Mężczyzna zmarł na targowisku. Czy gdyby nie bramki wjazdowe, pogotowie mogło mu pomóc wcześniej?

Ponadgodzinna reanimacja nie pomogła, 77-latek zmarł. Informację otrzymaliśmy od naszych słuchaczy przez formularz kontaktu Daj Znać. Handlowcy uważają, że gdyby nie było bramek, karetki szybciej dotarłyby do mężczyzny. Jednak zdaniem służb komunalnych, bramki otwarto minutę po zgłoszeniu. Z kolei pogotowie ratunkowe twierdzi, że bramki nie były przeszkodą dla ratowników, bo do pacjenta dotarli oni pieszo. Na targowisku był Arkadiusz Żabka, który rozmawiał z kupcami:

Bramki uniemożliwiające wjazd na targowisko zostały zamontowane w sierpniu. Zakładane są codziennie od godziny 8.00 do 12.00. Zrobiono to na wniosek części kupców, którzy nie chcieli, by inni handlarze wyjeżdżali z targu od razu po sprzedaniu towaru. Pod uwagę brano również bezpieczeństwo kupujących. Teraz okazuje się, że bramki mogą stanowić zagrożenie. Rybnickie Służby Komunalne po przejrzeniu monitoringu ustaliły, że pracownicy targowiska, którzy chcieli otworzyć bramki, pojawili się na miejscu minutę po dotarciu pogotowia. Jednak karetka, ze względu na tłum ludzi i tak nie wjechałaby na teren targowiska, dlatego też ratownicy dotarli do mężczyzny pieszo. Z Anną Głuchowską, kierownikiem targowiska rozmawiał Arkadiusz Żabka:

Jerzy Wiśniewski rzecznik Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, uważa, że czas wezwania, czas dotarcia na miejsce i podjęcie czynności ratowniczych w tym przypadku był bardzo dobry:

A sprawą zajmował się Arkadiusz Żabka.

Minuta po minucie wg: pogotowia i monitoringu

• 8:24 – słabnie mężczyzna na targowisku,
• 8:27 – pierwsze wezwanie pogotowia ratunkowego,
• 8:33 – przyjazd pogotowia,
• 8:36 – pierwszy zespół pogotowia wzywa karetkę z lekarzem,
• 8:42 – przyjazd na miejsce zespołu „S”