Znak zakazu stoi, lecz nikt się go nie boi
Tak, nieco z przymrużeniem oka można określić to, co się dzieje na ulicy Wodzisławskiej w Rybniku. W sobotę (20.04.) na remontowany odcinek wrócili robotnicy, tym samym wyłączono z ruchu pas dla wjeżdżających do miasta. Jednak wielu z kierowców nie korzysta z wytyczonych objazdów. Jeżdżą pod prąd.
Kierowcy tłumaczą się, że to wina złego oznakowania – zarówno trasy objazdu, jak i samego zamkniętego pasa ruchu. Robotnicy rozkładają ręce: Stawialiśmy znak już po każdej stronie – i tak jeżdżą. Co więcej – zdarzają się i tacy kierowcy, którzy, żeby tylko przejechać, są w stanie wyjść z samochodu i przesunąć znak gdzieś na bok. Kiedy jednak takiego śmiałka zauważą policjanci, może się on spodziewać kary.
Na łagodniejsze traktowanie może natomiast liczyć kierowca, który nazwijmy to „nieco się pogubił” z powodu utrudnień i zmian w organizacji ruchu. Rybniccy policjanci przyznają, że w ostatnich dniach kilka razy sprawdzali, co się dzieje na Wodzisławskiej. Wielu kierowców zostało pouczonych, właśnie dlatego, że mimo znaku zakazu – skorzystali z pasa przeznaczonego dla jadących w przeciwnym kierunku. Jak powiedziała Radiu 90 Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej komendy: Staramy się kierowcom pomagać w tej sytuacji. Przestrzegamy jednak, by tej chęci pomocy nadmiernie nie wykorzystywać. Jazda pod prąd, kiedyś może się skończyć nie na satysfakcji z tego, że jakoś udało nam się przejechać, ale na groźnej sytuacji. I jeszcze przypomnijmy, że te utrudnienia na Wodzisławskiej potrwają, zgodnie z harmonogramem prac, przez cały miesiąc.