Rybniccy żużlowcy świętują sukces i już myślą o kolejnym sezonie

Prezes Mrozek cieszy się, że wszystko jest na dobrej drodze:

Skończyła się żenada dla Rybnika i to jest prawda. Jak się patrzy na te wszystkie, które jeździliśmy z naszymi rywalami, to praktycznie każde zawody kończyły się jakimś dziwnym pismem do Polskiego Związku Motorowego, a to na tor, a to na zawodników, a to na decyzje sędziów. To jest mało profesjonalne, to jest właśnie ta żenada, która się skończyła.

To nie był łatwy sezon dla klubu. Trzeba było odbudować zaufanie kibiców i sponsorów. Dziś jednak najważniejsze jest to, co będzie w przyszłym roku, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia:

Nie jesteśmy też cudotwórcami, musimy mierzyć siły na zamiary. Na chwilę obecną trudno powiedzieć, jak będzie. Na pewno będziemy walczyć, chcemy pokazać fajny speedway, radosny dla oka. Jeżeli się uda awansować – super, natomiast, jeżeli nie awansujemy w pierwszym sezonie, w piersze lidzej, tragedii nie będzie. Natomiast dajemy sobie z zarządem czas dwa lata. Po dwóch latach awans musi być.

Jest już podpisany pierwszy kontrakt z zawodnikiem, w rybnickim zespole w dalszym ciągu będzie jeździł Anglik Lewis Bridger:

Rozmawiamy z Czałowem, rozmawiamy z Milikiem, usiądziemy do rozmów z Romkiem Chromikiem, Kacprem Woryną, z Michałem Mitko – zobaczymy, co z tego wyjdzie. Na razie możemy rozmawiać z naszymi zawodnikami, od grudnia będziemy mogli rozmawiać z zawodnikami z zewnątrz. Muszą być jakieś wzmocnienia na pozycji seniorskiej. Musimy uzupełnić też pozycję drugiego juniora, ponieważ Kamil Wieczorek niestety nie może jeszcze jechać w zawodach. Musimy też tą drużynę zaopatrzyć w jednego mocnego obcokrajowca, który pociągnie tą drużynę.

Jak podkreśla prezes Mrozek, żeby awansować do ekstraligi budżet klubu musi być na poziomie 4,5 mln złotych.