Opowieści o regionie: tropy i ślady w naszych lasach [PODCAST]
Dziś w Opowieściach o regionie o tropach i śladach w naszych lasach. Jak mówi przyrodnik Tomasz Sczansny, czasami możemy nawet nie widzieć zwierzyny, ale po zebranych śladach mieć 100% pewności, że gdzieś tam są. Zabawcie się w leśnych detektywów, wcześniej zobaczcie filmy z leśnych pułapek.

Szacowany czas czytania: 06:27
Opowieści o regionie: tropy i ślady. Posłuchaj wszystkich części:
Opowieści o regionie: tropy i ślady
Tomasz Sczansny: Trzeba zacząć od tego, że tropy i ślady to zupełnie co innego, bo tropy to odbicia kończyn na ziemi i piasku, w błocie, a ślady to są rzeczy pozostawiane przez zwierzęta, świadczące o ich obecności. Takim najprostszym przykładem może być kopiec kreta, czy ścięte drzewo przez bobra, czy jakieś gniazdo. To jest fajne, że my nie musimy widzieć danego zwierzęcia, żeby wiedzieć, że gdzieś tam występuje. Możemy przejść się do lasu, do parku, na pole, zebrać listę gatunków i mieć 100% pewności, że one tutaj występują, nie widząc ani jednego, ale właśnie odkrywając to, co po sobie zostawiły.
Radio 90: Jakie są najczęstsze tropy w naszych lasach?
Tomasz Sczansny: Z tych gatunków, które są najczęstsze, to prym wiodą sarna czy jeleń, ich tropy są dość podobne do siebie, z tym, że wielkość jest różna. Możemy też spotkać dzika, dzik odbija jeszcze tylne takie szpile w błocie, to pozwala go odróżnić od jelenia. Poznania tych tropów możemy nauczyć się z książki, ale najważniejsze jest to, żeby być w terenie. Na przykład wśród tropów jelenia, wykazano 72 cechy takiego tropu. Ja znam tylko trzy, ale z takiego tropu naprawdę wiele można wyczytać.

Tomasz Sczansny: U nas coraz częściej pojawiają się też wilcze tropy i często można pomylić z tropami psa. Z tym, że jest kilka takich cech, które mogą nam pozwolić, żeby je rozróżnić. Jeżeli widzimy, powiedzmy takie potencjalne tropy psa lub wilka, no to jeżeli to jest pies, to zwykle obok też są tropy człowieka czyli odbicia butów. Chyba, że są takie zdziczałe psy, a to też się czasami zdarza. Poza tym jakbyśmy obserwowali naszego psa spuszczonego ze smyczy, to on wącha to tu, to tam, gdzieś pobiegnie do jednego rowu, do drugiego. Wilki tak nie robią. Wilki sznurują, czyli idą w jednej linii, często jak idzie jeden osobnik za drugim to idzie trop w trop, czyli my myślimy, że idzie jeden osobnik, a w rzeczywistości może ich być trzy albo cztery. Nagle obserwujemy, że te tropy się rozchodzą i nagle ujawnia się przed nami to, że tych wilków jest więcej.

Radio 90: Trzeba gdzieś wejść w głąb lasu, żeby takie tropy zobaczyć?
Tomasz Sczansny: Właśnie nie, bo zwierzęta lubią chodzić ścieżkami, drogami. Wilki na przykład zostawiają odchody na środku skrzyżowań po to, żeby zaznaczyć swoją obecność. I jakbyśmy tak spojrzeli, szczególnie właśnie zimą, kiedy spadnie śnieg, to widać, gdzie są takie autostrady zwierzęce, bo mają ułatwione przejście do jakiegoś żerowiska, a często za tymi zwierzętami podążają też drapieżniki. Prościej iść im drogą, bo nie muszą się gdzieś tam przedzierać przez krzaki. Widzą też więcej i jest łatwiej.

Tomasz Sczansny: Teraz mamy dobrą sposobność, bo jest błoto i na tym błocie najlepiej obserwować te tropy. A zwierzęta teraz dość intensywnie się przemieszczają, bo szukają albo partnerów, albo żerowiska. Natomiast to jest dobry czas do szukania śladów właśnie zwierząt, bo nie ma liści na drzewach, więc możemy spojrzeć i dojrzeć np. jakieś gniazdo.

Tomasz Sczansny: Ślady, które są zostawiane, są po to, żeby zaznaczyć swoje terytorium. Ptaki śpiewają, a inne zwierzęta na przykład zostawiają odchody, odchody to jest w ogóle masa wiadomości. Jak się znajdzie takie jakieś świeże odchody, to ja mówię, że to się ma się „kupę szczęścia”, np jak się znajdzie odchody wilka, one są takie świecące. Ja wożę w aucie spirytus, żeby ewentualnie zebrać takie odchody, bo z tego można wyciągnąć DNA i sprawdzić, czy ta wilcza rodzina, która akurat tutaj się porusza, skąd ona pochodzi. Bo są też dane z innych wilczych rodzin, ale z takich odchodów można też sczytać, co dane zwierzę jadło. Ważne są odchody, ale też mocz, po moczu można określić to, w jakim stanie był jeleń. Bo jak spotkamy taki niebieski mocz, to znaczy, że jeleń miał lekkie zatwardzenie.

Tomasz Sczansny: Najlepiej tropi się na ponowie, czyli na świeżym śniegu czy też na świeżym błocie. Chociaż ten świeży śnieg jest lepszy, bo wszystko stare, co już było, to jest przysypane. Widać świeże tropy, czy za danym osobnikiem podążał jakiś drapieżnik, czy on szedł powoli, czy gdzieś tam żerował, gdzieś tam coś pokopał. Możemy zabawić się w detektywów, choć ciekawsza zabawa jest w odszukiwanie właśnie śladów.
Tomasz Sczansny: Takim dobrym miejscem, żeby sczytać sporo śladów, jest babrzysko. To jest takie miejsce wilgotne, czasami z jakąś kałużą wody. Tam zwierzęta lubią się kąpać, szczególnie dziki, jelenie. One obtaczają się wręcz w tym błocie po to, żeby zrobić na sobie taką warstwę pancerną i chronić się przed owadami. Później wychodzą na skraj i ocierają się o drzewa. Te drzewa często, kiedy ocierają się te zwierzęta latami, są wręcz zdarte z kory. Mają takie szare, stare błoto i jeżeli takie obdarcia są na wysokości, powiedzmy metra, no to wiadomo, że tam obcierały się dziki, jeżeli to jest wyżej, no to może być wtedy jeleń. I często też na takich drzewach są pozostałości po sukni, czyli po sierści jelenia czy sarny. Babrzysko to jest takie leśne SPA.
Radio 90: Zwierzęta przychodzą tam jakoś po kolei. Jest jakaś hierarchia?
Tomasz Sczansny: No to jest niesamowite, jak się obserwuje dziki na takim babrzysku, bo one tam mają hierarchię. Najpierw locha, później wpuszcza tam warchlaki. Te warchlaki czasami kłócą się między sobą, kwiczą… zabawa jak u dzieci w basenie. Zobaczcie to na filmie:
Tomasz Sczansny: Takie charakterystyczne ślady to oczywiście ścięte drzewa przez bobry. Jest też coś czego możemy nawet nie zauważać, możemy to mieć na podwórku. To są takie malutkie lejki, może średnicy centymetra, to jest żerowisko takiego owada, który się nazywa mrówkolew. To jest larwa tego owada, która kopie taki lejek, ona siedzi u dołu i w momencie, kiedy mrówka gdzieś tam chodzi, to wpada w ten lejek, próbuje z niego wyjść, więc wsypuje się ten piasek w ten rów, owad czuje to i wystrzeliwuje takie macki i wciąga tą mrówkę do środka.

Czytaj także: