Przejdź do menu głównego Przejdź do treści

REKLAMA

Sensacja! Faworyt Jastrzębski Węgiel przegrał pierwszy półfinał z Lublinem [WYPOWIEDZI POMECZOWE]

Jastrzębski Węgiel przegrał pierwszy mecz półfinałowy z zespołem Bogdanki LUK Lublin. We własnej hali pomarańczowi wyrwali rywalom zaledwie jednego seta, a bohaterem swojej drużyny był Wilfredo Leon. Jastrzębianie jeśli chcą walczyć o mistrzowski tytuł, muszą wygrać starcie w Lublinie.

Jastrzębski Węgiel
fot. Radio 90

Szacowany czas czytania: 04:04

Jastrzębski Węgiel przegrywa z ekipą Bogdanki

Takiego wyniku nikt się nie spodziewał, śmiało możemy mówić, że sensacja stała się faktem. W piątkowy wieczór siatkarze Jastrzębskiego Węgla rozegrali pierwszy mecz półfinałowy PlusLigi i ku zaskoczeni swoich kibiców przegrali na własnym parkiecie z ekipą z Lublina. Starcie pomiędzy drużynami zakończyło się wynikiem 3:1 dla przyjezdnych.  Po niezbyt udanym dla gości pierwszym secie, w kolejnych odsłonach sprawy w swoje ręce wziął Wilfredo Leon, który rządził i dzielił na boisku, a na którego sposobu nie umieli znaleźć jastrzębianie.  W trzeciej partii zdobył aż 13 punktów, a łącznie 25 i poprowadził drużynę do wygranej na terenie mistrzów Polski. Siatkarze z Jastrzębia – jeśli chcą marzyć o zatrzymaniu mistrzowskiego tytułu – muszą pewnie i to najlepiej 3:0 wygrać rewanż w Lublinie.

Obie drużyny w tym sezonie mierzyły się ze sobą trzy razy i we wszystkich tych spotkaniach Bogdanka zdołała wygrać zaledwie jednego seta, a zaledwie kilka dni temu obie drużyny walczyły w półfinale Pucharu Polski, gdzie górą także była ekipa z Jastrzębia, a każdy set kończył się wynikiem 25:23. Wygrywając w jaskini lwa z Jastrzębia, lublinianie nie tylko zrewanżowali się za wszystkie poprzednie porażki, ale także sprawili, że to oni są o krok bliżej w sprincie po mistrzowski tytuł.

Jastrzębski Węgiel wygrał tylko pierwszego seta – do 23, kolejne padały już łupem rywali (do 22, 18 i ponownie do 22). Lublinianie są więc znacznie bliżej finały PlusLigi niż ekipa z Górnego Śląska. Kolejne spotkanie w środę 23 kwietnia w Lublinie.

Jak po meczu sytuacje zespołu mistrza Polski ocenia środkowy JSW Jastrzębskiego Węgla, Norbert Huber?

Norbert Huber: Nie czuje presji, że się robi nieciekawie. Trzeba wygrać dwa mecze, żeby zagrać w finale. Myślę, że mentalnie na pewno dobrze  dla nich, że wygrali, bo potrafili nas złamać, a w perspektywie przyszłości nie czuję, że to coś znaczy, bo przed nami jeszcze mecz w Lublinie. Zobaczymy, co będzie. Na pewno musimy grać lepiej niż dzisiaj, bo jak będziemy teraz, tak jak dzisiaj, to z tak grającym Lublinem nie mamy szans.

Czy wpływ na postawę zespołu miał rozgrany w miniony weekend finał Pucharu Polski? Mówi libero ,Jakub Popiwczak:

Jakub Popiwczak: Na pewno był to jakiś czynnik, bo nie ma co ukrywać, że w weekend dwa mecze, dwa naprawdę duże wydatki emocjonalne, fizyczne, a ten mecz 5 dni zaraz po tym meczy, więc to chwila-moment dla nas. Ale nie możemy się tym tłumaczyć. Wszyscy wiedzieliśmy, jak wygląda kalendarz, wszyscy wiedzieliśmy, że zaraz czeka nas kolejne niesamowicie ważne spotkanie tutaj z Bogdanką u siebie. Myślę, że gdybyśmy tylko w pewnym momencie zachowali trochę więcej spokoju, trochę więcej chłodnej głowy, to byśmy wygrywali w tym meczu 2:0 i byśmy szli pewnie po zwycięstwo. Stało się inaczej, nie wygrywamy, przegrywamy i jesteśmy pod ścianą, ale, ale myślę, że nie ma co zwieszać głów, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, to jest play off, to jest sport. Wszyscy takich emocji oczekują. Straciliśmy dzisiaj tutaj atut własnego parkietu, teraz jedziemy do Lublina walczyć o życie. Nie mamy innego wyjścia, ale, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Jak chce się wygrywać mistrzostwo Polski, jak chce się być najlepszym w Polsce, to trzeba przełamywać właśnie właśnie takie sytuacje, szczególnie z takich momentów trzeba wychodzić obronną ręką.

Słowa Popiwczaka potwierdza drugi trener JSW Jastrzębskiego Węgla, Leszek Dejewski:

Leszek Dejewski: Rzeczywiście cieszyliśmy się bardzo z Pucharu Polski, ale wiedzieliśmy też, że już za kilka dni gramy półfinał i nie wyszło nam to. Co prawda przegraliśmy z zespołem, który zagrał dzisiaj chyba  najlepszy mecz z nami, ale co zrobić? Musimy walczyć i to jest półfinał i ja wierzę w to, że przyjedziemy jeszcze i w sobotę zagramy trzeci, decydujący mecz i będziemy mieli trochę czasu przez święta, żeby odpocząć, bo tego czasu było bardzo mało. Nawet treningi nie wyglądały jakoś tak super, bo każdy gdzieś myślami był przy tym Pucharze Polski. Natomiast to jest play off, nikt nie powiedział, że będziemy wygrywać w dwóch meczach wszystkie potyczki. Tak jak mówiłem, wierzę w to, że wrócimy tutaj i zagramy w finale.

Leszek Dejewski / fot. Radio 90

Czytaj także:

REKLAMA