Ustawa śmieciowa w Wodzisławiu: co jest nie tak jak być powinno?
Półtora miesiąca temu weszła w życie tzw. ustawa śmieciowa. Dziś sprawdzamy, jak radzą sobie samorządy. Mówiliśmy już o problemach Rybnickich osiedli, gdzie zamiast pięciu kolorowych kubłów postawiono trzy szare z naklejkami. Problemy są również w Wodzisławiu Śląskim.
Tam pojawiły się kłopoty z dojazdem śmieciarki do klienta. Przetarg wygrała rybnicka firma, która poznaje wodzisławskie drogi, nierzadko źle oznakowane:
Jest kiepskie oznakowanie, nie każdy kierowca wozu potrafi dojechać. Pisze np. boczna ulicy Skrzyszowskiej – a tych dróg bocznych jest naprawdę dużo i nie każdy kierowca wie, gdzie konkretnie ma wjechać. Natomiast jest jeden pracownik urzędu, który zbiera wszystkie głosy mieszkańców i robi objazd z jednym z pracowników firmy, która dla nas wykonuje usługę. Także staramy się wszystkie problemy rozwiązywać.
Problemem w Wodzisławiu jest również to, że Spółdzielnie Mieszkaniowe nie złożyły deklaracji w sprawie ilości mieszkańców:
Czekamy na te deklaracje, mamy nadzieję, że one jednak zostaną złożone. Jeśli nie, będziemy musieli wszcząć postępowanie, a wraz z nim decyzję o opłacie, a opłata zostanie naliczona w sposób zależny od tego, czy mieszkańcy będą segregować śmieci czy nie. Trzeba pamiętać, że w budynkach wielorodzinnych jest to bardzo trudne do przeprowadzenia, ponieważ wystarczy, że jedna rodzina nie segreguje śmieci i ona już psuje całą statystykę.
Jak podkreśla Barbara Chrobok z wodzisławskiego urzędu miasta, co miesiąc na biurko prezydenta Wodzisławia ma trafiać raport firmy, która wygrała przetarg dotyczący tego jak i czy w ogóle mieszkańcy segregują śmieci.