Radio 90 logo

MUZYKA WYBRANA DLA CIEBIE • Cieszyn 95.2 fm • Rybnik 90 fm Słuchaj Online Facebook YouTube Instagram

„To zawsze jest porażka, kiedy zostaje się pokonanym przez siły natury”- komentuje wydarzenia Andrzej Kapłanek, były dyrektor kopalni Dębieńsko

Facebook Twitter

Środa, 20 kwietnia: wybuchy metanu w KWK Pniówek w Pawłowicach, potem kolejne w czwartek wieczorem (21.04.). Są ofiary, są ranni. Sobota (23.04.), zaledwie dwa dni później kolejny wypadek w kopalni Jastrzębskiej Spółki Węglowej, tym razem wstrząs, po którym nie ma kontaktu z 10 osobami. "Wydarzenia bez precedensu"- mówi Radiu 90 Andrzej Kapłanek, emerytowany już dyrektor kopalni Dębieńsko, wcześniej pracujący również w kopalniach: Szczygłowice i Knurów, przechodząc wszystkie szczeble górniczego zawodu.

Katastrofa w kopalni Pniówek

Po wybuchach metanu w kopalni Pniówek zginęło 5 osób, 7 zostało pod ziemią, ponad 20 pracowników jest rannych. Kolejny wypadek w kopalni Jastrzębskiej Spółki Węglowej, to wstrząs wysokoenergetyczny w kopalni Zofiówka, połączony z intensywnym wypływem metanu. Nie ma kontaktu z 10-cioma górnikami, 42 wydostało się z rejonu zagrożenia o własnych siłach. Wydarzenia bez precedensu, choć jak mówi Radiu 90 Andrzej Kapłanek, emerytowany już dyrektor kopalni Dębieńsko, wcześniej pracujący również w kopalniach: Szczygłowice i Knurów, przechodząc wszystkie szczeble górniczego zawodu: zdarzały się w przeszłości tragiczne miesiące dla górnictwa.

Andrzej Kapłanek: Ja mam za sobą długie życie zawodowe w górnictwie, ponad 30 lat i niestety pamiętam były takie miesiące, że ciągu jednego miesiące było kilka, a nawet kilkanaście zdarzeń, tragicznych zdarzeń. Inna sprawa, że wtedy działy 64 kopalnie, nie tak jak dzisiaj kilkanaście. W górnictwie pracowało kilkaset tysięcy ludzi, ale mimo wszystko jest to tragedia.

Andrzej Kapłanek nie ma nadziei, jeśli chodzi o los 7 górników, którzy wciąż nie zostali odnalezieni w kopalni Pniówek; dziś (23.04.) sytuacja jest lepsza o tyle, że do wybuchu i pożaru metanu nie doszło:

Andrzej Kapłanek: Nie ma żadnej nadziei, przynajmniej jeśli chodzi o tych, którzy mieli nieszczęście znaleźć się w wyrobisku, w którym był wybuch sprzed kilku dni, natomiast dzisiejszy wstrząs, tąpnięcie- jak to górnicy mówią- jest „darem natury”, który odbiera górnikom radość pracy. W przypadku dzisiejszego wstrząsu jeśli to był klasyczny wstrząs, to jest nadzieja, bo ju były takie sytuacje, że wyciągano ludzi po kilku, kilkunastu dniach (…).

Akcja ratunkowa w ruchu Zofiówka jest bardzo trudna, a ta odległość, jaką ratownicy mają do pokonania jest duża

– wyjaśnia nam Andrzej Kapłanek, posłuchaj:

Kapłanek podkreśla, że akcja prowadzona jest w kopalni metanowej.

Andrzej Kapłanek: Ratownik, który stara się dotrzeć, przez ten odcinek zatąpany a jednocześnie rośnie w tym odcinku zagazowanie, wystarczy wówczas najmniejsza iskra, np. z kilofa, którym sobie pomaga przedzierając się wśród skał, to powoduje wybuch metanu. Współczuję górnikom, ratownikom ale też kierownictwu kopalni, którzy muszą podejmować dramatyczne decyzje, to oni wydają polecenia zastępom ratowników, rzucają ich do akcji. To są trudne momenty, mam za sobą kilka akcji i każdą mam przed oczami i każdą pamiętam.

Pomimo, że wiedza inżynierska jest coraz większa, urządzenia są coraz lepsze, to i tak przegrywamy z naturą. Andrzej Kapłanek dodaje, że im głębiej prowadzona jest eksploatacja, tym niebezpieczeństwo rośnie:

Andrzej Kapłanek: Potrafimy precyzyjnie mierzyć stężenia gazów w wyrobisku, potrafimy mierzyć naprężenia rosnące w górotworze, ale nie znaczy to, że potrafimy przewidzieć skutki tego, gdy się skumuluje energia w skale. Podobnie jest z metanem, mamy obszar przewietrzany, ale mamy także duże przestrzenie, które nie są kontrolowane (…).

Akcji, w których brało się udział nie da się zapomnieć

– dodaje Andrzej Kapłanek.

Andrzej Kapłanek: Wystarczy pójść przed Centralną Stację Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, jest tam pomnik ratowników i tam wypisano nazwiska ratowników i jest ich ponad 400, oddali życie ratując kolegów, gasząc pożary, usuwając skutki wybuchów czy tąpań. Jest to smutek zawodu i nie jest prawdą, że my którzy spędziliśmy pod ziemią wiele lat i braliśmy udział w niejednej takiej akcji, że potrafimy się do tego przyzwyczaić, do tego się nie da przyzwyczaić. My to ciągle przeżywamy (…) te porażki, kiedy zostałem pokonany przez naturę, kolekcjonuję i one wracają do mnie w niedobrych snach.

Rozmawiała Monika Sokołowska.

Czytaj także:

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj