Rzucił ziemniakiem, potem okazało się, że to granat
Policyjny pirotechnik został wezwany do Kotulina. Mężczyzna w czasie prac ogrodowych, kopiąc w ziemi szpadlem, wykopał, jak sądził początkowo, ziemniak. Przygotowując miejsce do sadzenia żywopłotu, w pewnym momencie zauważył „ubłoconą bulwę”. Odruchowo chwycił ją i przerzucił przez płot.
Pomyślał jednak, że ziemniak nie może być aż tak ciężki. Mężczyzna przerwał pracę i poszedł przyjrzeć się znalezisku. Po chwili wiedział już, co wykopał i natychmiast zadzwonił po policję. Wezwany na miejsce pirotechnik potwierdził, że mieszkańcy posesji przez kilkadziesiąt lat żyli z niebezpiecznym przedmiotem z czasów II wojny światowej.
Granat F1, to granat obronny, jego głównym elementem jest żeliwna skorupa, wewnątrz której znajduje się trotyl. Promień rażenia odłamkami to 200 metrów.
Czytaj także: