Poród lada dzień, a wyniku nie ma
Poród lada dzień, a wyniku nie ma. W redakcji Radia 90 odebraliśmy telefon od Izy z Rybnika-Boguszowic, która od czterech tygodni przebywa na kwarantannie z mężem - górnikiem, który został zakażony koronawirusem.
Kobiecie po raz pierwszy zrobiono wymaz tydzień temu, ale dni mijają, a wyniku nie ma:
My jesteśmy z mężem na kwarantannie oficjalnie od 20 kwietnia, dzisiaj mija 28 dzień. Ja jestem w 37 tygodniu ciąży, miałam pierwszy wymaz tydzień temu we wtorek, do teraz wyników nie ma. Zgubili je chyba. W piątek miałam dziwny telefon z sanepidu, pani do mnie mówi ,,kochana proszę się nie martwić, my wasze wyniki znajdziemy, ja w poniedziałek będę do was dzwonić”. Nam się nie udało dodzwonić do sanepidu, ale mojej teściowej na szczęście tak. Pani pośniedziała, że niestety nie ma wyników. Najśmieszniejsze jest to, że mój mąż ma na imię Marcin, a oni tam mają taki burdel, że mają go zapisanego jako Mariusz. To jest ta sama osoba, tylko imię im się czasem zmienia. Ja tak naprawdę mogę rodzić lada dzień, a nic nie wiem.
Nasza słuchaczka czuje się bezsilna:
Nikt nie chce być odpowiedzialny za co, co się dzieje. Pani z wojewódzkiego z Katowic mówi, że to nie jest jej problem. Zapytałam: Czyj to jest problem? Musi pani dzwonić do sanepidu swojego. Wykonaliśmy 1500 połączeń w ciągu kilku godzin, nie dodzwoniliśmy się.
Interweniowaliśmy w sprawie pani Izy w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach, ponieważ do sanepidu w Rybniku dodzwonić się nie sposób, o czym wiecie z naszej anteny. Stacja w Katowicach prosi o maile od osób, które też mają kłopot z uzyskaniem informacji na temat swojej sytuacji.Obiecują pomóc w kontakcie.
