Mieszkańcy Pstrążnej ratowali po burzy bociany. Nie wszystkie przeżyły…
Mieszkańcy Pstrążnej ratowali po burzy bociany. W wyniku ubiegłotygodniowej nawałnicy, ucierpiały nie tylko domostwa i mienie gminne, ale także zwierzęta. Na pomoc rodzinie bocianów ruszyli okoliczni mieszkańcy. Niestety, nie wszystkie ptaki udało się uratować.

Szacowany czas czytania: 03:17
Pomagali sąsiadom, ale nie tylko… Mieszkańcy Pstrążnej ratowali po burzy bociany
A teraz, wzruszająca historia bocianiej rodziny, która została ranna podczas ubiegłotygodniowej nawałnicy. Ptaki zostały uratowane przez mieszkańców Pstrążnej, którzy sami ucierpieli podczas nawałnicy. Wszystko działo się na ulicy Podleśnej, gdzie od 8 lat przy jednej z posesji bociany mają swoje gniazdo na słupie:
Zauważyliśmy oprócz naszych szkód w domu, że gniazdo, które było na tym pierwotnym było zrobione jeszcze drugie i one całe zostało zrzucone. Jeden bocian nie miał skrzydła i miał całe oko rozwalone i trzy małe także właśnie leżały. Każdy mówił, że już jest po wszystkim, ale my z tatą wyszliśmy i zobaczyliśmy, że one jeszcze oddychają, a dorosły bocian żyje jeszcze. Zadzwoniłam na 112, bo nie wiedziałam, co mam zrobić. Pan z pogotowia ratunkowego powiedział, że trzeba dzwonić na najbliższy ośrodek ochrony dzikich zwierząt i dzwoniłam. Niestety nie odebrali i wtedy mój tata wpadł na pomysł, że niedaleko leśniczy mieszka. On przyjechał i zrobił resztę.
Dwa młode bociany zginęły na miejscu. Trzeci bocian i samica ze złamanym skrzydłem trafiała do Leśnego Pogotowia w Mikołowie. Samicy trzeba było amputować skrzydło, młody bociek czuje się coraz lepiej – mówi Jacek Wąsiński z ośrodka rehabilitacji zwierząt „Leśne Pogotowie” przy Nadleśnictwie Katowice w Mikołowie:
Jacek Wąsiński: W tym całym nieszczęściu nic mu się nie stało, bo żyje, jest bardzo dobrej kondycji, chętnie je, a samica była zawieszona na płocie metalowym, gdzie chyba nabiła sobie to skrzydło na ten płot, miała pogrupowane to skrzydło. To jest dla mnie też jako dla leśnika, dla przyrodnika, budujące, że ludzie też zawsze jednak myślą o tych stworkach.
Radio 90: Jak się czują dzisiaj?
Jacek Wąsiński: Człowiek po takich urazach, jakie doznała ta samica leżałby na OIOM-ie, a ja patrząc na te zwierzęta uczę się jak one potrafią z pokorą znosić cierpienie, jak bardzo kochają życie. Nie ma tam rozczulania się nad sobą. Samica oczywiście stoi, jest z tym małym. Zauważyłem jak dostały w wiadrze dużą wodę to ona nabierała tą wodę i tego małego polewała. To świadczy, że pomimo takiej traumy ona wie że to jest jej mały i że trzeba mu pomóc.
Jaki los czeka bociany ? Samica już nigdy będzie latać, więc do końca życia będzie mieszkać w Leśnym Pogotowiu w Mikołowie, bocian w przyszłym roku po rekonwalescencji trafi na wolność:
Jacek Wąsiński: Samica zostanie u nas dożywotnio, mamy tu bardzo dużo bocianów, takich kalek. Ona z wiadomych przyczyn nigdy nie będzie latać i to jest przykre. Samiec pewnie będzie musiał sobie poszukać nowej partnerki i na pewno ją znajdzie. Ja nie chciałbym też do tego bociana mówić, mówię to tak troszeczkę humorystycznie, ale to on najlepiej wie, czy będzie długo tęsknił za nią, czy nie, ale przyroda nie lubi pustki. Przyroda nie uznaje takich rzeczy, więc on w tym roku oczywiście nie, ale podejrzewam, że w przyszłym roku będzie na pewno szukał nowej partnerki.
A historią bocianów poszkodowanych w ubiegłotygodniowej nawałnicy zajmował się Arkadiusz Żabka.
Czytaj także: