Radio 90 logo

MUZYKA WYBRANA DLA CIEBIE • Cieszyn 95.2 fm • Rybnik 90 fm Słuchaj Online Facebook YouTube Instagram

Pani od polskiego piecze babeczki i gotuje tajską zupę. Poznajcie Annę Lapman

Facebook Twitter

Przez wiele lat pracowała w szkole, prowadziła lekcje języka polskiego. Podjęła decyzję, że musi znaleźć dla siebie coś innego i choć to nie był dobry czas dla gastronomii, w listopadzie zeszłego roku ruszyła w Rydułtowach ze swoim bistro. Tęskni za uczniami, ale wszystkim pokazuje, że w każdej chwili można przemeblować swoje życie. W cyklu "Ludzie z pasją" poznajcie Annę Lapman.

Z Anną Lapman z Rydułtów rozmawiała Małgorzata Kmieciak.

Radio 90: Jak to się stało, że „pani od polskiego”, rzuciła szkołę i założyła bistro?

Anna Lapman: Spodziewałam się tego pytania, odpowiem tak jak odpowiedziałam w listopadzie, gdy startowałam z bistro, stwierdziłam, że szkoła to już nie jest moje miejsce, że muszę robić inne rzeczy w życiu, realizować inne marzenia… Chciałam być w czymś to stworzyłam sama i co jest moje. Misja, którą pełni dzisiejsza szkoła, już nie jest moją misją.

Radio 90: Co Cię zdenerwowało w szkole, co doprowadziło do podjęcie decyzji o odejściu?

Anna Lapman: To, że mamy w szkole teoretyków, którzy są na zewnątrz, nie pracują z nami nauczycielami, nie są z uczniami i rodzicami, każą robić rzeczy, które są bez sensu, które nie mają odzwierciedlenia w praktyce, nie sprawdzają się. Zauważyłam, że ja jako nauczyciel i wicedyrektor więcej czasu spędzam przy papierach niż przy żywym uczniu, jestem coraz dalej od szkoły, od ucznia. Kluczowa była ta kwestia papierologii.

Radio 90: Ale przecież miałaś wpływ na to co działo się w szkole, byłaś wicedyrektorką.

Anna Lapman: Tak, byłam wicedyrektorką i takim szkolnym kaowcem, kimś kto odpowiada za życie kulturalne szkoły, życie sportowe, wycieczki, wyjazdy..

Radio 90: Biegałaś z dziećmi…

Anna Lapman: Biegałam z dziećmi, założyłam grupę biegową w szkole i to miało sens, to grało. Ale okazało się, że ja mam coraz mniej czasu, by realizować zadania praktyczne, a coraz więcej czasu spędzałam przy papierach, za które byłam rozliczana nie przez moją szkołę, a przez władze zewnętrzne. To wtedy stwierdziłam, że szkoła to już nie jest moje miejsce.

Radio 90: Czułaś, że jesteś nauczycielem z powołania? Uczniowie, z tego co wiem, za Tobą przepadali.

Anna Lapman: Do końca nikt nie wierzył, że odchodzę, reakcje były różne. Z moimi uczniami kontakt mam nadal, przychodzą, odwiedzają mnie tutaj. Spotykamy się, czasami biegamy razem. Jest to przemiłe, zresztą z nauczycielami, z dyrekcją z naszej szkoły też mam nadal kontakt.

Radio 90: Czy czegoś Ci brakuje? Za czymś tęsknisz jeśli chodzi o szkołę?

Anna Lapman: Oczywiście, ja jestem urodzonym nauczycielem, ja bardzo lubię uczyć, być w klasie, lubię być blisko dzieci czy młodzieży, bo ja się bardzo dużo od nich uczyłam, uczę się od nich nadal, choć nie tak intensywnie jak kiedyś. Tego mi bardzo brakuje, brakuje mi dydaktyki, rozmów o literaturze. Brakuje mi bycia ze słowem, rozumianym przeze mnie jako nauczyciela i słowem, takim jak rozumie je młodzież, spojrzenie młodych ludzi jest zupełnie inne. Brakuje mi tego śmiechu, radości, tego co dają dzieci.

Radio 90: Brakuje Ci tej „współczesnej młodzieży”, na którą my dorośli tak narzekamy?

Anna Lapman: I tej właśnie „współczesnej młodzieży” mi brakuje, ale cieszę się bo coraz więcej młodzieży zaczyna przychodzić do mojego bistro. Tu się odbywają rozmowy czasami na tematy bliskie literaturze, a gdy pandemia minie to chciałabym, aby bistro było takim miejscem kultury, nie tylko strawy dla ciała, ale też strawy dla ducha. Mam kilka pomysłów na to jak stworzyć miejsce, które ma ziarenko kultury w sobie.

Radio 90: Ruszyłaś z bistrem w pandemii, w bardzo trudnym dla gastronomii okresie. Jak to teraz oceniasz?

Anna Lapman: Pół roku od otwarcia minie 6 maja, ja po 3 miesiącach istnienia bistro, zrobiłam taki rachunek sumienia i stwierdziłam, że bilans jest znakomity, bo wychodzę na zero lub plus, jeśli chodzi o finanse, więc póki co nie dokładam do interesu, co jest dużym sukcesem jeśli chodzi o gastronomię w tym okresie. Nie musiałam się zamknąć na ani jeden dzień, bo działam na wynos. Taki jest profil mojej działalności, że ktoś wchodzi dostaje jedzenie, uśmiech, rozmowę i wychodzi, ale wychodzi teraz, ale mam nadzieję, że w przyszłości będzie mógł zostać, będę mogła zatrzymać ludzi na dłużej.

Radio 90: A czegoś żałujesz? Coś zrobiłabyś inaczej?

Anna Lapman: Wybrałabym to samo, choć zastanowiłabym się nad logistyką mojej pracy. Ja nie mam doświadczenia w gastronomii i nie zdawałam sobie sprawy z tego ile w tym jest ciężkiej, fizycznej pracy. Mam na myśli to, że mój dzień zaczyna się o 4.00 rano, kończy o 23.00.

Radio 90: Bo wszystko gotujesz sama?

Anna Lapman: Ja gotuję sama, współpracuję z zawodowym kucharzem, który na moje zlecenie parę rzeczy dla mnie robi, np. sushi, którego ja jeszcze nie potrafię… Nie spodziewałam się, że to jest tyle pracy. Chylę czoła przed kucharzami czy ludźmi, którzy parają się gastronomią przez wiele lat, bo to jest ciężka praca. Ja sama jestem dla siebie menadżerem, z pomocą księgowej ogarniam papiery, robię zamówienia i ta logistyka, to jest coś co mnie momentami pokonuje. Ale mam już teraz ludzi, z którymi współpracuję i którzy mi podpowiadają: „te księgi prowadź tak i tak”, „te danie zrobisz szybciej jeśli to i to”. Ja się uczę i to jest cudowne właśnie, że to jest dla mnie nowe wyzwanie.

Radio 90: Bo jak to się zaczęło? Gotowałaś w domu, przychodzili goście i chwalili, więc pomyślałaś, że będziesz gotować i sprzedawać?

Anna Lapman: W zasadzie masz rację, tak było. Ja nie lubię rutyny i codziennego gotowania, nie lubię gotować dla moich dzieci, które kocham nad życie, ale jeśli chodzi o ich gusta kulinarne to one są dramatyczne. Zawsze lubiłam organizować przyjęcia, lubiłam gościć ludzi, dla których serwowałam moje dania…

Radio 90: Wiem o czym mówisz, mam to samo…

Anna Lapman: I to jest coś cudownego, bo dzieci chcą tylko kotlety, naleśniki i pomidorową- na okrągło, a przychodzą goście i mogę poszaleć w kuchni. W bistro się to realizuje, bo nie ma dania, które będzie złe, one ma mniejsze lub większe wzięcie, ale klient chce je kupić.

Radio 90: Ponoć gdy nauczyciele mają dość w szkołach, to mówią: „Bo zrobię jak Ania”…

Anna Lapman: (śmiech), troszkę rewolucji w tym było, przyznaję. Moje koleżanki powiedziały, że pokazałam, że można. Wielu nauczycieli nie wierzy we własne siły, że potrafią coś innego niż uczyć. Na pytanie: Co byś innego mogła robić, odpowiadają, że nic, bo niczego innego nie potrafią. A przecież potrafią: gotować, piec, zajmować się ogrodem, potrafią świetnie opowiadać o filmach i z tym można coś zrobić. Ten mój ruch pokazał, że bycie nauczycielem nie zamyka naszych horyzontów zawodowych.

Radio 90: Ale to dotyczy każdego zawodu, często się wydaje, że nic innego nas nie czeka, że niczego nie potrafimy…

Anna Lapman: … A okazuje się, że potrafimy i to jest kwestia naszego wyboru i możliwości oczywiście, bo to nie jest tak, że bistro powstało z moich marzeń i to się stało już.

Radio 90: To powiedz, jak to się stało?

Anna Lapman: Bistro powstało po roku pracy: organizacja finansów, oszczędności domowo- rodzinnych i przygotowanie miejsca, które powstało na 18 metrach kwadratowych; miejsca, które powstało z zakładu szewskiego i dorabiania kluczy, teraz jest tu gastronomia. Miałam szczęście pracować ze świetnym projektantem i wykonawcami i dzięki tym ludziom to powstało, a to jaka droga przez urzędy mnie czekała, tego się w życiu nie spodziewałam. Czekałam na zgodę, żeby budować bistro 8 miesięcy, z powodu pandemii starostwo działało jak działało, ja nie mam do nikogo żalu, ale teraz już wiem, że to nie jest hop siup… Musiałam się mierzyć z tą organizacją, ale też takimi komentarzami: „Co ty dziewczyno robisz, nie jest Ci dobrze w szkole?”, „Masz dobrą prace w budżetówce”…

Radio 90: A teraz gotujesz od rana do nocy…

Anna Lapman: Tak jest, ale jest dobrze, jest fajnie, nie mam pracownika, którego przez pandemię musiałabym zwolnić, ale to jest kolejne marzenie: żeby komuś dać pracę, znaleźć kogoś z polotem, z zamiłowaniem do kuchni, kreatywnego. Ale kto wie, może się uda!

Radio 90: Gdzie będziesz za 5 lat?

Anna Lapman: Za 5 lat? Spotkamy się na kawie, zaparzy nam ją ten mój cudowny współpracownik, a ja będę opowiadać o kulinarnej podróży po świecie, z jakiej właśnie wróciłam.

Radio 90: Jesteśmy umówione.

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj