Radio 90 logo

MUZYKA WYBRANA DLA CIEBIE • Cieszyn 95.2 fm • Rybnik 90 fm Słuchaj Online Facebook YouTube Instagram

„Urodziłem się na nowo” – ocalony górnik z KWK Rydułtowy był gościem Radia 90

Facebook Twitter

"Urodziłem się na nowo, to był cud że żyję" - mówił w porannej rozmowie w Radio 90 ocalony górnik z kopalni Rydułtowy Dominik Majlinger. 11 lipca tego roku 1150 metrów pod ziemią doszło do potężnego wstrząsu. 78 górników udało się wycofać. Dwóch zostało uwięzionych.

ocalony górnik
Dominik Majlinger planuje powrót do pracy w kopalni. fot. Radio 90

Ocalony górnik Dominik Majlinger był porannym gościem Radia 90

Po kilku godzinach akcji ratunkowej udało się dotrzeć do 41-letniego górnika. Jego życia nie udało się niestety uratować. Pod ziemią na pomoc czekał jeszcze jeden górnik, 32-letni sztygar Dominik Majlinger. Spędził on ponad dwie doby w ekstremalnych warunkach. Ratownicy dotarli do niego po 50 godzinach.

Radio 90: Pan się urodził na nowo, można powiedzieć.

Dominik Majlinger: Można powiedzieć, że tak. 15 lipca mam normalne urodziny, a tego 13. to już drugich się dorobiłem.

Radio 90: Co pan pamięta?

Dominik Majlinger: Niewiele. Wręcz nic. Po jakimś czasie, w którym odzyskałem przytomność, to moja lampa jeszcze świeciła. Obrażenia fizycznie były dosyć mocne, rozległe. Przyszło oczekiwać.

Radio 90: Co pomogło panu przetrwać?

Dominik Majlinger: Myśl, żeby wrócić do rodziny.

Radio 90: Wiedział pan, że idą po pana ratownicy górniczy?

Dominik Majlinger: Tak, to człowiek tak właśnie myślał i to też dawało taką siłę, żeby wziąć i wytrzymać.

Radio 90: Pan pamięta ten pierwszy moment, kiedy usłyszał ruch ratowników?

Dominik Majlinger: Najpierw widziałem światło z tej strony, z której po mnie przyszli i zacząłem ich tam nawoływać, żeby wiedzieli, że tam jestem, że żyję.

W akcji brały udział 84 zastępy ratownicze. W sumie, jak szacuje Polska Grupa Górnicza, zaangażowanych było blisko pół tysiąca osób.

Pamiętam ogromną radość ratowników górniczych, którzy dotarli do mnie

– mówi poranny gość Radia 90.

Radio 90: To jest cud, który się wydarzył. W takich kategoriach pan też to rozpatruje?

Dominik Majlinger: W kategorii nawet kilku cudów. To, że udało się w ciągu tego wstrząsu, tąpnięcia, przeżyć, że te obrażenia były takie dosyć rozległe, poważne, ale że udało się przeżyć to, że potem ta skomplikowana akcja potoczyła się w taki sposób. Ogromna radość. Byli szczęśliwi, że też jest to sens ich pracy.

Radio 90: Na górze czekała pana żona.

Dominik Majlinger: Pierwszy raz jak ją zobaczyłem, to pamiętam, też to było ogromnie wzruszające. W momencie gdy ratownicy mnie transportowali, też pamiętam, że mówiłem, żeby zadzwonili żonie, żeby ktoś dał jej znać. Zawsze miałem problem, żeby zapamiętać numer telefonu żony. Wtedy wyrecytowałem to z pamięci bez zająknięcia.

Po wywiezieniu na powierzchnię Dominik Majlinger został przetransportowany Śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala w Sosnowcu. Spędził tam ponad miesiąc. Od kilku miesięcy jest już w domu w Rybniku z żoną i dwoma córkami. Cały czas jest rehabilitowany, ale myśli o powrocie do pracy w kopalni.

Dominik Majlinger: To były rany ręki, rany głowy dosyć takie rozległe. Na szczęście nie wykrwawiłem się tam. Dosyć poważne obrażenia kręgosłupa na każdym odcinku był uszkodzony. Piersiowy wymagał operacji chirurgicznej. Na szczęście nie doszło do przerwania rdzenia. Toteż w kategoriach cudu można rozpatrywać.

Radio 90: Myśli pan o powrocie do pracy w kopalni?

Dominik Majlinger: Na razie do tego dążę. Robię wszystko, żeby móc wrócić, pracować na kopalni. Bo jeżeli dojdę do tego, to znaczy się, że już fizycznie będzie bardzo dobrze.

A cała rozmowa Arkadiusza Żabki z Dominikiem Majlingerem do zobaczenia poniżej:

Czytaj także:

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj