Koronawirus w regionie. Przychodnie i pacjenci pozostawieni sami sobie?
"Mamy problem z zaopatrzeniem się w sprzęt zabezpieczający pracowników przychodni, nie mamy czym dezynfekować pomieszczeń, nie wiemy jak poradzić sobie ze zwiększonym ruchem pacjentów". Takie głosy z z przychodni docierają do naszej redakcji coraz częściej.

Przychodnie w ostatnim czasie szturmowane są przez pacjentów. Mamy problem – mówi Dariusz Graczyk, szef jednej z przychodni w Wodzisławiu Śląskim:
Osobiście mamy duży problem, żeby zaopatrzyć się w racjonalnych cenach w preparaty bakteriobójcze i dezynfekcyjne, dobrze byłoby wskazać jakieś zalecenia dla przychodni, dla rejestracji, żeby z jednej strony nie wpadać w panikę, żeby się nie okazało, że tych pacjentów będziemy unikali, natomiast z drugiej strony, żeby osoby, które pracują na pierwszej linii też się czuły bezpiecznie. Kwestia zwiększonej częstotliwości dezynfekcji, to jest kwestia zwiększonej odległości personelu od pacjenta.
Pacjenci odwiedzają przychodnie i dzwonią. Na infolinie, do oddziałów zakaźnych czy przychodni. Dodzwonienie graniczy z cudem. Jeżeli już się uda to pacjent przekierowywany jest z miejsca na miejsce. Nie wiemy kto ma ich przewozić z objawami koronawirusa do szpitali – dodaje Graczyk:
Mamy bardzo duży problem, żeby zorganizować ruch pacjentów, gdyby okazało się, że ci pacjenci są kaszlący, z dusznościami, wypełniający wszystkie przesłanki, no bo praktycznie rzecz biorąc, po konsultacjach z naszym transportem medycznym, okazało się, że oni są w trakcie rozmów z NFZ i nie wiadomo czy pacjentów zakaźnych będą przewozili. Natomiast lansować numer telefonu do NFZ- oczywiście on jest ważny, ale w pierwszej kolejności trzeba się zastanowić nad logistyką i transportem tych pacjentów, bo w rzeczywistości tych pacjentów, u których coś się okaże, trzeba w jakiś sposób przetransportować. Nie wszyscy jeżdżą samochodami.
Alina Kucharzewska, rzeczniczka wojewody śląskiego przyznaje, że ruch w przychodniach jest ogromny a infolinia przeciążona:
Rzeczywiście obecnie jest faza grypowa tak zwana, to może utrudnić dostanie się pacjenta do lekarza, czy też są kolejki w przychodniach. Ta sytuacja wraz z cieplejszymi dniami i zanikaniem sezonu grypowego się uspokoi, jednakże póki co; przede wszystkim nie panikujmy. Rozsądnie udajemy się do odpowiednich instytucji. Wiemy, że sytuacja jest dynamiczna, również na oddziałach zakaźnych, linie są przeciążone. Prosimy o wyrozumiałość.
Czy wojewoda pomoże w zaopatrzeniu przychodniom? Na razie pierwszeństwo mają oddziały zakaźne- podkreśla Kucharzewska:
Trudno mi się wypowiadać na temat przychodni, POZ, lekarzy, którzy tam pracują. Ja powiem tak: jeżeli chodzi o szpitale zakaźne czy też szpitale, które są w stanie podwyższonej gotowości, one doskonale wiedzą jak się zachować, są zaopatrzone na bieżąco z Agencji Rezerw Materiałowych, mają maseczki i kombinezony. Jeśli chodzi o przychodnie, trzeba na razie zaopatrywać się samemu, pierwszeństwo mają oddziały zakaźne.
A z Aliną Kucharzewską, rzeczniczką wojewody śląskiego rozmawiał Arkadiusz Żabka. Przypomnijmy: w naszym regionie są dwa oddziały zakaźne: jeden działa w szpitalu rejonowym w Raciborzu, drugi- w Szpitalu Śląskim w Cieszynie.