Radio 90 logo

MUZYKA WYBRANA DLA CIEBIE • Cieszyn 95.2 fm • Rybnik 90 fm Słuchaj Online Facebook YouTube Instagram

Grupa sportowców z regionu będzie się szkolić w klasztorze Shaolin

Facebook Twitter

"Od kilku lat, zawsze na początku Chińskiego Nowego Roku, dostajemy kartki z życzeniami" - mówi Mirosław Barszowski, trener polskiej kadry Wu-Shu. - "Jesteśmy postrzegani jako grupa ludzi, która profesjonalnie zajmuje się chińskimi sztukami walki, jako grupa, która podchodzi do tego tematu z ogromną pasją i zaangażowaniem..."

Pamiętam… To był rok 1982, kiedy na ekrany polskich kin wszedł film „Klasztor Shaolin” – jedna z najbardziej kasowych produkcji w historii kinematografii. Obejrzało go blisko 13 mln Polaków! A dziś… Dziś do takiej liczby żaden z obrazów nie potrafi się nawet zbliżyć. Po 1989 roku jedynie „Ogniem i mieczem” przyciągnęło do kin 7 mln rodaków…

Chyba już nigdy więcej nie zobaczę takich kolejek do kinowych kas, jak wówczas, kiedy „Klasztor Shaolin” bił rekordy oglądalności. Widzowie musieli uzbroić się w dużą dawkę cierpliwości, zanim bowiem człowiek doczekał się chwili, w której zmęczona już kasjerka wręczała ów niewielki, a jak ważny świstek papieru, mijało dobre kilka godzin. Tak, między innymi, było w nieistniejącym już rybnickim kinie „Ślązak”.

Tamten czas, to były początki dużego zainteresowania wschodnimi sztukami walki. Zarówno „Klasztor Shaolin”, jak i „Wejście smoka” z Brucem Lee, dla wielu ludzi stały się iskrą, która z czasem zamieniła się w wielki płomień pasji. Takiej, która zmienia życie…

Ta historia dotyczy także naszego gościa. Wówczas, trzydzieści lat temu, wśród milionów innych widzów, film zobaczył również Mirosław Barszowski. Wtedy jeszcze kilkuletni Mirek na salę kinową wślizgnął się tylnymi drzwiami. Dziś jest trenerem polskiej kadry Wu-Shu i prezesem Stowarzyszenia Dalekowschodnich Sztuk Walki „TAO” z Radlina. Jego aktywne zamiłowanie do tego sportu podziela około pół tysiąca osób w naszym regionie, trenują w jedenastu miejscowościach na Śląsku, między innymi w Rybniku, Żorach, Gaszowicach, Pszowie czy Radlinie. Część z nich będzie miała okazję wziąć udział w treningach z samymi mnichami z Klasztoru Shaolin w Chinach.

Mirosław Barszowski i ponad dwadzieścia innych osób 20 października wyruszą spełniać swoje marzenia. Jednak dla naszego gościa nie będzie to pierwsza wyprawa w tamto miejsce. W „świątyni w młodym lesie” był już sześć lat temu, kiedy jako trener polskiej reprezentacji uczestniczył w rozgrywanych tam Mistrzostwach Świata w Wu Shu. Tam poznał grupę mnichów, z którymi do dziś utrzymuje kontakt. Niedługo będzie miał kolejną okazję, by się z nimi spotkać. W sumie, razem z pozostałymi członkami wyprawy, spędzi w Chinach 10 dni, z czego dwie doby zostaną w całości poświęcone na treningi w Shaolin.

To wyjątkowe i magiczne miejsce, ale…
Mirosław Barszowski często wraca do wspomnień ze swojej pierwszej wizyty w klasztorze. To miejsce, liczy sobie już ponad półtora tysiąca lat, a wciąż wzbudza ogromny zachwyt i szacunek.

„Na szczęście, w tym całym trochę zakręconym świecie, mnichom udało się zachować swoją tożsamość i mimo wpływów rządu, czasem też mediów czy innych ludzi, którzy chcą zarabiać na Shaolin, wciąż znajduje się tam taka strefa, taka „mekka”, gdzie można się wyłączyć. Tam, zaledwie wchodząc do wielu pomieszczeń, czuć już te kadzidła, czuć spokój… Przypomina mi się taki obrazek… podłoga, przez tysiące lat wydeptywana przez mnichów z klasztoru… Widać te palce w drzewie odbijane, to jest niesamowite wrażenie” – opowiada Mirosław Barszowski. Jak będzie tym razem? Intensywnie! Planów jest wiele, chociaż najważniejszym punktem i pierwotnym celem podróży jest właśnie wizyta w Shaolin, gdzie członkowie grupy będą szkolić swoje sportowe umiejętności:

Grupa składa się z osób, które trenują w klubie, ze znajomych, którzy bardzo chcieli wziąć udział w wyprawie. Poza treningami planują więc również zwiedzanie. Chcą zobaczyć Pałac Cesarski w Zakazanym Mieście w Pekinie czy mur chiński. Odwiedzą również dzisiejszą prowincję Shaanxi, w której znajduje się słynna armia terakotowa. Mirosław Barszowski przyznaje, że wyprawa jest spełnieniem marzeń jego i pozostałych członków grupy.

Życzymy zatem połamania kości! Dodam także, że w miarę możliwości będziemy śledzić losy uczestników wyprawy. I obserwując, jak spełniają się ich marzenia, będziemy wierzyć, że już niebawem przyjdzie czas, by zrealizować swoje!

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj