Przejdź do menu głównego Przejdź do treści

REKLAMA

MTS Żory przegrywa z Kaliszem. Na rewanż szczypiornistki z Żor jadą jednak pełne wiary i nadziei na awans

MTS Żory mimo porażki w pierwszym meczu barażowym z zespołem z Kalisza, wciąż nie stoi na straconej pozycji. Trzy gole różnicy, nawet na trudnym terenie w Kaliszu, są do odrobienia.

MTS Żory
Fot. MTS Żory

Szacowany czas czytania: 02:42

Zacięte spotkanie szczypiornistek w Żorach. W minioną sobotę (18.05) MTS Żory – drugi zespół Ligi Centralnej Kobiet, podejmował przedostatni w Superlidze AWS Energę Szczypiorno Kalisz. Stawką dla jednych był awans dla drugich pozostanie w gronie najlepszych drużyn klubowych w kraju.

Emocjonujący mecz zakończył się wygraną zespołu z Kalisza 29:26. Wynik mógł być jednak o wiele bardziej niekorzystny dla piłkarek ręcznych z Żor. Spotkanie zaczęły źle, a w pewnym momencie przegrywały nawet różnicą 9  bramek. Ostatecznie zakończyło się na trzybramkowej różnicy, co nie przekreśla naszych szans w rewanżu – mówi rozgrywająca MTS-u, Aleksandra Sójka:

Aleksandra Sójka: Może rzeczywiście za bardzo chciałyśmy. Dziewczyny z Kalisza zagrały pierwszą połowę mądrzej, ale w drugiej to my pokazałyśmy charakter i serce, ogromną wolę walki. W pewnym momencie przegrywaliśmy już chyba nawet dziewięcioma, a skończyło się tylko trzema. Wiemy, nad czym mamy popracować. Mamy dwa dni, żeby to zrobić i jedziemy do Kalisza, żeby walczyć o Ekstraklasę. Nie ma rzeczy niemożliwych w sporcie. Spójrzmy na drugą połowę, myślę, że wiele osób już nas określało po pierwszej połowie, wiele osób skreślało nas nawet w 40 minucie, a my mamy po co jechać do Kalisza!

Ważne, że pokazałyśmy charakter i strata jest do odrobienia – dodają bramkarka MTS-u Daria Opelt i skrzydłowa Julia Pędziwiatr:

 To na pewno był trudny mecz. Myślę, że zaważyła te pierwsze połowa, dużo nieskuteczności w naszych szeregach. Drugą starałyśmy się gonić, jak mogłyśmy, niestety zabrakło nam czasu, ale cieszymy się, że odrobiłyśmy te bramki, jest strata tylko trzech…

Zdecydowanie mecz walki. Ta druga połowa pokazała, że jesteśmy w stanie naprawdę walczyć i przeskoczyliśmy z minus 9, na minus 2, więc ja jestem dumna z naszego zespołu. Pokazałyśmy, że potrafimy walczyć i to jest najważniejsze. Będziemy walczyć w środę i tu jeszcze nic nie jest przegrane.

A jak spotkanie oceniała trenerka MTS-u Żory, Anna Niewiadomska?

Anna Niewiadomska: Ciężko nam było od początku, nie weszłyśmy w mecz, byłyśmy zelektryzowane. Nie wiem dlaczego tak się stało. Bramkarka gości grała na olbrzymiej skuteczności. Miałyśmy sytuacje rzutne, nie wykorzystałyśmy, to był taki paraliż chyba. Potem ochłonęłyśmy, wzięłyśmy się w garść, zaczęłyśmy gonić wynik. Super atmosfera na hali, naprawdę kibice i cała społeczność… Czuć było to wsparcie, to nas też poniekąd poniosło do przodu. No i mamy minus 3. Myślę, że jest to wynik, który spowoduje, że dalej z nastawieniem o awans będziemy jechały do Kalisza.

Spotkanie rewanżowe w Kaliszu już w środę (22.05), zespół lepszy w dwumeczu zagra w przyszłym sezonie w Superlidze piłki ręcznej kobiet.

Czytaj także:

REKLAMA