Czy konina z Czech, w której wykryto antybiotyk, pochodziła z naszego regionu?
Na razie - nieoficjalnie - drogi z Ostrawy, gdzie sprzedawano mięso, prowadzą do powiatu wodzisławskiego. Służby weterynaryjne w naszym kraju nie potwierdzają tych informacji. Trwają kontrole, których szczegółów nikt nie ujawnia.
Wiadomo, że w jednym ze sklepów w Ostrawie, czeskie służby weterynaryjne odkryły mięso zawierające lek FENYLOBUTAZON. To substancja, która jest stosowana w leczeniu stanów zapalnych zwierząt. Nie może być podawana tym przeznaczonym do uboju. Czesi poinformowali Głównego Inspektora Weterynarii w Polsce, że konina pochodziła od rzeźnika z województwa śląskiego i o właśnie można przeczytać w oficjalnym komunikacie, publikowanym na stronie instytucji. Wiadomo też, że producent mięsa ma uprawnienia do uboju koni.
Trwa kontrola, co potwierdzają służby wojewódzkie w Katowicach. Nikt nie ujawnia jednak szczegółów, na tę chwilę nie można więc potwierdzić informacji, że konina pochodziła z terenu powiatu wodzisławskiego. Tym bardziej, że przedwczesne jest również stwierdzenie, że mięso trafiło do Czech z Polski. Źródło pochodzenia nasi południowi sąsiedzi dopiero badają. Według czeskiej inspekcji weterynaryjnej mięso zawierało śladowe ilości leku, nie zagrażające ludzkiemu zdrowiu i życiu, nie powinno być jednak spożywane przez ludzi.