MTS Żory marzenia o Superlidze musi odłożyć w czasie. Przynajmniej na rok
Szczypiornistki MTS Żory przegrały w Kaliszu drugi mecz barażowy o Superligę i swoje marzenia o awansie na rok muszą odłożyć do szuflady.

Szacowany czas czytania: 02:00
W MTS Żory nikt nie załamuje rąk po przegranej
MTS Żory walczył dzielnie, zażarcie i ambitnie. Tylko trochę zabrakło do pełni szczęścia. Piłkarki ręczne z Żor przegrały bój o awans do Superligi z drużyną AWS Energa Szczypiorno Kalisz. W drugim meczu barażowym padł wynik 30:29, w pierwszym spotkaniu kaliszanki były lepsze od żorzanek o trzy trafienia.
Pierwsza odsłona spotkania była pod dyktando zawodniczek z Żor, które po 30 minutach prowadziły 11:15. Kaliszanki wiedziały, że przy takiej przewadze awans do ORLEN Superligi Kobiet mają żorzanki. Dlatego drugą część spotkania otwarły dwoma trafieniami. To nie załamało jednak podopiecznych trenerki Anny Niewiadomskiej, które już dwie minuty później prowadziły znów różnicą pięciu bramek 13:18. Potem mecz się wyrównał, lecz stopniowo stratę zmieszały kaliszanki, które ostatecznie w 51. minucie doprowadziły do remisu 24:24. Do końca meczu żadna z drużyn nie mogła wyjść na więcej niż jedną bramkę przewagi. Ostatecznie wojnę nerwów wygrały kaliszanki, które wygrały 30:29. – Zabrakło niewiele – mówiła po spotkaniu Anna Niewiadomska:
Anna Niewiadomska: Z przebiegu całego meczu można tak analizować, że wygrywamy pierwszą połowę, potem początek drugiej połowę i ostatecznie przegrywamy jedną bramką. Ale biorąc pod uwagę tempo tego meczu, naszą grę – suma sumarum ilość zawodniczek, myślę, że to był bardzo dobry mecz na dużej adrenalinie. Zabrakło nam troszeczkę, ale myślę, że wszyscy powinniśmy być dumni z meczu, który się odbył.
Mimo przegranej walki o Superligę zarówno zawodniczki, jak i trenerka nie załamują rąk. – Za rok wrócimy silniejsze – podkreślają.
Anna Niewiadomska: Tak, na pewno patrzymy z optymizmem. Wiemy, co nam zabrakło, uzupełniamy skład, wzmacniamy się, dalej będziemy trenowały, trzymamy się swojego stylu gry, swoich przygotowań, bo one są bardzo dobrze. Miałyśmy jedną poważną kontuzję, ale generalnie w tym składzie, którym zaczęłyśmy przygotowania, zostałyśmy aż do ostatniego meczu. Także jak nie teraz, to w przyszłym sezonie.
Czytaj także: