Opowieści o regionie: stary cmentarz ewangelicki w Raciborzu [PODCAST]
Stary cmentarz ewangelicki w Raciborzu mieści się przy ulicy Starowiejskiej. To klimatyczne, wyjątkowe miejsce. Społecznicy spotykają się w każdą sobotę, przycinają gałęzie, zbierają śmieci... Wszystko po to, by "uprzątnąć, upamiętnić, udostępnić".

Szacowany czas czytania: 02:19
Ostatni raz to miejsce porządkowało Stowarzyszenie Odra 1945, było to w 2016 roku, teraz znów wrócili tam społecznicy, by pozbyć się niepotrzebnych gałęzi, oczyścić przejścia i nagrobki. Jednym z nich jest Janusz Durdziński, chirurg z Rybnika.
Janusz Durdziński: Próbujemy stworzyć organizację, która upamiętni cmentarz i tą kaplicę. Wyznaczyliśmy sobie cele, taki skrót- 3 x U: uprzątnąć, upamiętnić, udostępnić. To jest pierwszy cel. Drugi cel to jest: wyleczyć historię, bo skoro jestem lekarzem, to mam leczyć. A trzeci cel to: pokój ludziom dobrej woli, bo wszyscy ludzie, którzy są dobrej woli, mogą tu przyjść, pomóc.

Stary cmentarz ewangelicki w Raciborzu
W niektórych miejscach cmentarza są już widoczne stare nagrobki, odkopano fragmenty ścieżek. Społecznicy pracują z piłami, ale też po prostu zbierają butelki i śmieci. Wśród nich jest Dariusz Wantulok, przewodnik związany z kościołem ewangelickim w Rybniku.
Dariusz Wantulok: Cmentarz w zasadzie był w pełnym użytku w zasadzie tylko przez 25 lat, bo w roku 1920 został uruchomiony, a w roku 1945 ta ludność tutaj, powiedzmy ta ewangelicka, wyjechała stąd. Więc cmentarz owszem funkcjonował, ale ta parafia ewangelicka, która się ostała, to było około 30 osób.
Kaplicą i cmentarzem w Raciborzu opiekuje się Parafia Ewangelicko- Augsburska z Rybnika. Na miejscu pracuje też proboszcz Michał Matuszek.
Michał Matuszek: Miejsce wyjątkowe, trochę zapomniane, ale też ze względu na liczebność parafian wielu działań nie bylibyśmy w stanie podjąć. Jesteśmy wdzięczni za każde ręce, które przyczyniły się czy przyczyniają do troski o to miejsce. Po ewangelikach w Raciborzu właściwie została ta kaplica, w której się znajdujemy i teren wokoło.

Społecznicy liczą, że z pomocą urzędników, uda się przywrócić miejsce do użytkowania, nie chcą go zamykać, wręcz przeciwnie, zależy im był pozostało klimatycznym miejscem zadumy, wspomnień.
Chodzi o upamiętnienie historii
– mówi Janusz Durdziński.
Czytaj także: