Rydułtowscy urzędnicy ostrzegali przed fałszywymi ankieterami, którzy okazali się… ankieterami Głównego Urzędu Statystycznego
Kilka dni temu pracownicy magistratu zaniepokojeni sygnałami od mieszkańców, zaczęli ostrzegać przed wizytami nieznanych osób w domach. Ostrzeżenie pojawiło się zarówno w mediach, zostało też wygłoszone w kościołach. Tymczasem dzień później okazało się, że to badanie Głównego Urzędu Statystycznego w Katowicach, który sprawdza uczestnictwo mieszkańców Polski w podróżach.
Krzysztof Jędrośka, sekretarz Urzędu Miasta, uważa, że miasto zachowało się właściwie ostrzegając mieszkańców:
Policja wysłała radiowóz w rejony, gdzie mogli poruszać się ankieterzy, ale nikogo nie zatrzymała. Sprawa nabrała jednak takiego rozgłosu, że zaniepokoiła samych organizatorów badań, czyli Główny Urząd Statystyczny. Grażyna Witkowska, zastępca dyrektora Urzędu Statystycznego w Katowicach, nie ukrywa, że działanie rydułtowskich urzędników utrudniło lub wręcz uniemożliwiło pracę ankieterów:
Problemu by nie było, gdyby Urząd Statystyczny poinformował rydułtowskich urzędników, że zamierza przeprowadzać badania. Niestety GUS nie ma takiego obowiązku i koło się zamyka. Dyrektor Witkowska przyznaje, że praca ankietera w dzisiejszych czasach łatwa nie jest. Z telefonicznych oraz internetowych ankiet ludzie nie chcą korzystać, więc pozostaje chodzenie po domach:
Dodajmy, że miejscowości do badań wybierane są losowo. W Rydułtowach ankiety dalej są przeprowadzane wśród mieszkańców. Sprawą zajmował się Arkadiusz Żabka.