Ludowe wierzenia związane ze śmiercią. W polskiej tradycji ich nie brakuje
Zwyczaj zabawy Halloweenowej od wielu lat wkracza do Polski. Ale warto w tych dniach przypomnieć, że polskie tradycje ludowe związane ze śmiercią i pochówkiem, choć z zabawą nie mają one nic wspólnego, to takich obrzędów nie brakuje.
Było ich bardzo wiele
– przekonuje Anna Jurczyk z działu etnografii Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu. Na przykład do trumny zmarłego wkładano najpotrzebniejsze, najbliższe mu rzeczy.
Anna Jurczyk: To na przykład mogły być jego okulary, grzebień czy jakaś ulubiona książka modlitewna, różaniec. Dawniej, kiedy już ta osoba leżała w trumnie, to podwiązywano jej szczękę, aby usta się nie otworzyły. Jak sadzono, w tym czasie mogła wtargnąć dusza zmarłego, która dalej się pałęta po tym mieszkaniu.
Po śmierci bliskiego w domach zasłaniano lustra, aby w nich nie zobaczyć duszy zmarłego. Zatrzymywany był także zegar. Zmarłych chowano w tzw. „śmiertelnicach”.
Anna Jurczyk: Były to koszule specjalnie szyte na pogrzeb takiej osoby. Nie mogły mieć żadnych łat ani dziur, aby w tej rodzinie zmarłego nie zdarzyło się nieszczęście, bądź choroby. Także starano się, aby nie miało zbyt ciasno takich węzłów porobionych, aby nieboszczykowi było wówczas niewygodnie w tej trumnie i mógłby wrócić z zaświatów, prosząc domowników, aby te węzełki poluzowali. Gdy na przykład taką osobę podejrzewano o wampiryzm, to taką osobę grzebano plecami do góry, oraz zawiązywano jej ręce.
Po śmierci gospodarza informowano nie tylko sąsiadów, a konie, które ciągły wóz nie mogły pochodzić z jego gospodarstwa.
Anna Jurczyk: Przede wszystkim nie mogły być to klacze, w szczególności źrebne, aby po prostu nie utraciły tego źrebaka. Taką ciekawostką związaną z pochówkiem gospodarza jest to, że kiedy on zmarł, zawiadamiano nie tylko ludzi, ale także zwierzęta. Na przykład wchodzono do obory i zawiadamiano zwierzęta, że ich gospodarz odszedł. Tak samo podchodzono do uli i pukano w nie i wypowiadano formułkę, że ich gospodarz odszedł, nie ma go na tym świecie.
Żyć jak najdłużej chciało wiele osób. Dlatego też śmierć próbowano oszukać na wiele sposobów.
Anna Jurczyk: Przestrzegano tego, żeby nie spać nogami skierowanymi w kierunku drzwi wyjściowych. Czasami przed snem przewracano taboret, aby idąca śmierć po nas mogła się o niego potknąć i tym samym nas zaalarmowała. Ciekawostką zwianą z obrzędowością pogrzebową jest to, że rzeczy po zmarłym nie ubierano, nie używano, gdyż sądzono, że to może spowodować jego gniew i sprowadzić na rodzinę choroby, bądź nieszczęście. Dlatego takie rzeczy albo palono, albo dopiero po dłuższym czasie można było z nich korzystać.
Rzeczy po zmarłych, ubrania albo palono, albo dopiero po dłuższym czasie można było z nich korzystać.
Czytaj także: