Opowieści o regionie: co dziś robi kowal? Posłuchajcie o kuźni w Gogołowej [PODCAST]
Kowale z Gogołowej, rodzina Zorembów, przygotowała okolicznościowe drzewko, tydzień temu można go było zobaczyć na obchodach 730-lecia Gogołowej. Z tej okazji przypominano także, że kuźnia Zorembów działa od sześciu pokoleń. Co dziś robi kowal? Posłuchajcie!

Szacowany czas czytania: 01:36
Opowieści o regionie: kowale z Gogołowej od sześciu pokoleń
Z okazji 730-lecia Gogołowej powstała lipa, wyjątkowe drzewo wykute w kuźni rodziny Zorembów. To drzewo z życzenia dla miejscowości.

W samym sercu Gogołowej, kiedyś przy ul. Wiejskiej (dziś przy ul. Krętej), słychać czasem nie rytm codzienności, ale dźwięk zupełnie inny – głęboki, mocny, jakby ziemia przemawiała żelazem. To dźwięk młota w kuźni Zorembów. Miejsce, gdzie ogień nigdy naprawdę nie gaśnie, a stal wciąż tańczy w dłoniach ludzi, którzy z ogniem są po imieniu. Kuźnia ta nie jest zwyczajna. Istnieje od sześciu pokoleń, a jej historia to saga rodzinna pełna żaru – nie tylko tego z paleniska, ale i tego z serca. Wszystko zaczęło się od pana Dudzika, który pierwszy postawił tu mury podwójnie gorące – z miłości do pracy i temperatury ognia. Potem młot przechodził z rąk do rąk – od zięcia do zięcia: Wowra, Ostrzołek, Bernard Zoremba. Dziś kowalską pałeczkę – a właściwie młot – dzierży Janusz Zoremba, ostatni i jedyny kowal we wsi. Nie jest sam – wspierają go synowie, Paweł i Szymon, a już teraz między kowadłem a iskrami przemykają kolejne pokolenia, bo ich synowie rosną szybciej niż stal stygnie.
O tradycji kowalstwa z Zorembami rozmawiał Robert Krzyżaniak:

Czytaj także: