Bezpłatna komunikacja miejska opłaca się bardziej?
Już 30 miejscowości w Polsce posiada bezpłatną komunikację miejską. To między innymi Lubin i Nysa. W przyszłym roku zamierza ją wprowadzić Ruda Śląska, a od maja bez biletu mogą jeździć mieszkańcy Żor.
Na takie rozwiązania decydować się będzie coraz więcej samorządów – przekonują Łukasz Ługowski i Patryk Kosela ze związku zawodowego Sierpień 80 prowadzącego kampanię na rzecz bezpłatnej komunikacji.
Ludzie będą się przesiadać z samochodów do autobusów, więc będą mniejsze korki, jest to także oszczędność w przyszłości, ponieważ bezpłatną komunikację należy traktować jak inwestycję. Zalety społeczne, czyli to, że najbiedniejsi i rodziny wielodzietne nie będą wydawać już setek złotych na bilety. Jest też czyściej, jest mniejszy hałas. Wymaga tego polityka klimatyczna Unii Europejskiej. Nie jest prawdą, że truje tylko węgiel, ale także pojazdy mechaniczne. Zmniejszenie ich poprzez wprowadzenie bezpłatnej komunikacji miejskiej spowoduje mniejsze zanieczyszczenie.
Jest jeszcze jeden, może najważniejszy argument, komunikacja bezpłatna jest tańsza od tej tradycyjnej – dodaje w rozmowie z Arkadiuszem Żabką Patryk Kosela ze związku zawodowego Solidarność.
Radio 90: Czy samorządy stać na bezpłatną komunikację, bo trzeba za nią zapłacić.
Fikcją jest to, że tam gdzie są bilety i opłaty za komunikację miejską, bilety w stu procentach finansują tą komunikację miejską. Nigdzie tak nie ma. Średnia to jest ok. 40 do 60%. Teraz ta komunikacja w Żorach jest tańsza niż jak była płatna.
Jak twierdzą żorscy urzędnicy, od czasu wprowadzenia komunikacji liczba pasażerów wzrosła czterokrotnie. W tym roku kosztować ona będzie miasto 3 miliony 100 tysięcy, czyli o 200 tysięcy mniej niż kosztowałaby komunikacja biletowana. W Żorach odbyła się międzynarodowa konferencja, poświęconą bezpłatnemu transportowi publicznemu. Wzięli w niej udział goście z Francji, Włoch, Estonii oraz Chin.
