Władze Żor i Szpitala Miejskiego są pełne obaw związanych z nacjonalizacją lecznicy
Jak już was informowaliśmy, rząd chce upaństwowić szpitale powiatowe, bo jak mówi, pandemia pokazała, że nie wszystkie sobie z nią dobrze radzą. Szczegóły nacjonalizacji mamy poznać w marcu.
Jednak już teraz władze szpitali mówią „nie” takim planom Ministerstwa Zdrowia. Mówi prezes szpitala w Żorach:
Katarzyna Siemieniec: Co do samego pomysłu wypowiadam się sceptycznie. Centralne zarządzanie jest dla mnie modelem, który się niestety nie sprawdza, wbrew pozorom. Jesteśmy jedną z pierwszych spółek medycznych, utworzonych przez miasto, która prowadzi szpital. Powstaliśmy w 2002 roku. Mamy już spore doświadczenie za sobą, spory majątek, spółka ma swoją wartość. Nie wyobrażam sobie, żeby teraz ktoś jednym podpisem, jedną ustawą, czy jednym rozporządzeniem zmienić. Obawiam się też tego, że ta nacjonalizacja może doprowadzić do zamykania szpitali, które będą miały problemy finansowe, będą miały utrudniony dostęp do finansowania publicznego.
Pełen obaw co do rządowych planów przejęcia szpitali powiatowych jest też prezydent Żor:
Waldemar Socha: Ja mam też duże wątpliwości, czy to właściwy kierunek. Jak szpital jest powiatowy, czy w naszym przypadku miejski, czujemy się odpowiedzialni za to. Zawsze musimy znaleźć pieniądze po to, żeby coś poprawić, wyposażyć lepiej. Jak szpital nie będzie nasz, to myślę, że ta mobilizacja może taka nie być. Nie będziemy mieli wpływu na nic, co tutaj się dzieje. Wtedy państwo musi wziąć odpowiedzialność za finanse szpitali. Teraz, jeżeli brakuje środków, musi samorząd dokładać.
Pod koniec ubiegłego roku powstał w Ministerstwie Zdrowia zespół, który ma opracować założenia dotyczące restrukturyzacji publicznych szpitali oraz ich przeprofilowania, aby zwiększyć efektywność. Szczegóły mamy poznać w marcu, projekt ustawy w tej sprawie ma być gotowy do końca maja.
Czytaj także:
