Radio 90 logo

MUZYKA WYBRANA DLA CIEBIE • Cieszyn 95.2 fm • Rybnik 90 fm Słuchaj Online Facebook YouTube Instagram

Poznaj tajemnice cmentarzy w Rybniku: „Te szczątki dalej znajdują się na terenie szpitala…”

Facebook Twitter

Miejsca pamięci, punkty znane, ale i te zapomniane - przypominamy w Radiu 90 w okresie Wszystkich Świętych. Odwiedzamy nekropolie w regionie: te najstarsze i te największe. Odkrywamy przed Wami miejsca, w których dawniej chowano zmarłych, a które dziś nierzadko pełnią zupełnie inne funkcje.

Czas na Rybnik. Z punktu widzenia rybniczan, najważniejszym cmentarzem jest ten przy ulicach Rudzkiej i Kotucza, ale to nie jest najstarsze miejsce pochówku zmarłych:

Jednym z pierwszym cmentarzy w Rybniku był cmentarz na Górce. W tej chwili jest to park św. Jana Sarkandra, ale pamiętajmy o tym, że ten cmentarz nie był ekshumowany. On został zniszczony, zburzony w latach 70. Na wszystkie nagrobki wjechały buldożery, koparki, zrobiono z tego park. Zresztą przykład tego, że cmentarz nie został ekshumowany, mieliśmy przy ostatnich pracach archeologicznych, gdzie badacze prowadząc prace przy kościółku akademickim, natrafili na kości.

– przypomina Piotr Polak, przewodnik PTTK w Rybniku. Największy cmentarz w mieście, ten przy ulicach Rudzkiej i Kotucza składa się z kilku części:

Dla nas jest to jeden wielki, potężny cmentarz, a de facto składa się z części parafialnej, która jest tą pierwszą częścią, gdy wchodzimy na cmentarz od ulicy Kotucza i dopiero następnie schodzimy na część, powiedzmy, komunalną, która w tej chwili przesuwa się już w kierunku szpitala dla psychicznie chorych i mieliśmy jeszcze część żydowską, ale ona była bardzo krótko, kości zostały ekshumowane i jest jeszcze część ewangelicka. W tej chwili na tak zwanej części byłej żydowskiej i części ewangelickiej znajduje się kwatera żołnierzy radzieckich, którzy polegli w walce o wyzwolenie Rybnika.

Jeżeli chodzi o styl budowania nagrobków, to jest to zwykłe budowanie, niektóre się różnią, ale chodzi przede wszystkim o to, kto tam jest pochowany. Jest tam kilka osób mocno związanych z Rybnikiem, a niekoniecznie rybniczan. Na przykład nasz wielki burmistrz Władysław Weber, który nie był rybniczaninem rodowitym, on przyjechał z Opalenicy, ale wrósł w Rybnik i dzięki niemu miasto się tak pięknie rozrosło. Należy zwrócić uwagę na dwie bardzo charakterystyczne mogiły, czyli na cały kompleks powstańczy, gdzie mamy mogiły powstańców śląskich, którzy w latach 1919-1921 walczyli o polskość Śląska oraz kwaterę żołnierzy września ’39, która znajduje się troszeczkę wyżej i też jest przy głównej alejce.

Jakie nazwiska na nagrobkach powinny zwrócić uwagę osób odwiedzających ten rybnicki cmentarz?

Zacznijmy od kobiety. Pani Rozalia Biegesz na pewno zasługuje na zaszczytne miejsce w tym panteonie. Kobieta, która szła pod prąd. Walczyła z Niemcami w powstaniu, ale walczyła w taki sposób pasywny: przechowywała powstańców, ich broń, udzielała im pomocy medycznej. Założyła Towarzystwo Polek i ufundowała dla nich sztandar. W latach 1939-1945 była prześladowana przez Niemców. Jej imieniem nazwano jeden z zieleńców rybnickich.

Na cmentarzu mamy mogiłę człowieka-historii – Innocentego Libury. Profesor, nauczyciel w gimnazjum męskim, przyrodnik, działacz Ligi Ochrony Przyrody, walczył w ’39 roku w wojnie obronnej Polski. I co ciekawe, mało kto o tym wie, był autorem pierwszego przewodnika po Rybnickim Okręgu Węglowym. Oprócz nich mamy takie osoby, jak Maksymilian Basista – to już człowiek-historia. Słynna nasza „Księgarnia u Basisty”, o której się tak mówiło. Członek Eleusis, więzień Oświęcimia, założył pierwsze w Rybniku polskie czasopismo „Strażnica nad Odrą”, powstaniec, nawet był współzałożycielem chóru Seraf.

Na cmentarzu znajdującym się u zbiegu ulic Rudzkiej i Kotucza pochowany jest też Paweł Ziętek:

To nasza najnowsza historia, powiedzmy, że z ostatnich 50 lat, dla niektórych może trochę bolesna, ale to był człowiek, który tutaj mieszkał. Uczestniczył w III powstaniu śląskim w bardzo młodym wieku, był więźniem Starobielska. Następnie został członkiem Związku Patriotów Polskich w ZSRR. Ale są też dobre strony jego działalności – powiedzmy w ten sposób, że był przewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej w Rybniku. Za jego kadencji rozpoczął się gwałtowny rozwój Rybnika. Wybudowano teatr, przychodnie specjalistyczne, przeniesiono straż pożarną w nowe, lepsze miejsce. Zaczęto budować oczyszczalnię ścieków czy dom handlowy „Hermes”.

Radio 90: Na tym cmentarzu mamy mur pamięci, to też element, na który warto zwrócić uwagę…

Mur pamięci znajduje się w części komunalnej cmentarza, są tam tabliczki upamiętniające rybniczan, którzy nie spoczęli na naszym cmentarzu. Czy to byli więźniowie Katynia, Ostaszkowa czy Starobielska, czy żołnierze walczący w Armii Andersa, czy też harcerze, którzy zginęli we Francji w roku 1940 i wszyscy inni rybniczanie, którzy w wielkich zawieruchach dziejowych, do jakich doszło w XX wieku, zginęli w różnych stronach świata.

To miejsca znane, ale nie brakuje w Rybniku tych zapomnianych: jednym z nich jest cmentarz, na którym dawniej chowani byli pacjenci Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych przy ulicy Gliwickiej:

Znajduje się tam 2147 małych, betonowych tabliczek, numerów. Każdy numer to jest jedno życie. Zachęcam państwa, żeby to zobaczyć, najlepiej zimą, kiedy trawy są przykryte i wtedy te tabliczki są widoczne. Tam znajdziecie również grób Józinka, małego, trzyletniego chłopca, który nie wiadomo dlaczego tam jest pochowany, nie wiemy, kim był. Zresztą dość ciekawy jest również jego nagrobek, ponieważ jako trzyletnie dziecko powinien mieć bardzo mały nagrobek, gdy tymczasem ma dość duży grób.

Oprócz tego, za Rudą mamy kolejny cmentarz dla pacjentów szpitala psychiatrycznego, po drugiej stronie ulicy Gliwickiej, jest to boczna Lipowej. Tam w lesie znajdują się zapomniane groby, czasem się zdarza, że ktoś przyjdzie i postawi jakiś znicz, ale to jest sporadyczne. Ja zachęcam, by wybrać się na taki spacer, przejść się ulicą Gliwicką w dół, zobaczyć ten zapomniany cmentarz przy Rudzie. To duża część historii miasta, historii zakładu za czerwonym murem, często związana z bolesnymi wspomnieniami rodzin tych osób.

Niedaleko jest też miejsce poświęcone ofiarom Marszu Śmierci:

Na tym cmentarzu w 1945 roku, po przejściu marszu śmierci, został wykopany dół, w którym pochowano więźniów, którzy zostali zabici bądź zmarli podczas ewakuacji obozu Auschwitz-Birkenau, tej części marszu śmierci, która przechodziła przez Rybnik. Dokoła Rybnika są też takie kwatery na cmentarzach katolickich, które mieszkańcy regionu też mogliby odwiedzić, tam są pochowani więźniowie, którzy mają imiona i nazwiska. I to się udało na trzech cmentarzach – w Książenicach, w Świerklanach i w Mszanie.

W Rybniku to się nie udało, ponieważ te osoby były chowane przez Niemców, jeszcze wtedy ta część Rybnika, w której tych ludzi pochowano, była niemiecka, więc nikt nie odpisał numerów obozowych. W Książenicach, które polecam odwiedzić, jest mogiła, w której pochowani są zarówno Żydzi, jak i Polacy – ofiary marszu śmierci. Śmierć ma wymiar demokratyczny, obojętnie jakiego się jest wyznania – wszyscy leżą teraz razem – i Żydzi, i katolicy, i być może są tam osoby, które w ogóle w nic nie wierzyły. Ale ksiądz – jeden, drugi, trzeci, wraz z wikarymi czy kościelnymi odpisali w 1945 roku numery tych więźniów i tym ludziom po latach udało się przywrócić nazwiska. Te nazwiska są wypisane na tablicach i to jest bardzo wzruszające, kiedy obok krzyża znajduje się też gwiazda Dawida.

– mówi Małgorzata Płoszaj, współpracowniczka Muzeum Historii Żydów Polskich. Gdzie w Rybniku był cmentarz żydowski?

W Rybniku cmentarz żydowski znajdował się u zbiegu ulic Klasztornej, 3 Maja i Wieniawskiego. W tej chwili to jest park, o którym mówi się „park Wieniawskiego”. Cmentarz został założony w roku 1815, ta starsza część była bliżej dworca kolejowego, potem się rozrastał. Był czynny do lat 30. XX wieku, został potem zamknięty, ale jeszcze przez władze polskie i dla Żydów wydzielono kwatery na cmentarzu katolickim. Ale tam niewiele osób zostało pochowanych, może dwie, trzy, na pewno nie więcej.

Sam cmentarz żydowski został zniszczony, zbezczeszczony wczesną wiosną ’40 roku. Nagrobki zostały zabrane, zlikwidowane, część z nich posłużyła do wybrukowania ulic, niektóre były sprzedawane, a te bogatsze od razu były wywożone do Rzeszy. Natomiast szczątki ludzkie zostały zbezczeszczone. Zostały załadowane na ciężarówki i zsypane do stawu, który był za starym kościołem oraz częściowo do stawów, które są za Rudą. I tam do dzisiaj te szczątki spoczywają, prawdopodobnie jeszcze na tym oryginalnym cmentarzu jeszcze jakieś szczątki są.

Jakie nazwiska warto wyróżnić?

Na cmentarzu żydowskim było prawdopodobnie pochowanych około 300 nagrobków, czyli można przyjąć, że tyle osób zostało pochowanych podczas tych stu lat istnienia tego cmentarza. W latach 30. XX wieku, ostatni z naszych rabinów, to był Zygmunt Kolberg, robił taką inwentaryzację, ale niestety te dokumenty zaginęły. Ostatni nasz rabin zginął podczas II wojny światowej, stąd uciekał na Ukrainę i tam zginął być może w 1941 lub w 1942 roku zginął w Bełżcu, Sobiborze albo w jakimś ukraińskim lesie. A kogo chowano u nas w Rybniku? Żaden rabin nie został tutaj pochowany. Rabin to jest taka płatna funkcja, gmina żydowska zatrudnia rabina, a kiedy oni byli zwalniani, to wyjeżdżali do większych miast – Wrocławia lub Opola, dwóch wyjechało do USA i tam zmarli. U nas chowano rybnickich Żydów. Polscy Żydzi, którzy przyjechali tu po roku 1920, na miejsce niemieckich Żydów, tak to brzydko nazwijmy – już tu nie zdążyli poumierać, więc ich tutaj nie chowano.

Żydzi nie obchodzą Wszystkich Świętych, ale warto w tym czasie odwiedzić ich nagrobki. Trzeba jednak pamiętać o kilku zasadach:

Dla Żydów zmarli i cmentarz to jest miejsce święte. I oni, tak samo jak my – katolicy, ewangelicy, w ogóle chrześcijanie – odwiedzają groby bliskich, głównie w rocznicę zmarłego. I od jakiegoś czasu jest już taka akcja, by nie zapominać o cmentarzach żydowskich, gdy się odwiedza groby naszych bliskich. U nas nie ma jako tako tych nagrobków, ale w zeszłym roku, późnym wieczorem, wracając z tego cmentarza, gdzie są pochowani pacjenci szpitala psychiatrycznego, zostawiłam znicz na cmentarzu żydowskim. Przechodził pan, bardzo się zdziwił, ale w jakiś sposób należy ich upamiętnić.

Dodam, że gdyby ktoś chciał odwiedzić jakiś cmentarz żydowski, kirkut, to można zapalić znicz lub świeczkę, ale raczej nie zostawia się zmarłym kwiatów. Żydzi uważają, że kwiaty są dla żywych, a dla zmarłych są kamyki. Taki zwyczaj jest, że zostawia się na grobie kamyk. Dla Żydów to jest najwyższy rodzaj micwy. Micwa to jest przykazanie, dobry uczynek, bowiem gdyby zrobiło się coś dobrego dla osoby żyjącej, to by oznaczało, że być może oczekuje się za to jakiejś zapłaty, a osoby, która nie żyje, nie odpłaci w żaden sposób. Dlatego zostawienie kamyczka pamięci jest największym dowodem dobroci i miłosierdzia, dlatego Żydzi zostawiają kamyczki.

Czas na cmentarz ewangelicki w Rybniku…

Cmentarz ewangelicki, usytuowany przy ulicy Miejskiej, zaraz obok kościoła ewangelickiego już od początku XX wieku jest nieczynny. Z tym, że jeżeli ktoś z państwa będzie miał możliwość, bardzo zachęcam, by wejść i zobaczyć, jak wyglądają nagrobki. Jest to piękne dzieło kamieniarskie. Normalnie nie spotyka się takich nagrobków na nowych cmentarzach katolickich, a na tamtym cmentarzu jest to dzieło mistrza kamieniarskiego najwyższych lotów.

Oprócz tego mamy tam taki nieduży obelisk, na którym mamy kilka nazwisk i jest to takie dość tajemnicze. Pierwsze nazwisko to nazwisko kapitana wojsk rosyjskich, który w roku 1920 został prawdopodobnie pochowany na tym cmentarzu lub tam upamiętniony. Próbowaliśmy dojść do tego dlaczego i kim był ów kapitan i to kapitan wojsk doborowych, prawdopodobnie którejś jednostki gwardyjskiej, nie Armii Czerwonej, ale takiej typowo gwardyjskiej, carskiej jednostki. Jest to dziwną rzeczą, ale zasłyszana jest taka opowieść, że zakochał się w rybniczance i przyjechał tu za nią i tutaj został ranny podczas powstania i umarł. Ale ile w tym jest prawdy, tego nie wiemy. Nasze cmentarze rzeczywiście frapują wieloma tajemnicami.

Warto wspomnieć znaną rodzinę kamieniarską, nagrobki której zachwycają do dziś. Mówi Małgorzata Płoszaj:

Ja też fascynuję się jedną rodziną kamieniarską z Raciborza. Dużo nagrobków, jeżeli one jeszcze są, to są właśnie z tej pracowni. To jest rodzina, która częściowo pochodziła z Raciborza, a częściowo z terenów dzisiejszych Czech. Członkowie tej rodziny są pochowani w Raciborzu na terenie cmentarza na Ostrogu. Jak się patrzy na stare nagrobki, to warto poszukać gdzieś z boku lub z tyłu – tam są sygnatury kamieniarskie. W Rybniku mieliśmy pana Botora, to też był nasz kamieniarz, natomiast na tym cmentarzu ewangelickim są sygnatury kamieniarzy nawet z Wrocławia. Mało kto myśli o tych kamieniarzach, ale proszę pomyśleć, że ich nagrobki przetrwały ponad sto lat. Do dziś te dzieła są, a oprócz nagrobków oni robili również takie Boże Męki, czyli krzyże często stojące przy drogach.

Wiadomo jeszcze o kilku miejscach, w których dokonywano pochówków na terenie Rybnika:

To jest cmentarz choleryczny, różnie ludzie mówią. Ja czytałam, że jest to jakby w stronę Stodół, tam na rozstaju dróg stoi krzyż, taka Boża Męka, ludzie mówią, że to „na mogiłkach”. To jest za Orzepowicami, a przed Chwałęcicami. Tam prawdopodobnie był cmentarz choleryczny. W trakcie epidemii ludzie chowano totalnie poza miastem, żeby nie doszło do wielkiej zarazy.

Piotr Polak wymienia jeszcze trzy miejsca, gdzie kiedyś chowano zmarłych:

Pierwszy taki cmentarz to był kiedyś przy kaplicy św. Katarzyny, która znajdowała się w okolicach rybnickiego zamku, obecnie sądu. Nie wiemy nic, kiedy został zlikwidowany, dlaczego, kto był na nim chowany. Następny to był cmentarz zlokalizowany przy kościółku świętego Jana. Nigdy nie został ekshumowany, do dziś chodzimy tam po szczątkach ludzkich, ten cmentarzyk zlokalizowany jest w okolicach pomnika Jana Nepomucena. On działał w tych samych czasach, co cmentarz Na Górce, z tym, że cmentarz Na Górce był przeznaczony dla ludzi nobilitowanych, a tam chowano samobójców, dzieci zmarłe przy porodzie.

Trzeci, ostatni cmentarz, o którym możemy powiedzieć, że był, a dziś już go nie ma, to właściwie nie cmentarz, ale pozostałości po zbiorowych mogiłach na terenie zakładu psychiatrycznego. W 1945 roku, podczas wyzwolenia Rybnika, a to wyzwolenie trwało trzy miesiące, czyli dość długo. Pacjenci byli zostawieni sami sobie, więc mróz i głód zrobiły swoje. Część pacjentów udało się wydostać, ale wtedy ginęli od kul – zarówno żołnierzy radzieckich, którzy znajdowali się za Rudą, jak i żołnierzy niemieckich, którzy nie chcieli, żeby pacjenci przychodzili do nich i zdradzali ich stanowiska. Ci pacjenci zostali pochowani w dołach wykopanych doraźnie na terenie samego szpitala.

Po wojnie ekshumowano trzy doły. Mowa jest o czwartym, w którym znajdować się powinno około 500 zwłok, z tego względu, że biorąc pod uwagę ilość osób, która była w szpitalu, a która została – brzydko mówiąc – zinwentaryzowana po działaniach wojennych – to brakuje 500 osób. Czwarty grób nie został więc ekshumowany i prawdopodobnie, według wszelkich opisów, dalej te szczątki znajdują się na terenie szpitala.

Opowieści o rybnickich cmentarzach wysłuchała Monika Sokołowska.

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj