„Nie mamy nic do ukrycia”- mówią leśnicy. Mieszkańcy pytają, dlaczego z lasów słychać piły?
"To nie wycinka, ale przebudowa lasu" - tak leśnicy mówią o koniecznym procesie wycinania drzew. Nasi słuchacze alarmują o kolejnych miejscach, gdzie słychać piły. Arkadiusz Żabka rozmawiał z Pawłem Hajdukiem, zastępcą nadleśniczego w rybnickim Nadleśnictwie.
Każde takie miejsce jest specjalnie przygotowywane:
Może nie wycinamy, nie lubię tego słowa, my przebudowujemy drzewostany, które tego wymagają. One dochodzą do swojego wieku dojrzałości i po tym wieku przewidziane są do przebudowy, czyli do nasadzeń młodego pokolenia. To się odbywa cały czas, jest to zgodne z planem urządzenia lasu. My, jako leśnicy, dbamy, aby te parametry nie zostały przekroczone. Cały czas dbamy o powiększanie powierzchni leśnej, ona nam nie ubywa. Ja rozumiem mieszkańców, bo nasze lasy są silnie penetrowane przez nich. Oni dbają o te lasy, my się z tego cieszymy, że jesteśmy obserwowani. Nie mamy nic do ukrycia, tłumaczymy nasze działania, myślę, że większość z nich ludzie rozumieją.
Jak sprawdziliśmy, świadomość mieszkańców nie jest taka słaba, jak mogło by się wydawać:
Wycinane są drzewostany ze względu na wiek, czy chorobę. To głównie sosna, brzoza, czy dęby. W zamian nasadzane są takie same gatunki, jak i drzewa owocowe:
Staramy się wprowadzać formy bardziej zmieszane lasu, czyli monokultury przebudowujemy na formy zmieszane. (…) Tak, aby ten las był jeszcze bardziej przyjazny dla człowieka. My musimy też likwidować zagrożenie, ze względu na mieszkańców. Chodzi też o te wysokie drzewa, które są niebezpieczne podczas silnych wiatrów, nawałnic. (…)
Na 21 tysięcy hektarów należących do rybnickiego nadleśnictwa wycinka trwa praktycznie na całym terenie i przez cały niemalże rok. Jak podkreślają leśnicy, póki co (06.08.) w lasach można szukać ochłody przed upałami, nie jest zbyt sucho, więc nikt nie rozważa na razie wprowadzenia zakazu wstępu do niego.
