Wystawiali górnikom „lewe” zwolnienia, teraz staną przed sądem
Przeszło 3 lata pracy przy tym postępowaniu i 693 zarzuty. Jest akt oskarżenia w sprawie dwójki lekarzy z Jastrzębia-Zdroju, którzy wystawiali górnikom „lewe” zwolnienia. Sprawa wkrótce swój finał znajdzie w sądzie- informuje jastrzębska Komenda Policji. Zaczęło się od dochodzenia, aby ustalić górników z lewymi drukami L-4, potem okazało się, że za te zwolnienia pracownicy kopalń płacili lekarzom.
Przesłuchano kilkudziesięciu świadków, zabezpieczono również zakwestionowane druki L-4. W sporządzonym z końcem września akcie oskarżenia czytamy o sprzedajności przez osoby pełniące funkcje publiczne, poświadczeniach nieprawdy i pomocnictwie w oszustwach.
Zarówno 65-latka, jak i 59-latkę, lekarzy pracujących w jednej z jastrzębskich przychodni, oskarża się o ponad 400 tego typu czynów. Przestępstwa są podobne, różnice są w cenach, jakie górnicy płacili za wystawienie lewych zwolnień.
Cennik zakładał stawkę za dzień, a nawet za dzień wsteczny. Podstawowa wynosiła 20 złotych. Oprócz lekarza, za „fatygę” opłatę pobierał również pośrednik od 50 do nawet 100 złotych. Większość wypisywanych zwolnień wynikała z potrzeby usprawiedliwienia nieobecności w pracy po zakrapianym alkoholem spotkaniu lub po zaspaniu. W żadnym z przypadków druk L-4 nie wiązał się z chorobą.
Ponad 200 czynów wymienionych w tym akcie oskarżenia dotyczy pozostałych 7 oskarżonych. W toku postępowania wyłączono materiały w stosunku do kilkunastu górników, którzy przyznali się do przedstawionych im zarzutów i wyrazili chęć dobrowolnego poddania się karze.