Skąd pochodzi trujący pellet? Firma zarejestrowana we Wrocławiu, ale sprawdzany jest jeden ze składów w regionie
Trujący pellet w minioną sobotę (10.09.) postawił na nogi służby ratownicze w Lubomi. Przypomnijmy, nad ranem zaczął się wydobywać odór i dym z piwnic tamtejszego Gminnego Ośrodka Kultury. Początkowo podejrzewano, że to gaz. Jak się jednak okazało, przyczyną był składowany tam pellet, wyprodukowany z odpadów powęglowych.
Po ostatnich opadach deszczu woda dostała się do piwnic ośrodka, to spowodowało, że zakupiony opał wszedł w reakcję chemiczną z wodą. W efekcie – jak ustalili strażacy – ulatniał się amoniak, siarkowodór i tlenek węgla.
Pellet w zamkniętym kontenerze został przetransportowany w ustronne miejsce. Teraz jednak trzeba się dowiedzieć, skąd pochodził i ile jeszcze osób go kupiło.
Z Małgorzatą Koniarską oficer prasową wodzisławskiej policji rozmawiał Arkadiusz Żabka:
Małgorzata Koniarska: Na chwilę obecną mamy fakturę VAT wystawioną przez firmę z siedzibą we Wrocławiu. Jest to faktura na kwotę 8,917 zł na zakup 5 ton pelletu. Ustalamy jednak pierwotne pochodzenie tego pelletu oraz podmiotu, który faktycznie dostarczył ten pellet.
Radio 90: Tych składów jest wiele do sprawdzenia?
Małgorzata Koniarska: Na chwilę obecną sprawdzamy jeden skład, trwają tam czynności. To jest skład w naszym regionie.
Wodzisławska policja ustaliła, że oprócz Gminnego Ośrodka Kultury w Lubomi podejrzany pellet kupiło 7 osób z terenu gminy. Mieszkańcy mają teraz bacznie obserwować, czy nie dzieje się nic podejrzanego:
Małgorzata Koniarska: Do tej pory mamy ustalonych 7 odbiorców. Są to trzy podmioty oraz cztery osoby prywatne. Część z tych osób została już przez nas przesłuchana, to są osoby z terenu giny Lubomia.
Radio 90: Czy ten pellet pozostanie w piwnicach u mieszkańców, czy też zostanie zabrany?
Małgorzata Koniarska: W pozostałych miejscach czynnoci wykonywali strażacy. Nie mamy sygnałów, żeby były jakieś niepokojące ustalenia przez straż pożarną. Odbiorcy w pozostałych miejscach dostali odpowiednie wytyczne od strażaków, co mają zrobić na wypadek niepokojących sygnałów. Wiedzą jak się mają zachować i wiedzą, że mają powiadomić odpowiednie służby.
Kluczowa dla sprawy, jak mówi aspirant Koniarska, będzie opinia biegłego z zakresu ochrony środowiska i chemii odpadów z Sądu Okręgowego w Katowicach. Ta może być gotowa dopiero za miesiąc. Niewykluczone, że trującego pelletu może być więcej.
Czytaj także: