. Rower to tzw. „Ukraina”, czyli marka rowerów produkowanych od lat 60. aż do początku 90. XX w. Przez Zakłady Rowerowe w Charkowie w Ukraińskiej SRR. Rower ten zabieram ze sobą nawet na urlop, jeździłem nim m.in. wzdłuż jezior mazurskich, na dowód czego załączam zdjęcia. Powiecie pewnie, że może czas na zmianę roweru?!, odpowiem macie rację, ale ten zostawię dla mojego rocznego syna, jak będzie się wstydził jeździć, to będzie miał jako zabytek.”

Paweł S. odnalazł swój rower w szopie swego dziadka: „Cześć. Przesyłam wam zdjęcie ostatnio odnalezionego w starej szopie roweru mojego dziadka, którym przez około 20 lat jeździł do pracy na „gruba”. Z sentymentu chce go odrestaurować i też kontynuować jego czyny.”

Sławomir G. również podzielił się pewną historią: Od kiedy pamiętam, w szopie był stary rower, był tam od zawsze. Przekładany z miejsca na miejsce, ale był. W pewnym momencie został kwietnikiem, potem znów stał w szopie nikomu niepotrzebny. Po latach został zauważony i pomalowany na biało, stał się ozdobą czerwonego drzewa, gdzie zostało zrobione zdjęcie umieszczone w prawy górnym rogu. Tak było jeszcze parę lat temu… Kolejny raz wrócił do szopy. Niedawno go zauważyłem i stwierdziłem, że dam mu kolejne życie jak na rower przystało. Ponownie jest sprawny!!! Jeździ!!! Jazda na nim to przeżycie!!! Po przejażdżce stwierdziłem, że warto było przywrócić go do życia choćby na chwilę.

Zdjęcie nadesłane do konkursu przez słuchaczkę Celinę:

Sławomir H. napisał: „Ten rower liczy sobie 60 lat i jest ciągle w pełni sprawny.”

Zdjęcie nadesłane do konkursu przez słuchaczkę Justynę:

Sonia również podzieliła się pewną historią: „Mój rowerek jest kultowy, a to znaczy, że nie nowy. Od lat wielu służy dzielnie, Pedałować można wiecznie. A hamulce, ach bezpieczne! Wybrać możesz sam sobie, przy kierownicy lub przy stopie, jak Ci będzie najwygodniej. „Przerzutka” jedna – to nic nie szkodzi, kiedy do celu cię zawsze zawozi. Kto ma rower, dobrze wie, że dojedzie, tam gdzie chce i po równym i nierównym i pod górkę no i z górki, przeskakuje przez kamyki i przejeżdża przez strumyki. Ten rower jest wprost bombowy, mimo że ma koła jedynie 20 calowe. Przed chlapaniem chronią błotniki aluminiowe, srebrne, nierdzewne, są wręcz odlotowe. A kierownica jaka szałowa! Dzwonek tak głośny, że brak mi słowa. Kolor ramy zieloniutki – jaki piękny! Od nowości jest niezmienny. Prosta konstrukcja tej maszyny sprawia, że jego praktycznie nie trzeba odnawiać. Łatwy w transporcie i przechowywaniu, żaden problem w demontowaniu. Wyciągasz śrubę i gotowe, jego możliwości są nieograniczone. I środowiska on nie truje, bo się go przecież nie tankuje. Światło z przodu i tyłu dynamo zapewni, widoczność na drodze masz jak w kieszeni. Na nim jazda daje radość I przegania życia szarość. Można jeździć nim do pracy i przy okazji zrzucić trochę masy. Sam jest lekki i wygodny, choć składany to wciąż modny. Na siodełku ze sprężyną rozsiądź się i żyj chwilą! Czy już wiesz, powiedz szczerze, na jakim jeżdżę rowerze? Tak zgadłeś to Wigry 5 kultowy najlepszy pojazd jednośladowy. I choć wielbię sercem całym ten mój rowerek kochany, to na górskie wędrówki jednak większe kółka by mi się przydały.”

Krzystof B napisał: „Rower, który chcę zaprezentować w konkursie, nie jest szczególny, ani wyjątkowy. Wyglądem nie odbiega bardzo od obecnie jeżdżących rowerów, bo nie zmieniłem jego zastosowania, ani jego przeznaczenia, jak również nie poddałem go żadnym przemianom tuningowym – No, może tylko nieco się różni, bo nie ma przerzutek i nie przypomina naszego składaka :) a wyglądem raczej nawiązuje do trochę wcześniejszych czasów :)”

Katarzyna K. napisała: „Chciałabym przedstawić 3 pokoleniową , wielobarwną rodzinę rowerową. Na zdjęciu 1 widzimy spotkanie starego (ale jeszcze buntowniczego), „siwego ojca”z pełnym wigoru charakternym „czarnym synem”. Na zdjęciu 2 widzimy wnuka, który niczym niebieski ptak żyje sobie beztrosko na koszt państwa. Na zdjęciu 3 widzimy wnuczkę w słonecznej odsłonie, przyszłą perfekcyjną Panią ogrodu. Babcia i mama maluchów wyjechały do rowerowego Spa, nasmarować łańcuchy i odmłodzić błotniki.”

Izabela napisała: „W załączeniu przesyłam zdjęcia dwóch rowerów: Pierwszy – to rower mojego dziadka, z lat prawdopodobnie 50., model CCCP XB3. Drugi – to prezent komunijny mojego męża, z lat 70., bardzo popularny wtedy BOBO.”

Oraz zwyciężczyni konkursu. Karolina Sz: „Mój stary rower to duet-składak firmy Romet (Bydgoszcz), którym jeździłam razem z ojcem, kiedy byłam dzieckiem. Niestety ojciec nie pamięta, w którym dokładnie roku został kupiony przez mojego dziadka, ale zakładamy, że było to mniej więcej w połowie lat 70. Kiedy już trochę podrosłam, przesiedliśmy się na drugi, czerwony tandem ze znacznie większymi kołami. Poza tym, że nasz cytrynowy tandem to składak, posiada trzybiegową przekładnię planaterną firmy Shimano, co sprawia, że kiedy chce się zmienić bieg, trzeba przestać pedałować, do czego zwyczajne trzeba się przyzwyczaić – zwłaszcza, że przecież rowerem jadą dwie osoby i muszą intuicyjnie i praktycznie równocześnie przestać „kręcić”. Wymaga to nieco wprawy, ale jest jak najbardziej osiągalne. Taka dwuosobowa jazda sprawia naprawdę wiele frajdy, również dla otoczenia, ponieważ nawet te kilkanaście lat temu wciąż była to mała sensacja na drodze. Prawdę mówiąc, do dzisiaj tak jest – nie przypominam sobie, abyśmy na wycieczkach rowerowych spotykali jakiekolwiek inne „duety”. Taka jazda ma jeszcze jedną zaletę – ten z tyłu może się trochę bardziej „lenić”, choć niestety niewiele widzi, poza plecami osoby siedzącej z przodu. A co do zdjęcia – no niestety, jeden łańcuch gdzieś zaginął… :)”

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj