Turystyka „saneczkowa” i morsowanie górskie. Goprowcy podsumowali styczeń
Nie ma dnia w okresie zimowym, by ratownicy GOPR nie byli proszeni o interwencję. Tej zimy dzieje się to często, bo jest ona o wiele bardziej mroźna i śnieżna niż w poprzednich latach. "W tym sezonie zimowym w górach jest niespotykana ilość turystów, wiąże się to zapewne z zamknięciem stoków narciarskich, a ludzie są spragnieni gór.
„Za nami styczeń pełen interwencji” – mówi naczelnik beskidzkiej grupy GOPR, Marcin Szczurek:
Jeżeli chodzi o te nasze działania to poza tymi standardowymi, które zawsze mają miejsce, czyli skręcenia, jakieś złamania, tutaj związane nie z narciarstwem, ale z turystyką, taką nie wiem jak ją nazwać, taką „saneczkową”, bo tak naprawdę trochę interwencji było spowodowanych właśnie tym, że ludzie korzystali z sanek i różnego innego rodzaju przyrządów. Jeździli na stokach narciarskich, a one nie są do tego przygotowywane i skutki obserwowaliśmy.
Były też inne interwencje a jedna z nich była nietypowa- dodaje Marcin Szczurek:
Jest coś nowego, co w poprzednich sezonach nie miało miejsca, a na pewno nie z taką intensywnością. To morsowanie górskie albo morsowanie suche- to jest różnie nazywane. To jest pierwszy taki rok, że obserwujemy naprawdę ogromną ilość tych turystów. Nie ma weekendu, żeby gdzieś Ci turyści się na górach nie pojawiali. Na różnych górach, także tych najwyższych. Mamy dwie na terenie Beskidów, czyli Pilska i na terenie Babiej Góry. Mieliśmy jedną taką interwencję związaną z tą turystyką. Poniekąd też wywołaną czy spowodowaną nie do końca przygotowaniem się do tego rodzaju sportu, przez tych, którzy tam weszli na górę.
Przypomnijmy, goprowcy ratowali turystkę, która wchodziła na górę w stroju kąpielowym.
Doznała głębokiej hipotermii. „Do tego typu ekstremalnej turystyki trzeba się dobrze przygotować, najlepiej robić to z doświadczoną w takich wejściach osobą i nie wybierać się od razu na najwyższe szczyty Beskidów”. Niestety jak każdej zimy zdarzają się też turyści, którzy wychodzą w góry zupełnie nieprzygotowani:
To już jest od lat, to nie jest żadna nowość, czyli są ludzie, którzy są nieprzygotowani sprzętowo. My tutaj nie oczekujemy, że każdy będzie wyposażony w najlepszy sprzęt, najlepsze buty, no ale już na pewno nie powinno się chodzić w tenisówkach, na pewno powinno się mieć jakieś dodatkowe ubranie, dodatkową czapkę, rękawiczki, ciepłą herbatę w termosie, a tego po prostu ludzie nie mają. Wybierają się w góry, nie planując nawet, w jakie miejsca idą, jak długo tam będą szli. Nie uwzględniają swoich umiejętności, swojej kondycji. Potem stąd się pojawiają problemy, że słabną, że się gubią i wtedy potrzebują naszej pomocy.
Po takich interwencjach coraz częściej pojawiają się głosy, by nieodpowiedzialni turyści sami ponosili koszty interwencji goprowców- co na to naczelnik Szczurek?
Czy ja jestem za tym? Osobiście- nie. W tej chwili ratownictwo w Polsce i to górskie i nizinne, czyli ratownictwo medyczne jest finansowane z budżetu państwa i nie ma tam rozróżnienia na turystę, bądź pacjenta, który zrobił coś świadomie i dobrowolnie i w związku z tym potrzebuje pomocy, a na takiego, który miał po prostu nieszczęśliwy wypadek i też tej pomocy potrzebuje. Myślę, że trudno by było znaleźć granice, kiedy powinniśmy już zacząć kogoś obciążać, a kiedy nie. Nie ma takiego prawa w ogóle, które by obecnie pozwalało nakładać tego typu kary. My jako ratownicy, nie jesteśmy od karania, my jesteśmy od ratowania.
Goprowcy apelują do wszystkich wybierających się w góry:
Miejcie zawsze rozwagę, planujcie tę wycieczkę i dostosujcie ją do swoich umiejętności, do swojej kondycji. Sprawdźcie pogodę, zawsze można do nas zadzwonić. To jest też bardzo istotne, żeby słuchacze o tym pamiętali, że można nas zapytać o warunki na trasach, o warunki pogodowe i otrzymać profesjonalną informację. Takie telefony do nas też się często zdarzają.
Turystyka górska to świetny czas na spędzenie czasu. Zimą trzeba się jednak dobrze przygotować do wyjścia w góry. Pamiętajcie o tym.
Czytaj także:
